poniedziałek, 26 listopada 2018

(281) "Kommando Puff" Dominik W. Rettinger


Hej, hej, Kochani!
Przez bloga  i ogólny brak czasu popadłam w pewnego rodzaju błędne koło – kupuję książki i wciąż nie mam czasu, by je przeczytać. Staram się jednak z tym walczyć i wyczytywać moje czytelnicze zapasy. Niedawno sięgnęłam po powieść, którą nagrodziłam się za napisanie matury – a jest to „Kommando Puff” Dominika W. Rettingera, która przyciągnęła mnie do siebie tym, że porusza niebanalną i niełatwą tematykę, jaką jest prostytucja w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Jak wiecie, lubię sięgać po książki w tej właśnie tematyce, zwłaszcza, kiedy ukazują historię z nieodkrytej jeszcze strony. Czy jednak ta polska powieść spełniła oczekiwania, jakie w niej pokładałam.

Przed wojną Eliza prowadziła niezwykle barwne życie. Kasyna,  wypływowi mężczyźni, duże pieniądze i pościgi policyjne – to była jej codzienność. W wyniku zbiegu okoliczności tuż przed wybuchem wojny znajduje się w Warszawie. Po pięciu latach, znów przez przypadek, trafia w szpony Gestapo i zostaje uwięziona w obozie w Oświęcimiu. Doświadczywszy głodu, tortur i lęku, zdecydowana zrobić wszystko, by przetrwać koszmar, Eliza zgłasza się do pracy w nowopowstałym Kommandzie Puff.
 
Uważam, że bardzo trudno jest napisać dobrą książkę osadzoną w realiach obozowych. Potrzeba ogromnej wrażliwości, by dobrze nakreślić te okrutne realia, by opisać psychikę człowieka, który znalazł się w tak ekstremalnej sytuacji. Kiedy do tego dodamy kolejny niełatwy temat, jakim jest prostytucja, możemy być niemal pewni, że powstanie albo dzieło genialne, albo bardzo słabe. I w przypadku powieści Rettingera mamy niestety do czynienia z książką złą – ogromnym rozczarowaniem. 

Myślę, że największym problemem „Kommanda Puff” jest kreacja głównej bohaterki. Autor chciał za pomocą powieści oddać hołd, przywrócić zbiorowej pamięci więźniarki, które zdecydowały się pracować własnym ciałem. Niestety, wybór Elizy na osobę, która przedstawi tę tragedię, nie jest zbyt trafny. Najważniejsza postać książki już przed wojną wiodła bardzo barwne życie, więc przypadkowe kontakty seksualne z nieznajomymi nie stanowiły dla niej żadnego novum. Zresztą, bohaterka w dość lekceważący sposób podchodzi do swojego zajęcia – nie widać, by robiło na niej jakiekolwiek większe wrażenie. Wydaje mi się, że w ten sposób autor nieco zniwelował wymiar ogromnego zła, jakie komando Puff wyrządziło więźniarkom, jak bardzo odarło ich z godności. Brakowało mi w powieści podkreślenia emocji, bólu, tego wszystkiego, co myślę, że musiały doświadczyć obozowe prostytutki. Rzecz jasna, na kartach powieści przedstawiona została także młoda dziewczyna, dla której praca była prawdziwym koszmarem, jednak środek ciężkości był moim zdaniem źle postawiony.  Mimo to niesamowicie doceniam ten wątek – chyba najbardziej mnie poruszył.

Jeśli chodzi o oddanie obozowych realiów – jestem rozdarta. Z jednej strony początkowe rozdziały, które brutalnie ukazują głód, pracę ponad siły, ciągły lęk i strach, naprawdę podziałały na moją emocjonalność i w mojej opinii świecie przedstawiły tę okrutną i niemożliwą do pojęcia rzeczywistość. Z drugiej jednak, w pewnym momencie autor jakby zapomniał, co opisuje – bohaterom udawało się bez konsekwencji łamać obozowe reguły, bez problemu poruszali się po jego terenie, mogli sobie pozwalać naprawdę na wiele. Bardzo zniesmaczyło mnie wplecenie w książkę wątku miłosnego. Wiem, że teraz jest tendencja do szukania miłości wszędzie, gdzie to tylko możliwe, jednak tym razem odrzuciła mnie to i oburzyło ogromnie. Uważam, że wątek romantyczny pomiędzy więźniarką i wysokim rangą SSmanem odebrał tej powieści dużo wiarygodności i był po prostu niepotrzebny. 

Za bardzo ciekawy uznaję natomiast pomysł z wpleceniem w fabułę książki matki SSmana, który ma stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Jej historia niesamowicie mnie poruszyła – zwykła, kochająca swoje dziecko matka, która nie dopuszcza do siebie myśli, że jej ukochany syn mógł zrobić coś złego. Poznając wojenne losy Elizy, kobieta pragnie odnaleźć rozgrzeszenie i dowód niewinności dla uwięzionego, znajduje jednak brutalną prawdę o tym, jakim był on potworem.  Uważam, że postać ta została świetnie opisana i chętnie poczytałabym więcej historii wojennych napisanych z takiej własnej perspektywy.

Nie jestem zadowolona z lektury „Kommanda Puff”. Naprawdę, spodziewałam się wiele po tej książce – myślałam, że otworzy mi oczy na coś, czego jeszcze nie znałam. Nie stało się tak. Autor niefortunnie wykreował główną bohaterkę – tak, że z jej perspektywy tragedia nie była przekonująca. Z bólem serca muszę przyznać, że dla mnie powieść Dominika Rettingera jest jak szukanie sensacji w miejscu ogromnego ludzkiego poniżenia.

Ocena: 4/10 (może być)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz