Hej, hej, Kochani!
Jak wiecie, lubię czasem
poczytać książki niszowe, o których mało kto wie. Jestem także
absolutnie zbzikowana na punkcie powojennej historii Polski – uważam, że to,
jak alianci potraktowali nasz kraj jest wprost skandaliczne… Ale nie o tym
chcę mówić. Niedawno na rynku pojawiła się debiutancka książka Pawła Słomiaka, „Kraków
niezłomnych 1946” i niestety, przeszła bez echa – na Lubimy czytać ma ją
oceniona tylko jedna osoba – ja…
W swojej książce autor przedstawił jeden epizod z losów
wielu powojennych losów żołnierzy, którzy, po wielu latach walki z Niemcami,
nie mogli pogodzić się z sowiecką okupacją. Na tapet bierzemy historię
krakowskiego oddziału wyklętych, który w sierpniu 1946 roku w brawurowy sposób
rozbił komunistyczne więzienie św. Michała. To głównie wokół tej akcji toczy
się fabuła tej niezbyt długiej, ale jakże porywającej książki.
„Kraków niezłomnych 1946” jest porywającą opowieścią o
mieście, w którym bije serce Polski (nie, nie przekonacie mnie nigdy, że to
Warszawa). Poznajemy Kraków tuż po wojnie, zmagający się z traumą tego, co
minęło, a także usiłujący przeciwstawić się komunistycznym oprawcom. Paweł
Słomiak musiał niezwykle postarać się przy pisaniu tej powieści, bowiem
opisy poszczególnych zdarzeń są
niezwykle szczegółowe – czytelnik może poczuć się tak, jakby sam znajdował się
wraz z bohaterami z centrum akcji i razem z nim tworzył historię. Wczuciu się w
klimat książki sprzyjają również szczegółowe opisy Krakowa, dzięki którym
każdy, kto przynajmniej raz był w tym mieście, bez problemu odnajdzie się w
świecie przedstawionym w powieści.
Kolejną zaletą tej krótkiej powieści są bohaterowie. U nas,
w Polsce przywykliśmy do pokazywania żołnierzy jako bohaterów pomnikowych,
patetycznych, bez skazy. Paweł Słomiak pozbawia swoje postaci zbędnego zadęcia,
ukazując ich jako zwykłych młodych ludzi, którzy mają swoje pasje, swoje
miłości, swoje problemy. Czasami kierują się emocjami, a nie zdrowym
rozsądkiem, a czasem zwyczajnie się wygłupiają. Pomimo niewielkiej objętości
książki, autor przedstawił wszystkich żołnierzy w charakterystyczny sposób,
przez co zapadają oni czytelnikowi w pamięć.
Niestety, nie jest to powieść bez wad. Momentami autor
stosuje zbyt wiele patosu, wplatając w myśli bohaterów zdania o wielkiej Polsce
i patriotyzmie, które nie pasują do danej sytuacji. Irytuje to trochę
czytelnika, który chce poznać dalsze losy bohaterów, a nie opinie autora
dotyczące powojennej historii Polski. Jeśli Paweł Słomiak chciał się nimi
podzielić, mógł uczynić to w bardziej subtelny sposób.
Kolejną wadą „Krakowa niezłomnych” jest zakończenie. Akcja
pędzi, pędzi, pojawiają się kolejne komplikacje, aż w pewnym momencie, bez
wcześniejszego uprzedzenia, po prostu się urywa, zostawiając wiele faktów
niedopowiedzianych. Tak, jakby autora goniły terminy lub nie miał dalszych
pomysłów na rozwinięcie książki. Brakuje posłowia, w którym przedstawiono by
dalsze losy bohaterów powieści, tym bardziej, że są to postaci autentyczne.
Zdaje mi się, że autor w zbyt jasnym świetle ukazał zakończenie – kogoś, kto
nie zna losów Wilcząt może to zmylić i dać ułudę, że wszystko skończyło się
dobrze. Może lepsze wrażenie zrobiłoby, bardziej oburzyło, wstrząsnęło, gdyby
wspomnieć chociażby o przykrym końcu Ireny Odrzywołek, która jest przecież
jedną z kluczowych postaci tej książki.
Podsumowując, uważam „Kraków niezłomnych 1946” za bardzo
dobrą, bardzo szczegółową i autentyczną książkę historyczną. Sądzę, że autorowi
należy się podziw za ogrom pracy, które musiał włożyć, by zebrać materiały
potrzebne tak obfitej w szczegóły powieści. Świetnie, że powstają książki,
które popularyzują historię Wyklętych – mam nadzieję, że sięgnie po nie więcej
osób!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
(+1,5 cm)
(oparta na prawdziwej historii)
Dla mnie zdecydowanie nie, ale tylko dlatego, że ja w ogóle unikam książek historycznych ;/ Do mnie nawet Kamienie na szaniec nie przemówiły :D
OdpowiedzUsuńAle z tymi niszowymi książkami to cię rozumiem. Może nie miały jednej oceny tak, jakby to ktoś jednak czytał, al blogosfera o nich milczy ;/
"Kamienie na szaniec" to jedna z moich ukochanych książek. Ale ja jestem historyczka z zamiłowania...
UsuńKsiążki historyczne <3
OdpowiedzUsuńJak gdzieś znajdę to może sięgnę.
Brawo za przemyślaną i rzeczową recenzję, a także za sięgniecie po utwór spoza listy bestsellerów. Wskazałaś wiele zalet, ale i wad powieści, a Twój tekst czyta się bardzo miło, gdyż piszesz płynnie i w logiczny sposób. Zwróć jednak uwagę na fragment drugiego akapitu " jeden epizod z losów wielu powojennych losów żołnierzy" oraz powtarzające się w trzecim akapicie słowo "niezwykle". Co nieco bym tutaj poprawiła. Ogólnie jednak Twoja recenzja bardzo mi się podoba. Moim zdaniem, w pełni wyczerpałaś temat.
OdpowiedzUsuńDziękuję - czasem ciężko znaleźć własne błędy.
Usuń