Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 10/10. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 10/10. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 września 2018

(271) "Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" Mary Ann Shaffer, Annie Barrows

Brak komentarzy:

Hej, hej, Kochani!
Niedawno na ekranach kin zagościł film pod niemiłosiernie długim tytułem: „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”. Pojawienie się tego wciąż nieobejrzanego przeze mnie dzieła zainspirowało mnie do poznania wreszcie jego książkowego pierwowzoru, który kurzył się u mnie na półce od antycznych, jeszcze przedmaturalnych czasów. Książka ta miała być typowym odmóżdżaczem i książką, która po prostu poprawia nastrój, a całkiem niespodziewanie się w niej zakochałam!

Wielka Brytania, rok 1946. Młoda i ambitna pisarka Julie Ashton, szukając natchnienia na kolejną książkę, nawiązuje kontakt z mieszkańcami wyspy Guernsey – jedynego terytorium brytyjskiego, które podczas wojny znajdowało się pod niemiecką okupacją. Podczas korespondencji dowiaduje się o działającym wówczas Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek. Żywo zainteresowana tematem pisarka przybywa na wyspę, gdzie wkrótce odnajdzie przyjaciół, rodzinę, a może nawet… miłość?

niedziela, 15 lipca 2018

(259) "Niebo na własność" Luke Allnutt - ZAPRASZAM NA BOOK TOUR!

Brak komentarzy:

Hej, hej, Kochani!

W kwietniu cały świat żył sprawą małego Alfiego Evansa – chłopca, który walczył o życie w jednym z brytyjskich szpitali. Walkę z brytyjskim prawem prowadzili zarówno zrozpaczeni rodzice, jak i zaangażowani proliferzy z całego świata. Niestety, nie udało się – maluszek umarł. Dlaczego wspominam dzisiaj tę niezwykle smutną sprawę? Wczoraj miałam przyjemność przeczytać książkę, która już w poniedziałek 16 lipca będzie miała swoją premierę – „Niebo na własność” Luke’a Allnutta. Powieść, która przedstawia walkę rodziców o życie i godną śmierć ich umierającego na raka mózgu synka, Jacka. Dawno nie czytałam aż tak pięknej i przygnębiającej książki! 


Anna i Rob poznali się na ostatnim roku studiów i od razu się w sobie zakochali. Pomimo różnic między nimi, stali się modelowym wręcz małżeństwem. Dopełnieniem ich szczęścia są narodziny syna, Jacka. Idealne życie rodziny przerywa diagnoza – rak mózgu, który rozpanoszył się w organizmie chłopca. Rodzice podejmują skazaną na przegraną walkę. Jednak choroba Jacka zabija nie tylko jego, ale również związek pomiędzy Anną a Robem.

środa, 27 czerwca 2018

(254) "Na południe od granicy, na zachód od słońca" Haruki Murakami

Brak komentarzy:

Witajcie, Kochani!
Ilekroć zbliżają się wyniki rozdania Nagrody Nobla, tylekroć w dziedzinie literatury pada nazwisko   Lektura tej cienkiej, lecz jakże mądrej i niebanalnej japońskiej powieści dostarczyła mi tematu do rozmyślań, a także pokazała tę mniej przyjemną stronę życia, którą sama, doroślejąc, coraz bardziej zauważam.
Harukiego Murakamiego. Japoński autor co rok musi jednak obejść się smakiem, jednak już samo typowanie go sprawiło, że chciałam sięgnąć po jego twórczość i dowiedzieć się, o co jest tak wiele halo. Po niezwykle udanym spotkaniu z „Norwegian wood” i nieco słabszym ze „Sputnikiem Sweetheart”, który mnie wynudził niemiłosiernie (wstyd się przyznać, prawda?) postanowiłam dać szansę książce, która od tak dawna mnie intrygowała – „Na południe od granicy, na zachód od słońca”.

W wieku ośmiu lat Hajime przyjaźni się z chorą na polio Shimamoto. Z upływem lat ich drogi rozdzielają się, choć mężczyzna nigdy nie zapomina o swej przyjaciółce z dzieciństwa, będącej jego pierwszą miłością. Po trzydziestu latach na drodze dorosłego już Haijime – biznesmana, męża i ojca dwójki dzieci, ponownie staje Shimamoto. A on decyduje porzucić całe swoje dotychczasowe życie dla miłości sprzed lat.

niedziela, 1 kwietnia 2018

(237) "Historia złych uczynków" Katarzyna Zyskowska

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!

Czasami widzimy jakąś książkę i już z góry przeczuwamy, że  to będą książki naszego życia. Innym razem zupełnie nie spodziewamy się, że właśnie rozpoczynamy lekturę, która wbije nas w fotel, zafascynuje, pochłonie wszystkie myśli. Ten drugi przypadek wydarzył mi się w związku z „Historią złych uczynków” Katarzyny Zyskowskiej.  Sięgnęłam po nią ze względu na ogromne wrażenie, jakie kilka lat temu wywarło na mnie „Ty jesteś moje imię” tejże autorki. Opis i styl okładki wskazywał, że dostanę romans, może nieco okraszony klimatami Greya. Ach, nie mogłam się bardziej mylić! Najnowsza powieść tej uznanej polskiej autorki to poruszająca, prawdziwa i mocna powieść obyczajowa, która nie pozwoli nikomu spać spokojnie!


Początek XXI wieku. Nina, ambitna młoda informatyczka wywodząca się z małego miasteczka, wikła się w romans ze swoim wykładowcą. Romans z Miłoszem jest uzależniający, fascynujący, a także toksyczny. Życie na emocjonalnej huśtawce kończy się, gdy mężczyzna niespodziewanie znika, nie pozostawiając po sobie żadnego znaku. Rok 1938. W podwarszawskim Aninie rozkwita romans między Polką z dobrego domu, Felą, a nieco starszym od niej Żydem, Bronkiem. Wkrótce jednak niewinne i zachwycające uczucie młodości będzie musiało zderzyć się z okrucieństwami wojny. Co łączy te dwie historie? I co rządzi naszym życiem? Fatum? My sami? A może zło, które kryje się w każdym człowieku?

niedziela, 4 marca 2018

(232) "Światu nie mam czego zazdrościć" Barbara Demick

Brak komentarzy:


Witajcie, Kochani!

Są takie książki, które pozostawiają nas z pustką w głowie. Które zmieniają nasze spojrzenie na świat. Takie, które robią na nas ogromne wrażenie, ale kiedy przychodzi o nich opowiedzieć, zostajemy z pustką w głowie. Zawsze przy takich pozycjach mam ochotę napisać w recenzji tylko: CZYTAJCIE, CZYTAJCIE, CZYTAJCIE! Dziś spróbuję przekonać Was, że reportaż Barbary Demick „Światu nie mamy czego zazdrościć” to książka, którą po prostu TRZEBA PRZECZYTAĆ


Od czasów wojny koreańskiej Korea Północna to najbardziej zamknięte państwo na świecie. Nie działa tam Internet, nie można porozumiewać się za pośrednictwem telefonów komórkowych. Ludzie są całkowicie podporządkowani dyktaturze, która zwalnia ich nawet z obowiązku myślenia, w zamian dając proste reguły. Koreańczycy są na każdym kroku śledzeni i ograniczeni przez państwo. Żyją w ciągłym lęku, że za jeden żart trafią do obozu pracy. Nielicznym wśród nich udało się uciec. Do tych ocaleńców trafiła amerykańska dziennikarka, Barbara Demick, która przez wiele lat była korespondentką prasową w Seulu. Poprzez ich historię przedstawia ona realia życia w państwie Kimów.

czwartek, 25 stycznia 2018

(223) "Tekst" Dmitry Glukhovsky

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
O twórczości Glukhovkiego slyszłam od lat. Kolejno cyklem o Metrze zachwycali się moi przyjaciele, blogerzy książkowi, booktuberzy – przez pewien czas obawiałam się, że ta słynna seria wyskoczy mi z lodówki. I choć nie byłam pewna, czy rzeczywiście chcę poznać te postapokalityczne książki, to twórczość młodego Rosjanina mnie intrygowała. I w końcu, dzięki uprzejmości wydawnictwa Ingnis, mogłam ją poznać – jednak moją pierwszą przygodą z nim okazała się pierwsza realistyczna powieść – „Tekst” będąca bolesną i porażającą diagnozą współczesnego społeczeństwa.

Dwudziestoletni Ilja, student literatury rosyjskiej, który marzy o tym, by zamieszkać w pociągającej go Moskwie, wraz z ukochaną dziewczyną planuje uczcić początek wakacji w klubie.  Wszystko zmienia się, gdy podczas antynarkotykowej kontroli, młody chłopak wdaje się w kłótnie z milicjantem. Funkcjonariusz wmanewrowuje go w handel narkotykami, a Ilja zostaje skazany na karę więzienia. Kiedy po siedmiu latach skazaniec  powraca do stolicy, postanawia zemścić się na człowieku, który zrujnował mu życie.  Okazuje się jednak, że czasem w największego zwyrodnialca istnieją ludzkie odruchy. Ilja otrzymuje szansę ułożenia spraw rodzinnych i uczuciowy swojego prześladowcy, Chazina. A wszystko za pomocą czarnego IPhone’a, który okazuje się być kluczem do prywatności milicjanta.

Kiedy zaczynałam powieść rosyjskiego autora, zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Glukhovsky jest pisarzem tak wychwalanym, ale z drugiej strony nie mam zbyt dobrego zdania o post-apokaliptycznej literaturze. Dlatego nie miałam pojęcia, że sięgam po powieść, która zafunduje mi ogromnego książkowego kaca, która wgryzie się w moją psychikę, która, już teraz jestem tego pewna, będzie jedną z najlepszych tego roku. Spodziewałam się kryminału, może nawet okraszonego celnymi społecznymi obserwacjami, a dostałam wstrząsającą powieść obnażającą mechanizmy rządzące człowieczeństwem, zachowaniami społecznymi i normami, którymi staramy się kierować, a także, co najważniejsze ukazującą jak bardzo to my stajemy się zabaweczkami w rękach naszych urządzeń mobilnych.

Powieść Dmitrego Glukhovskiego jest zniewalająca. Z pozoru pozbawiona akcji, świetnie obrazuje ludzką psychikę. Portretując swojego głównego bohatera, Ilję, rosyjski pisarz nawiązywał do tradycji swoich najlepszych rodaków, kolegów po fachu. Rozterki dawnego zeka nieco przywodziły na myśl rozterki innego słynnego literackiego mordercy, Rodiona Raskonikowa. Powieść ukazuje, jak głęboko w człowieku kryje się chęć zemsty, a jednocześnie, jak ciężko zabić  w nim człowieczeństwo. Ilja cały czas zmaga się z ciężarem swojego czynu, prowadząc życie za milicjanta, chce niejako dać mu szansę na ułożenie własnego życia – szansę, którą sam odebrał. „Tekst” to także genialna analiza zmiany, jaka zachodzi w człowieku, który najpierw żyje bez nadziei, niczym szczur, by potem na nowo zauważyć szansę innego życia. To studium życia wewnętrznego jednostki, która żyje w ciągłym zagrożeniu, a jednak sobie to zagrożenie dawkuje, uzależnia się od niego.

„Tekst”  tego genialnego rosyjskiego pisarza stanowi także diagnozę tego, jak bardzo uzależniliśmy swoje życie od social mediów i telefonów komórkowych. Przechwytując telefon Pietii, Ilja staje się panem jego życia. Dostaje dostęp do prywatnych zdjęć czy służbowych rozmów. Analiza wiadomości, które wysłają do siebie ludzie, pozwala poznać ich brudne tajemnice, ich kłótnie, ich problemy.  Kontakt telefoniczny może całkowicie wystarczyć osobom, które uważamy za najbliższe. Po przeczytaniu najnowszej powieści Dmitrego Glukhovskiego, będziecie zastanawiać się nad tym, jak łatwo jest ukraść człowiekowi tożsamość, jak łatwo prowadzić za kogoś życie.

Powieść ta zachwyciła mnie również cudownym, plastycznym opisem świata przedstawionego. Portret Moskwy – miasta zdegenerowanego, zgniłego, pełnego fałszu i podłości, a jednocześnie kuszącego swoimi możliwościami i nęcącego życiem nocnym świetnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Duszny klimat Rosji odbiera oddech, przeraża i wciąga. Glukhovsky ma także talent do opisywania swoich bohaterów i oddania ich emocji – posługuje się zróżnicowanym językiem, raz niezwykle uduchowionym, chwilę później kolokwialnym czy też niestroniącym od wulgaryzmów. Dzięki temu oddaje emocje, które udzielają się również czytelnikowi. 

„Tekst” to książka, która mnie oczarowała. Już od pierwszych stron zachwyciła swoją dojrzałością i bezkompromisowością w ukazywaniu rzeczywistości.Narobiła mętliku w głowie, kazała zadać sobie niewygodne pytania. Bez wyrzutów sumienia wystawiam jej najwyższe możliwe noty i polecam każdemu z Was!

Ocena: 10/10 (arcydzieło) 

Książka bierze udział w wyzwaniu:

 

niedziela, 17 grudnia 2017

(217) "Ciemna strona" Tarryn Fisher

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Już niemal rok temu odkryłam niezwykle utalentowaną amerykańską pisarkę. Od tego czasu przeczytałam już dwie powieści jej autorstwa – mrożącą krew w żyłach, robiącą zamęt w myślach „Margo” oraz psychodeliczną, złą, niepokojącą „Bad mommy. Złą mamę”. Teraz, dzięki uprzejmości wydawnictwa Sine Qua Non miałam okazję poznać kolejną, jeszcze genialniejszą powieść Tarryn Fisher. Po lekturze „Ciemnej strony” wiem już, że jestem wielką fanką tej autorki i ślepo wezmę wszystko, co ona napisze, bowiem uwielbiam stan mojego mózgu, w jaki wprawiają mnie jej powieści. Tym razem dzięki pisarce mogłam zajrzeć w głąb samej siebie i zastanowić się, czy także ja mam swoją „ciemną stronę”.

Senna Richards, pisarka i autorka bestsellerów budzi się w obcym domu. Została porwana, jednak nie wie przez kogo i dlaczego. Na domiar złego, okazuje się, że nie tylko ona padła psychopaty – wraz z nią uwięziony został mężczyzna, z którym w przeszłości łączyła ją specyficzna relacja. Aby odzyskać wolność, Senna i Isaac muszą zajrzeć w głąb siebie, na nowo przemyśleć swoją relację oraz pogodzić się z ranami, które tkwią gdzieś głęboko w nich.

Powieść Tarryn Fisher nie  jest bynajmniej książką, którą można przeczytać „na raz”. To książka, która, choć wciąga, sprawia tak niesamowity ból, że trzeba ją sobie dawkować. Nie jest to historia, która zachwyca nadmiarem akcji, w której roi się od niespodziewanych zwrotów akcji czy mrożących krew w żyłach wydarzeń. Fabuła powieści opiera się na rutynie – rutynie życia więźnia, który ma aż za wiele czasu, aby myśleć. W powieści poznajemy skrzywdzoną psychikę Senny, jej ból, a także przeszłość, która ukształtowała ją na zawsze.  Odkrywamy także tajemnicę jej relacji z Isaakiem i razem z bohaterami zastanawiamy się, kto wpadł na pomysł, by tę dwójkę umieścić razem na skraju śmierci.

Fabuła „Ciemnej strony” została genialnie skonstruowana. Od początku czytelnik tak jak bohaterowie, nie wie, co się stało.  W jego głowie mnożą się hipotezy, które raz po raz rozbijają się w drobny mak. Tarryn Fisher odchodzi od wszelkich fabularnych schematów, więc nie sposób przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się akcja. Dlaczego „właściciel zoo”, jak swojego porywacza nazywa Senna, zachowuje się w taki sposób? Jakie są jego pobudki? Co ma na celu? Czy bohaterowie mają umrzeć? Zakończenie, które przedstawia Tarryn Fisher jest trudne, zaskakujące i tak dalekie od wszystkiego, czego można było się spodziewać, że zamiast odpowiedzi, zyskujemy kolejne pytania.

Całą historię poznajemy z perspektywy Senny. To ona opowiada nam o swoich emocjach, o swoim bólu, o swojej przeszłości, o otaczającym ją coraz bardziej strachu. Jest to jedna z najlepszych bohaterek literackich, z jakimi ostatnio się spotkałam! Jest ona pełna sprzeczności. Na pozór sprawia wrażenie niezwykle antypatycznej osoby, niewdzięcznej, niezasługującej na żadne ciepłe uczucia. A jednak, wraz z kolejnymi przewracanymi stronami poznajemy jej przeszłość i zaczynamy rozumieć, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Jesteśmy świadkami jej przemiany psychicznej, razem z nią uczymy się na nowo kochać, pomimo tego, że świat jest złym miejscem. Równie ciekawym bohaterem jest Isaac. To mężczyzna, którego nie sposób pokochać, jednak równie trudno jest go zrozumieć. Co nim kieruje? Dlaczego jest dobry, skoro świat, który go otacza jest tak zły? Ta dwójka bohaterów tworzy mieszankę wybuchową, a ich relacja, którą odkrywamy na łamach powieści, jest tak trudna, tak patologiczna i toksyczna , a jednocześnie piękna, że nie sposób się w nią nie zaangażować emocjonalnie.

„Ciemna strona” to powieść przytłaczająca emocjonalnie. Już od pierwszych stron czytelnik musi zmagać się z ogromnym strachem i niepewnością. Nie wiemy, jakie plany ma wobec porwanych bohaterowów „właściciel zoo”. Niejednokrotnie wraz z nimi czujemy oddech śmierci, zatracając się w głodzie, zimnie i utracie nadziei, które uniemożliwiają przeżycie kolejnego dnia. Powieść Tarryn Fisher jest także pełna bólu, niezawinionego cierpienia i krzywdy. Dzięki takim książkom widzimy, że my sami mamy swoje ciemne strony, widzimy, że przeszłość i dawne zranienia wciąż na nas oddziałują i nie pozwalają być w pełni szczęśliwymi.  Tarryn Fisher udowadnia, że nigdy do końca nie znamy samych siebie, a nasza prawdziwa natura wychodzi na jaw dopiero, kiedy znajdujemy się w ekstremalnych warunkach. „Ciemna strona” to powieść, o której nie da się po prostu zapomnieć, trzeba wraz z bohaterami przeżyć ich emocje oraz udać się w podróż w głąb siebie.

Po raz kolejny Tarryn Fisher udowodniła, że jest mistrzynią operowania słowem. W niezwykle sugestywny sposób opisała ból, cierpienie, głód i wszystkie inne trudne uczucia, targające bohaterami.  Po raz kolejny mój egzemplarz cały jest popodkreślany, a ja po raz kolejny chcę się z Wami podzielić moimi ulubionymi cytatami:


- Ludzie nie są stworzeni do dźwigania ciężaru innych. Ledwie dajemy radę nieść własny. (…)
-Być może wzięcie na siebie ciężaru drugiej osoby sprawia, że Twój własny staje się trochę mniejszy.

Gwałt odciska się w twoim DNA. Nie jesteś już sobą, ale kobietą, którą zgwałcono. I nie możesz tego z siebie wymazać. Nie możesz pozbyć się przekonania, że to znowu się wydarzy, że jesteś bezwartościowa i nikt nigdy nie będzie chciał się do ciebie zbliżyć, bo zostałaś zbrukana i wykorzystana. Ktoś uznał, że jesteś nikim, zakładasz więc, że inni też tak pomyślą. Gwałt to bezwzględny niszczyciel zaufania, pewności siebie i nadziei.

Ludzie kłamią. Wykorzystują cię i kłamią, przez cały czas wciskają ci kity o swojej lojalności i o tym, że cię nigdy nie zostawią. Nikt nie może ci tego obiecać, bo zyciem – tak jak pogodą – rządzą nieustanne zmiany.

Nienawidzę zmian. Nigdy się nie wie, co przyniosą, można tylko być pewnym, że nastąpią. Ale zanim to się stanie, łudzisz się, że odmienią Twój los na lepsze. Postanawiasz w to wierzyć, bo tego potrzebujesz.

Wierzysz w ludzi, bo mają w zwyczaju trzymać się ciebie, kiedy jest dobrze. Nazywam ich letnimi słodziakami. Spotkałam w życiu wystarczająco wielu letnich słodziaków, żeby wiedzieć, że każdy zostawi cię wraz z nadejściem zimy. Kiedy wszystko wokół zamarza, ty trzęsiesz się z zimna i aby przetrwać, otaczasz się jak największą liczbą ochronnych warstw. Z początku nawet tego nie zauważasz. Zimno sprawia, że drętwiejesz i nie widzisz wyraźnie. A potem nagle podnosisz wzrok, zauważasz, że śnieg zaczyna topnieć i uświadamiasz sobie, że spędziłeś zimę sam.

Nadal Cię widzę, Senna – mówi w moje włosy – Człowiek nigdy nie przestaje widzieć tego, co postrzega jako część samego siebie.

Tak to właśnie wygląda, kiedy jesteś więźniem. Pragniesz wolności, a kiedy ją dostajesz, bez swoich łańcuchów czujesz się nagi.

Nigdy nie myślałam o miłości w kategoriach wyboru. Wydawało mi się raczej antywyborem. Jeśli jednak wiążesz się z kimś autodestrukcyjnym i postanawiasz nadal go kochać, to chyba jednak jest jakiś wybór.

- Nie naprawisz mnie – powiedziałam, patrząc na kolana Isaaca.
- Wcale nie chcę.
- Jestem okaleczona. Z zewnątrz i w środku.
- A mimo to cię kocham.

Prawda jest dla umysłu. (…) Kłamstwa są dla serca. Okłamujmy się więc dalej.

„Ciemna strona” to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści, jakie miałam przyjemność poznać w kończącym się roku.To mroczna, niepokojąca historia o kruchej ludzkiej psychice. Jej zaletami są z całą pewnością niebanalna fabuła oraz genialnie skonstruowani, niezwykle wiarygodni bohaterowie. Książek takich jak te nie da się po prostu zapomnieć – one na zawsze pozostają w nas. Serdecznie polecam!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!

Ocena: 10/10 (arcydzieło) 

Książka bierze udział w wyzwaniach:

niedziela, 10 grudnia 2017

(215) "Droga powrotna" Erich Maria Remarque

Brak komentarzy:


Witajcie moi Kochani!
Moje serce zostało bezpowrotnie zdobyte przez kolejnego pisarza. Bez wahania już teraz mogę nazwać go jednym z odkryć roku, autorem, z którego twórczością chcę się jeszcze bliżej zapoznać, którego mam w planach przeczytać wszystkie książki. Po zakończonej lekturze „Drogi powrotnej” już wiem, że warto. Po raz trzeci przekonałam się, że Erich Maria Remarque to pisarz, którego chce się czytać i którego warto czytać. Jego książki, choć niełatwe, wymagające emocjonalnego zaangażowania, dostarczają czytelnikowi czegoś więcej, niż rozrywki – materiału do refleksji, przeżyć intelektualnych. Umożliwiają także zmianę spojrzenia na świat. I właśnie taką trudną, lecz i wdzięczną leturą jest z pewnością „Droga powrotna”!

Listopad 1918 roku. Państwo niemieckie podpisuje akt kapitulacji. Młodzi żołnierze, którzy dorośli w okopach, którzy z uczniów stali się wojakami i mordercami, musza powrócić do swojej przedwojennej rzeczywistości – do szkół, do rodzinnych miejscowości, do rodziców, widzących w nich wciąż ukochane dzieci. I choć myśl o powrocie dodawała im siły w najgorszych walkach, okazuje się, że nic nie jest już takie jak wcześniej. Kraj pogrążony jest w chaosie, kolejni dawni znajomi są martwi, a świat zdaje się nie rozumieć tragedii straconego pokolenia. Co gorsze, wojna nieodwracalnie zmienia także bohaterów „Drogi powrotnej” – Ernsta, Ludwiga,  Ferdinanda i ich przyjaciół, którzy już nigdy nie będę umieli zyć w czasach pokoju.

środa, 27 września 2017

(200) "Na zachodzie bez zmian" Erich Maria Remarque

Brak komentarzy:
Witajcie, Moi Kochani!
Po raz kolejny stoję przed zadaniem, którego nie cierpię. Przeczytałam Książkę, taką wiecie, z wielkiej litery. Jedną z najpiękniejszych, najlepszych w moim życiu.  I czas, by Wam o niej opowiedzieć, a ja jestem aż tak zachwycona, że naprawdę, ciężko mi znaleźć jakiekolwiek słowa. Zadania nie ułatwia mi także fakt, iż jutrzejszy dzień w całości chcę poświęcę na analizowanie tej powieści na Olimpiadę Literatury i Języka Polskiego, co lekko mnie przeraża. Ale spróbujmy! Mam nadzieję, że uda mi się  choć trochę przekazać mój zachwyt nad debiutancką, a jednocześnie chyba najsłynniejszą powieścią Ericha Marii Remarque’a.

Rok 1916. Prosto ze szkolnej ławy na front zachodni pierwszej wojny światowej trafia grupa niemieckich przyjaciół, których do zaciągnięcia się do armii namówił będący ich autorytetem nauczyciel. Młodzi żołnierzy muszą porzucić swoje marzenia, porzucić swój indywidualizm i stać się częścią brutalnej wojennej machiny.  Oparta na wspomnieniach Ericha Marii Remarque’a książka w sposób niezwykle realistyczny sposób opisuje frontową rzeczywistość – tę część wojny, o której się nie mówi, którą łatwiej pominąć milczeniem, bo wcale nie jest piękna ani patetyczna.  Rozprawia się ze znanym od starożytności cytatem: „Dulce et decorum est pro patria mori” i pokazuje, jak pięknie jest żyć w czasach pokoju.

piątek, 8 września 2017

(192) "Legion" Elżbieta Cherezińska

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
O książce, której recenzję właśnie czytacie, wolałabym nie mówić nic. Wolałabym przemilczeć fakt, że ją kilkukrotnie przeczytałam, wolałabym nie myśleć o tym, czy ją polecać czy nie. Podczas lektury byłam zachwycona! Naprawdę, pod względem literackim ta książka jest GENIALNA!. Oceniłam ją na dziesięć gwiazdek, a że spełniła najważniejsze zadanie powieści historycznej, czyli zainteresowanie tematem, zaczęłam czytać więcej o Brygadzie Świętokrzyskiej. I bum. Okazało się, że powieść Elżbiety Cherezińskiej jest więcej niż tendencyjna, a gloryfikowani przez nią bohaterowie w większej części są współpracownikami Gestapo czy Wermachtu. I pojawił się wielki problem…. Jak ocenić taką książkę? Postanowiłam odpuścić sobie krytykowanie kolaboracji z Niemcami,  a historyczne refleksje na temat tego, kiedy za głównego wroga Polski należało uznać komunistów, nie zaś Niemców pozostawię sobie na rozmowy prywatne (jakby ktoś chciał, zapraszam). „Legion” postanowiłam ocenić jako książkę, ideologii i polityki już i tak za dużo w naszym życiu.

czwartek, 17 sierpnia 2017

(185) "Sierpniowe dziewczęta'44" Patrycja Bukalska + JEST AKCJA!

Brak komentarzy:
Witajcie, Kochani!
Sierpień to miesiąc, w którym moje myśli wędrują ku stolicy naszego kraju. Stolicy, która siedemdziesiąt trzy lata temu stanęła do nierównej, lecz bohaterskiej walki o wolność. Powstanie warszawskie to temat rzeka, o którym wciąż można dowiadywać się coraz więcej i więcej. Niemal co roku na półkach księgarni pojawiają się nowe wspomnienia z tamtego okresu – trzeba wszak wykorzystać czas, póki ostatni świadkowie są wśród nas. Pośród licznych publikacji zdarzają się pozycje niezwykle słabe, jak przeczytane przeze mnie miesiąc temu „Łączniczki. Wspomnienia z powstania warszawskiego”, jak również pozycje cudowne, genialne, rzeczywiście wzbogacające wiedzę jak recenzowane dzisiaj „Sierpniowe dziewczęta’44” autorstwa Patrycji Bukalskiej.

sobota, 25 marca 2017

(142) "Mleko i miód" Rupi Kaur

Brak komentarzy:
Witajcie, moi Drodzy!
Coś czuję, że ta recenzja będzie skierowana głównie do pań. Dlatego, jeśli mam jakichś męskich czytelników, strasznie Was przepraszam. Ale taka jest też pozycja, o której dzisiaj chciałabym opowiedzieć. Tomik wierszy Rupi Kaur przebojem zawojował Instagrama i inne social media, stając się żywym dowodem na to, że poezja wciąż jest potrzebna i że pisząc wiersze, można osiągnąć sukces wydawniczy.

„Mleko i miód” to zbiór prostych, bardzo krótkich wierszy lub raczej sentencji, które opowiadają o różnych aspektach kobiecości. Tomik podzielony jest na cztery części:  cierpienie, kochanie, zrywanie i gojenie. Każdy z nich opisuje inny etap życia i dojrzewania autorki, więc każda kobieta, niezależnie, czy taka młoda jak ja, czy dojrzała jak na przykład moja mama, odnajdzie tu coś dla siebie. „Mleko i miód” stało się formą terapii dla autorki i jak ma ona nadzieję, stanie się terapią dla jej czytelniczek.

środa, 25 stycznia 2017

(122) "Wielkie nadzieje" Charles Dickens

Brak komentarzy:
Witajcie, Moi drodzy!
Po raz kolejny mierzę się z bardzo trudnym zadaniem, opowiedzenia Wam kilku słów o powieści, która zrobiła na mnie przeogromne wrażenie. Wiecie, ja już chyba jestem nudna, ostatnie posty to tylko recenzje książek, które mogłabym wychwalać pod niebiosa, ale jakoś tak w tym roku wpadają w moje zachłanne czytelnicze łapki jedynie książki naprawdę bardzo, bardzo dobre. Na tle tych, o których pisałam ostatnimi czasy, jeszcze jaśniej wybija się przecudowna pozycja Charlesa Dickensa, którą właśnie przed chwilą skończyłam czytać – „Wielkie nadzieje”.

Pip, a właściwie Filip Pirrip, jest sierotą, wychowywanym przez dużo starszą, niezwykle temperamentna siostrę oraz jej męża – prostego kowala Joe’a. Życie chłopca biegnie pospolitym rytmem w oczekiwaniu na moment rozpoczęcia terminu u swojego szwagra, aż do momentu, gdy jego losem zaczyna interesować się bogata Miss Havisham. Pip, który przychodzi do niej bawić się, poznaje jej przepiękną, wyniosłą i dumną wychowankę – Estellę. Silne uczucie do niej stanie się tym, co będzie determinowało dalsze losy chłopca. Zacznie on wstydzić się swojego pochodzenia i żywić wielkie nadzieje na to, że pewnego dnia zostanie wielkim panem, godnym serca ukochanej dziewczyny. Jego aspiracje zaczynają stawać się bliższe, gdy niespodziewanie pewien bogaty człowiek postanawia wziąć go w swoją opiekę i powierzyć mu swój majątek…

poniedziałek, 26 grudnia 2016

(113) "Margo" Tarryn Fisher - PRZEDPREMIEROWO

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Po raz kolejny staję przed wielkim dylematem. Przeczytałam niesamowitą, przepiękną, przecudowną książkę, pokochałam ją z całego serca, nie przespałam przez nią nocy, ale… Nie mam pojęcia, co mogę Wam o niej powiedzieć. Czemu tak łatwo pisać o książkach przeciętnych i złych, a tak trudno o literackich arcydziełach?

Margo urodziła się w Bone – miasteczku, które nie ma nic wspólnego z amerykańską idyllą. Jej matka to prostytutka, jej sąsiedzi to narkomani sprzedający crack. Margo pogrąża się w bólu, smutku i beznadziei, tracąc nadzieję, że kiedykolwiek uda się wyrwać jej z Bone. Niespodziewanie jej życie odmienia niepełnosprawny rówieśnik, Judah, który ukazuje jej, że warto marzyć i starać się być szczęśliwym – mimo wszystko. Margo postanawia wypowiedzieć wojnę złu, które ją otacza – sama jednak nie wie, jak trudno walczyć z nim i samemu być dobrym. 

czwartek, 7 lipca 2016

(72) "Odłamki" Ismet Prcić

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Przyznam, że siadam do tej recenzji z kompletnym mętlikiem w głowie… Absolutnie nie wiem, co powiedzieć, co napisać, jak oddać emocje, które kotłują się we mnie po przeczytaniu „Odłamków” Ismeta Prcica… Pewnie gdyby nie to, że wiąże mnie współpraca recenzencka nie zrecenzowałabym tej niesamowitej powieści tak prędko.

Bratobójcza wojna po rozpadzie Jugosławii na zawsze odmienia życie młodego Bośniaka, Ismeta. Musi dorastać w oblężonym mieście, gdzie w każdej chwili słychać odgłosy wybuchów, gdzie wciąż można stracić życie. Spędza noce w ciasnych schronach, musi zmierzyć się ze wszystkimi niedogodnościami, jakie niesie ze sobą wojna…. A jednocześnie desperacko chce żyć, chce być młody i korzystać ze wszelkich przywilejów swojego wieku. Usiłuje odkryć kim naprawdę jest, nadając sobie różne role. Poznaje kobiety, których obecność na zawsze naznacza jego życie. Gdy pojawia się szansa ucieczki z oblężonego miasta do Stanów Zjednoczonych, Ismet myśli, że złapał Pana Boga za nogi. Nie wie jednak, że od traumy wojny nie ma ucieczki, a jego duch nigdy nie opuści pogrążonej w wojnie Bośni.

niedziela, 17 stycznia 2016

(32) "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaled Hosseini

21 komentarzy:
Witajcie, Moi drodzy!
Jak to jest, że o złych czy średnich książkach możemy mówić tak dużo, a kiedy przyjdzie nam zrecenzować literacką perełkę, jaką bez wątpienia jest „Tysiąc wspaniałych słońc” brakuje jakichkolwiek słów…
Czym jest dla Was Afganistan? Mnie do tej pory kojarzył się tylko z polskimi żołnierzami i wiadomościami o śmierci kolejnych z nich. Nie wiedziałam właściwie, kto z kim i dlaczego walczy, a wszystkie państwa islamskiego wschodu były dla mnie właściwie jednym i tym samym. Khaled Hosseini w poruszający sposób pokazał mi swoją ojczyznę i pozwolił wczuć się w dramat jej mieszkańców.

środa, 6 stycznia 2016

(29) "Kobieta w Berlinie" Anonyma - Recenzja ciut inna

17 komentarzy:
Kochana czytelniczko!
Dodaj napis
Wyobraź sobie, że od kilku dni jesteś gwałcona przez dzikie hordy żołnierzy. Nikt nie stanie w Twojej obronie, by nie narazić się na gniew agresora. Nieważne, czy jesteś młoda, czy stara; gruba, czy wychudzona… Wyobraź sobie, że od kilku miesięcy wegetujesz w piwnicy, w każdej chwili mogąc stracić życie. Nie wiesz, czy nadlatująca bomba nie trafi w Twoją kamienicę, przerywając wszystkie Twoje plany i marzenia… Wyobraź sobie, że całe Twoje dzienne wyżywienie to sześć bułek z trocinami, a musisz obejść całe miasto, by móc pracować… Wyobraź sobie, że żeby zapewnić byt sobie i swoim bliskim, musisz sprzedawać samą siebie. Każdego dnia coraz bardziej zamykasz się w sobie, by potem stracić ludzi, których kochasz – „bo się zeszmaciłaś”… Wyobraź sobie…

sobota, 28 listopada 2015

TYDZIEŃ Z IGRZYSKAMI ŚMIERCI: "Kosogłos 2" - recenzja

2 komentarze:
Hej, hej, kochani!
Wybaczcie, że tydzień z Igrzyskami Śmierci umarł śmiercią naturalną, ale miałam nadzieję, że przez próbne matury będę miała więcej czasu - ach, jakże się myliłam.
Przed chwilą wróciłam z kina, z drugiej części Kosogłosa. Postanowiłam nie odkładać recenzji na kiedy indziej, tylko skorzystać z chwili wolnego czasu, ale moja opinia może być bardzo emocjonalna i mało poukładana.

Historia zaczyna się w niemal w tym samym momencie, w którym skończyła się pierwsza. Katniss, Peeta, Gale, Finnick i inni stają do walki z Kapitolem. Będą musieli ponieść ofiary, których wartości nie da się przecenić. Czy jednak wojna może mieć jakichkolwiek zwycięzców?