piątek, 23 czerwca 2017

(169) "Noc drapieżcy" Christopher Sherlock

Hej, hej, Kochani!
Są czasem takie książki, co do których nie wiemy sami, czy się nam podobały, czy nie. Jedne rzeczy zachwycają, inne wywołują ciarki na plecach. Jedną z takich książek, które miałam względną przyjemność czytać jest mało znana „Noc drapieżcy” Christophera Sherlocka. Pewnie, gdyby nie book Tour, w którym brałam udział nigdy nawet nie usłyszałabym o tej powieści. Zapraszam na recenzję!

Lata 90. XX. Wieku, Republika Południowej Afryki. Są to czasy walki o zniesienie apartheidu – ideologii według której władzę w tym afrykańskim państwem sprawowali jedynie obywatele o białym kolorze skóry. „Noc drapieżcy” przedstawia poprzez pryzmat jednostki walkę o prawa polityczne dla czarnoskórych, a także działania władz, by utrzymać istniejący stan rzeczy. Sherlock snuje swoją opowieść political-fiction, przedstawiając to, do jakich podłości jest zdolny człowiek w imię idei i własnych interesów.


Bardzo ciężko mi oceniać „Noc drapieżcy”. Z początku książkę czytało mi się naprawdę beznadziejnie. Nużyła mnie, męczyła. Styl autora nie mógł do siebie przekonać wszystko wydawało mi się zbyt sztuczne. Dopiero po około połowie książki zaczęłam się wciągać i domyślać, o co w niej tak naprawdę chodzi. Lektura drugiej części „Nocy drapieżcy” była już dużo przyjemniejsza, jednak nadal nie była to wybitna książka.

Fabuła „Nocy drapieżcy” jest niezwykle zawiła. W książce dzieje się naprawdę dużo, jednak tak naprawdę nie dzieje się nic. Przy takiej ilości wątków czytelnik sam się gubi i zastanawia się, jakie mają one połączenie ze sobą. Większość zwrotów akcji sprawia wrażenie wymuszonych i nienaturalnych. Dodatkowo, mam wrażenie, że autor chciał zaszokować czytelnika swoją brutalnością i okrucieństwem, więc w książce znajdziemy wszystkie rodzaje zła, jakie tylko można wymyśleć. Zbiegli naziści? Proszę bardzo! Kastracja? Oczywiście! Gwałty i niepotrzebne, sadystyczne morderstwa? Czego tylko państwo sobie życzą! Ale szalę goryczy przepełniła katastrofa biologiczna…, Po czym zaczęłam się zastanawiać, czy to moralne ze strony autora aż tak naginać fakty? Czy możemy tworzyć aż tak alternatywną i brutalną wizję przeszłości?

Również bohaterowie byli beznadziejnie wykreowani. Autor skonstruował ich na zasadzie kontrastu, więc dobrzy są w stu procentach dobrzy, oddani sprawie, a ich złe czyny są usprawiedliwione moralnymi pobudkami, a źli nie mają absolutnie żadnych zalet. Najgorszy jest w tym główny bohater, nieskazitelny Max Loxton. To wielki męczennik za sprawę, który dokonuje wręcz nadludzkich czynów. Cokolwiek by się w książce wielkiego i chwalebnego nie działo, pewnym jest, że weźmie w tym udział Max. Poza tym, pojawia się ten sam problem, co przy konstrukcji fabuły – z początku czytelnik nie jest w stanie przypomnieć sobie, kto jest właściwie, kim, przez co nie może zżyć się z bohaterami i wraz z nimi przeżywać emocji.

Kolejną wadą „Nocy drapieżcy” jest styl autora. Nie potrafi on przekazać emocji ani wywołać u czytelnika napięcia. Ciekawy pomysł fabularny zniknął, zakryty przez ogrom nudy i nijakości, jakimi charakteryzował się język Christophera Sherlocka. Fatalnie wypadły dialogi – bohaterowie porozumiewali się w sposób niesamowicie sztuczny i napuszony. Odniosłam wrażenie, że bardziej wygłaszają kwestie, niż mówią. Autor wplótł w książkę również wiele scen erotycznych, które były równie tragicznie napisane. Charkateryzował je patos i oczywiście sztuczność – ale cała książka taka była.

Jedynym plusem „Nocy drapieżcy”, jaki przychodzi mi do głowy jest świetne przedstawienie świata polityki. To miejsce, gdzie nie ma miejsca na sentymenty ani uczucia. Idealnie znajduje w nim odzwierciedlenie zasada kardynała Richelieu: „Od przyjaciół Boże strzeż, z wrogami sobie poradzę”. Politycy co chwilę zmieniają sojusze, by swoich niedawnych wspólników zostawić na pewną śmierć. W ich świecie nie ma miejsca na życie jednostki, jedynie na interesy będących u władzy.

Mimo ciekawego pomysłu na fabułę i wspaniałego przedstawienia brutalnego świata polityki, „Noc drapieżcy” nie przypadła mi do gustu. Poprzez mnogość wątków i bohaterów nie mogłam się w niej odnaleźć. Styl autora był nużący i bardzo sztuczny. Szkoda, że taki potencjał na dobrą powieść został zmarnowany!

Ocena: 4/10

Książka bierze udział w wyzwaniach:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz