Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo literackie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo literackie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 stycznia 2019

(288) "Królestwo" Szczepan Twardoch

Brak komentarzy:

Witajcie, Kochani!
W piątek dzieliłam się z Wami moimi opiniami dotyczącymi „Króla” Szczepana Twardocha. Wiecie już, że uważam tę książkę za dzieło wprost wybitne – polski autor zachwycił mnie sposobem kreacji świata przedstawionego, stworzeniem realistycznych i niejednoznacznych moralnie bohaterów, oddaniem krwawej i bezwzględnej atmosfery przedwojennej Warszawy. Dlatego z prawdziwą przyjemnością, zaraz po zakończeniu „Króla” sięgnęłam po jego kontynuację, „Królestwo”. Byłam bardzo ciekawa, jak Szczepan Twardoch poradzi sobie z dalszym opisaniem losów swoich bohaterów.

Jakub Szapiro, żydowski bokser i gangster, osiągnął wszystko, czego chciał. Stał się królem przestępczej Warszawy, zdobył bogactwo i pozycję. Wszystko to jednak przepada, kiedy hitlerowskie Niemcy atakują Polskę. Wraz z ich okupacją rodzina Szapiro upada – jako Żydzi nie mają żadnych praw, stają się niepożądanymi szkodnikami. Opowieść o upadku wielkiego Króla i jego pogrążonym w wojennej zawierusze Królestwie poznajemy z perspektywy zrujnowanej Warszawy, gdzie Szapiro i jego przedwojenna kochanka ukrywają się przed Niemcami.

piątek, 11 stycznia 2019

(287) "Król" Szczepan Twardoch

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Są w świecie polskiej literatury nazwiska, które uważane są za gwarancję dobrej, wymagającej i zostawiającej po sobie ślad lektury – takiej, jakiej obecnie poszukuję. Jednym z takich autorów jest Szczepan Twardoch. Nasze pierwsze spotkanie, które miało miejsce przy okazji „Dracha”, nie należało do zbyt udanych – męczyła mnie wtórność przekazywanych informacji, a z powodu bariery językowej nie byłam w stanie zrozumieć wiele z fabuły. Kiedy jednak pojawiła się możliwość przeczytania „Króla” i za jednym zamachem również kontynuacji, „Królestwa”, nie wahałam się długo. Miałam nadzieję, że w końcu zrozumiem, o co chodzi w fenomenie Twardocha i pokochać jego twórczość.

Warszawa lat 30. XX wieku to nie tylko Paryż Północy, ale także brudne i pełne nędzy ulice Pragi czy Woli. Ta druga, mniej piękna część stolicy jest areną walk pomiędzy gangami oraz pomiędzy przedstawicielami dwóch narodów: Żydami a Polakami. Szczepan Twardoch w „Królu” opisuje ten barwny i niebezpieczny świat pełen porachunków, narkotyków, przestępców i krwi.

czwartek, 19 kwietnia 2018

(239) "Dobre dziecko" Roma Ligocka

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Istnieją książki, które zostają z nami na zawsze. Wracamy do nich, chcąc na nowo przeżywać opisane w nich wydarzenia. Obrazy przedstawione na ich kartach nie ulegają zatarciu,lecz wciąż są gdzieś w nas. Jedną z takich książek jest dla mnie „Dziewczynka w czerwonym płaszczyku” Romy Ligockiej. Wspomnienia dziewczynki ocalonej z Holocaustu czytałam wiele razy, w różnych okresach mojego życia i za każdym razem trafiały one głęboko do mega serca. Dlatego gdy w bibliotece ujrzałam „Dobre dziecko” – książkę będącą niejako kontynuacją bestsellerowej autobiografii Ligockiej, nie wahałam się długo. I bardzo dobrze zrobiłam! Tak, jak przypuszczałam „Dobre dziecko” okazało się być książką, która lektura bardzo mnie ubogaciła.

W intymnej, bardzo osobistej książce Roma Ligocka opowiada o okresie, który ukształtował ją jako człowieka.  Dzieciństwo dziewczynki w czerwonym płaszczyku miało miejsce w powojennym Krakowie, w okresie głębokie stalinizmu i powojennej żałoby. Mimo że okrucieństwa  okupacji odeszły, dla Romy nie oznaczało to końca problemów. Ojciec, cudem ocalały z obozu koncentracyjnego, pada ofiarą komunistycznych prześladowań, a mała dziewczynka zostaje sama z matką. I właśnie o trudnej, nieoczywistej relacji z matką opowiada  „Dobre dziecko”. To historia doświadczonego wojną dziecka, które chcąc zasłużyć na miłość rodzicielki, popada w zachowania autodestrukcyjne – anoreksję, depresję. Autobiograficzna powieść ukazuje, jak ogromny wpływ na nasze życie ma dzieciństwo oraz to, że traumy pozostają z nami na zawsze. 

środa, 27 grudnia 2017

(218) "Boże Narodzenie w Lost River" Fannie Flagg

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Gdy tylko postanowiłam wziąć udział w zimowo-świątecznym maratonie czytelniczym organizowanym przez Suomi i Kitty, wiedziałam, że będę mieć problem z pierwszą kategorią. Dziewczyny zadały bowiem uczestnikom przeczytanie książki bożonarodzeniowej, a ja takich nie znoszę – są dla mnie za słodkie, za mdłe, za bajkowe. Miałam co prawda już wybraną powieśc Agathy Christie, jednak, zmęczona po Pasterce i długich nocnych rozmowach, rano nie miałam ochoty na czytanie kryminałów.  Z tego powodu postanowiłam zabrać się za lekturę przypadkowej książki , którą jako pierwszą wyświetli mi LC  - los padł właśnie na „Boże Narodzenie w Lost River”. Skuszona renomą autorki, której „Smażone zielone pomidory” niezwykle przypadły mi do gustu, postanowiłam zrobić kolejne podejście do książek około bożonarodzeniowych i miałam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.

Oswald T. Campbell, ponad pięćdziesięcioletni rozwodnik, sierota, mieszkający w chicagowskim hotelu dla samotnych mężczyzn dowiaduje się, że zostało mu kilka miesięcy życia. Idąc za radą lekarza, postanawia spędzić pozostały mu czas w miejscu o bardziej sprzyjającym klimacie. W ten sposób trafia do Lost River – malutkiej osady na Florydzie zamieszkanej przez niewiele ponad setkę ludzi. Przebywając wśród południowców, Oswald zmienia swoje życie, odkrywa pasje i znajduje szczęście.

piątek, 25 sierpnia 2017

(189) "Drach" Szczepan Twardoch

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Od pewnego czasu, jak pewnie zauważyliście, częściej sięgam po polską literaturę. Niestety, często są to spotkania z młodymi, debiutującymi autorami, którzy nie do końca sprawnie operują piórem. Dlatego, aby pozbyć się niemiłych konotacji z ojczystą literaturą, postanowiłam sięgnąć po dzieło jednego z najsłynniejszych rodzimych pisarzy młodego pokolenia. O Szczepanie Twardochu słyszałam już wiele i zawsze dobrze, więc cieszyłam się na tę niesamowitą przygodę, jaką miała być lektura „Dracha”. I albo jestem za głupia, albo „Drach” to dużo hałasu o nic.

Drach to w języku śląskim (gwarze śląskiej? Sama nie wiem) słowo oznaczające ziemię, ducha ziemi. I to właśnie ta istota prowadzi nas równolegle przez dwie historie. Jedna to opowieść o Josefie, młodym człowieku, który mężczyzną stał się na wojnie. Druga to losy jego prawnuka, Nikodema, który wojny nigdy nie widział, stał się za to uznanym architektem, zakochał się wiele razy, a teraz stracił dziewczynę, która mu się wymknęła. Ich przedstawione paralelnie historie stają się pretekstem do przekazania uniwersalnej prawdy: „vanitas vanitatum et omnia vanitas”.

wtorek, 9 maja 2017

(153) "Kiedy byłeś mój" Rebecca Serle

Brak komentarzy:
Witajcie, moi Kochani!
Nareszcie nadszedł ten czas, bym mogła zrecenzować książki przeczytane podczas maratonu czytelniczego, który organizowałam wraz z Kają.  29 kwietnia, w pierwszym dniu naszego Majowego Zaczytania, zapoznawałyśmy się z „lekką książką”. Ja postanowiłam W KOŃCU poznać powieść młodzieżową autorstwa Rebeki Serle, którą zakupiłam sobie w lipcu, skuszona niezwykle niską ceną. Przyznam, że nieco obawiałam się tej pozycji, gdyż czułam, że może być to dzieło porażające swoją głupotę. Czy tak się stało?

Spójrz, na policzku ślad; to łza osiadła,/ A tak niedawna, że jeszcze nie spadła./ Ty i łzy twoje wraz z boleścią całą, /Do Rosaliny wszystko należało. /I jak się dziwić niewiast niestałości, / Jeśli w mężczyznach jest tyle słabości. (William Szekspir „Romeo i Julia” tłum. Maciej Słomczyński). Wszyscy znamy przepiękną historię dwojga kochanków z Werony, którzy postawili swoją miłość ponad własne życie. Czy jednak pamiętamy o Rozalinie, którą Romeo wcześniej darzył uczuciem? To przecież dla niej udał się na bal maskowy, na którym poznał pannę Kapulet. W swojej powieści „Kiedy byłeś mój” Rebecca Serle oddaje głos Rozalinie, odtrąconej dziewczynie. Przenosi romans wszechczasów z szesnastowiecznych Włoch do współczesnych Stanów Zjednoczonych, by ukazać, że miłość może mieć wiele twarzy. Rob i Rosaline przyjaźnią się od dziecka, jednak dziewczyna skrycie marzy o tym, żeby ich relacja zmieniła się w coś więcej. Kiedy więc przyjaciel zaprasza ją na randkę i okazuje, że także pragnie związać się z dziewczyną, jest ona w siódmym niebie. Ich szczęście znika jednak w chwili, gdy na scenę wkracza Juliet – piękna kuzynka Rosie, która od razu zdobywa serce Roberta. Czy Rosie może jeszcze wierzyć, że istnieje przeznaczenie? Czy może być szczęśliwa?

wtorek, 31 maja 2016

(61) "Tam, gdzie spadają anioły" Dorota Terakowska

12 komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Nie wiem, jak Wy, ale ja lubię wierzyć, że Ktoś się mną opiekuje. Steruje moim życiem, prowadzi i układa moje losy tak, żeby to wszystko miało jakiś sens.  Dlatego kiedy usłyszałam o książce opowiadającej o Aniołach Stróżach, wiedziałam, że chcę po nią sięgnąć. Tym bardziej, że przypomniała mi książkę, którą przeczytałam, będąc młodziutką nastolatką – „Małe anioły” Theresy Chung, a z którą mam bardzo pozytywne wspomnienia. Również nazwisko Terakowskiej stało się dla mnie gwarancją dobrej lektury – „Poczwarka” wycisnęła ze mnie łzy, a „Ono” rozbudziło mój instynkt macierzyński.  „Tam, gdzie spadają anioły” miało znowu zaprowadzić mnie do świata bez prostych reguł, pełnego wątpliwości moralnych, ale także krzepiącej obecności istot nadprzyrodzonych i wiary, która może sprawić cuda.  Co się jednak stało, że tym razem moje spotkanie z książką pani Terakowskiej bardzo się dłużyło, a gdy zamknęłam książkę, byłam szczęśliwa?

sobota, 30 kwietnia 2016

(53) "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery

17 komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Chciałabym dziś zaprosić was do czasów mojego dzieciństwa i opowiedzieć o jednej z pierwszych książek, które pokochałam z całego serca. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę „Ani z Zielonego Wzgórza” nie byłam zachwycona. Myślałam, że to nudna, męcząca starodawnym językiem książka. Myliłam się na szczęście i, chcąc nie chcąc, odkryłam książkę, która towarzyszy mi już przez siedem lat i jest niemal co roku odświeżana.

Ania Shirley, jedenastoletnia sierota, w wyniku pomyłki trafia do gospodarstwa starszego rodzeństwa – Mateusza i Maryli Cubthertów. Pomimo początkowej niechęci, nowi opiekunowie postanawiają zatrzymać dziewczynkę u siebie. Zielone Wzgórze staje się dla niej domem, w którym będzie mogła poznać przyjaciół, dorosnąć i poznać smak szczęścia.

środa, 17 lutego 2016

(40) "Czarne skrzydła" Sue Monk Kidd

11 komentarzy:
Hej, hej, kochani!
Są autorzy, po przeczytaniu których książek chcemy sięgnąć po więcej. Jedną z nich w moim przypadku jest Sue Monk Kidd. Jej „Sekretneżycie pszczół” rozgrzało moje serce i dało mi nadzieję na to, że na świecie są jeszcze dobrzy ludzie. Nie wahając się zbyt długo oznaczyłam na Lubimy czytać (link do mojego konta, proszę zapraszać) wszystkie jej książki jako „Chcę przeczytać”. Wreszcie nadszedł czas i sięgnęłam po „Czarne skrzydła” – opowieść o niewolnictwie, pragnieniu wolności i przełamywaniu własnych granic.

wtorek, 15 września 2015

(09) "Sekretne życie pszczół" Sue Monk Kidd plus ogłoszenia

14 komentarzy:
Hej, hej, kochani!

Są takie książki, które są jak balsam na naszą duszę. Są książki, po których znów patrzymy z optymizmem na świat. Są książki, po których chcemy zmieniać świat. Jedną z nich jest „Sekretne życie pszczół” autorstwa Sue Monk Kidd.