Hej, hej, Kochani!
W naszym kraju panuje taka irytująca mnie tendencja, by
rodzimych twórców za wszelką cenę porównywać do ich zagranicznych kolegów po
piórze. Szukamy polskiej J. K. Rowling, polskiej Colleen Hoover czy polskiej
E.L. James (choć tej to ja bym jednak wolała nigdy nie znaleźć). I choć sama
nie jestem fanką takich porównań, niedawno odkryłam cudownego wprost autora,
który bez wątpienia może być polską odpowiedzią na Dana Browna. Pomorski pisarz,
Leszek Herman, całkowicie zachwycił mnie swoją opartą na historii powieścią
„Biblia diabła”, stanowiącą trzecią część cyklu Sedinium . Nie martwcie się
jednak, jeśli nie znacie poprzednich tomów – ich nieznajomość absolutnie nie
popsuła mi przyjemności z lektury!
Paulina Weber, szczecińska dziennikarka, ma za zadanie
przygotować cykl artykułów o procesach pomorskich czarownic. Tymczasem jej
przyjaciel, a może nawet ktoś więcej, architekt Igor Fleming rozpoczyna
przebudowę domu, w którym prawdopodobnie po raz ostatni widziany był skarb z
katedry w Kamieniu Pomorskim. Losy relikwii są znane do momentu ofensywy Armii
Czerwonej na ziemie pomorskie. Obszar zainteresowań Pauliny i Igora
nieoczekiwanie splata się. Sprawę komplikują tajemnicze zaginięcia i brutalne
morderstwa wpływowych kobiet Pomorza, w
które przez przypadek angażują się bohaterowie oraz ich angielscy
przyjaciele – Gwen i Johann.