Hej, hej, Kochani!
Kilka lat temu byłam w fazie czytania dystopii. Pochłaniałam
kolejne, coraz bardziej ponure, wizje przyszłości i coraz więcej odkrywałam w
nich schematów. Antyutopie zaczęły mi już wychodzić bokami, więc niemal całkiem
je odstawiłam, redukując ilość takich książek do jednej-dwóch serii na rok oraz
klasyków takich jak „Rok 1984” czy „Opowieść podręcznej”. Ostatnio jednak zatęskniłam nieco za tym
gatunkiem i postanowiłam się z nim przeprosić. Młodzieżową dystopię, która stała
się moim powrotem do tak kiedyś lubianego gatunku, przeczytałam w ramach book
touru.
Po okrutnej wojnie w Stanach Zjednoczonych wprowadzone
zostało niezwykle surowe prawo religijne. Moralności i przyzwoitości pilnie
strzeże Straż Obyczajowa, a władze wprowadzają kolejne obostrzenia i reguły. To
właśnie za sprawą jednego z nich, Paragrafu Piątego, mówiącego o nieślubnych
dzieciach, życie siedemnastoletniej Ember i jej matki zmienia się o sto
osiemdziesiąt stopni. Nastolatka trafia
do zakładu resocjalizacyjnego, a los drugiej z kobiet jest nieznany. Ember wie
jednak, że nie podda się, dopóki nie odnajdzie swojej matki. Pomóc ma jej w tym
Chase – dawny przyjaciel, a może nawet coś więcej, który obecnie zdaje się być
zagorzałym zwolennikiem systemu.