Hej, hej, Kochani!
Pamiętacie, jak w grudniu recenzowałam „Białą wilczycę”?
Byłam absolutnie oczarowana tą piękną i epicką historią miłości niemieckiego
opozycjonisty i zbiegłej z ojczyzny rosyjskiej arystokratki, rozkwitającej u
progu II wojny światowej. Choć nie mogłam się doczekać, by poznać dalsze losy
Kseni Maxa, stało się to dopiero teraz – na szczęście oczekiwanie jeszcze bardziej
zaostrzyło mój apetyt i z jeszcze większą radością przystąpiłam do lektury „Wszystkich
marzeń świata”.
Akcja rozpoczyna się wkrótce po samobójczej śmierci męża
Kseni. To już koniec II wojny światowej, kolejno wyzwalane są europejskie
miasta. Córka białej wilczycy i niemieckiego fotografa oraz dwójka żydowskich
dzieci ukrywanych przez Ossolinę powracają do Paryża. Max, więzień obozu w Sachsenhausen,
zostaje wyzwolony przez Amerykanów. Axel, przykładny uczeń hitlerowskiej szkoły
Napoli, broni Berlina przed atakami Sowietów. Wkrótce wszyscy, w powojennej
Europie będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie kim są i co chcą osiągnąć w
przyszłości.
Autorka zabiera czytelnika w niesamowitą podróż przez
zniszczoną II wojną światową Europie. Widzimy rzucający się w przepych i
blichtr, zachłyśnięty odzyskaną wolnością Paryż, a także przygnębiający,
zniszczony Berlin – stolicę upadłego państwa. Theresa Revay w imponujący sposób
ukazała zmiany w podejściu do życia berlińczyków i paryżan. Udało się jej oddać
klimat obu, jakże różnych miast. Mam wrażenie, że uczyniła stolicę Niemiec
jednym z bohaterów swojej powieści. Poznajemy tragiczne losy miasta i jego
mieszkańców, zdanych na łaskę i niełaskę zdobywców, widzimy powojenne starania
berlińczyków o wolność, o pozbycie się komunistycznych okupantów. Czujemy
biedę, poniżenie i duszną atmosferę strachu, jaka z pewnością w tych ciężkich
dniach panowała w Berlinie.
Imponuje rozmach, z jakim Theresa Revay wykreowała swój
świat. Poruszyła w książce tak wiele delikatnych tematów, które wymagają
głębszych historycznych studiów. W jej powieści widzimy zarówno rozwój świata
mody, tragiczny los berlińczyków po zdobyciu ich miasta przez Sowietów,
przejmującą dolę Niemców wygnanych z Prus Wschodnich, atmosferę nieufności
panującą wśród oficerów Armii Czerwonej. Niesamowite, że autorce udało się zmieścić
w przeciętnej grubości książce tyle wątków, przy czym żaden z nich nie jest
potraktowany błaho.
We„Wszystkich marzeniach świata” na pierwszy plan wysuwają
się postaci, które w „Białej wilczycy” były jeszcze dziećmi. Lili, Felix,
Natasza i Axel to dzieci wojny – ci, którzy dzieciństwo musieli przeżywać w
najgorszym czasie. Wojna wywarła na nich nieodwracalne piętno, dlatego musieli na
nowo zbudować swoją tożsamość. Autorka w niesamowity sposób ukształtowała tych
bohaterów. Każdy w inny sposób radzi sobie z tragiczną przeszłością, gdzie
indziej znajduje ujście dla swojego bólu. Widzimy ich próby odnalezienia
szczęścia, pomysłu na siebie i pogodzenia się z losem.
A co z wątkiem, który w „Białej wilczycy” wysuwał się na
pierwszy plan? Przyznam, że w mojej opinii historia miłości Maksa i Kseni
została we „Wszystkich marzeniach świata” potraktowana po macoszemu. Zdaje mi
się, że bohaterowie tracą swój charakter i bledną przy „młodym pokoleniu”. To
nie koleje romansu fotografa i jego muzy ciekawiły mnie najbardziej, mam też
wrażenie, że autorka zbyt wszystko pokomplikowała. Ksenia i Max są, ale mniej
widoczni niż w poprzednim tomie.
Długo wahałam się nad oceną tej książki – bądź co bądź, „Wszystkie
marzenia świata” to romans historyczny, a więc trochę brakuje mu do bycia
książką „wybitną”. Jednak wszystkie poruszone wątki miłosne były piękne,
książka zmusiła mnie do wielu refleksji.
W ogromny sposób powiększyła moją wiedzę historyczną, a także kazała
zainteresować się mniej znanymi kartami dziejów powojennej Europy. „Wszystkimi
marzeniami świata” Theresa Revay udowodniła mi, że ma talent do opisywania
historii i z pewnością przeczytam pozostałe książki jej autorstwa.
Komu mogę polecić „Wszystkie marzenia świata”? – każdemu,
kto, tak jak ja, jest zakochany w powojennej historii Europy i kto lubi spędzać
czas z porywającą lekturą!
Ocena: 8,5/10 (rewelacyjna, niemal wybitna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+2 cm)
(książka wydana oryginalnie w języku innym niż polski i angielski)
(klucznik nr 2 - Love is in the air i klucznik nr 3 - Czasoumilacz)
(książka na literę "W" - zachęcam do śledzenia moich postępów)
P.S. To setny post na blogu - dziękuję Wam, że jesteście <3
Pierwszą część przeczytałam dawno temu, a na drugą musiałam poczekać w kolejce. Uwielbiam te książki! Zrobiły na mnie takie wrażenie, że przez kolejny miesiąc nie byłam w stanie sięgnąć po nic innego. Zakończenie doprowadziło mnie w do łez, co jest dość rzadkie. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Zakończenie tak mnie zaskoczyło, że nie byłam w stanie zberać myśli, a co dopiero płakać...
UsuńUwielbiam książki których akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej i chętnie sięgnę po poprzednią jak i tę część.
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie polecam!
UsuńBardzo lubię książki, w których gdzieś tam pojawia się wątek wojenny, więc z pewnością w najbliższym czasie upoluję tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu :*
UsuńTakie wojenne klimaty.. Sama nie wiem. Jakoś nie ciągnie mnie do takich książek :p
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazki-bez-konserwantow.blogspot.com/
Właśnie szukam książek o klimatach wojennych i ta idealnie się nadaje :) Myślę, że w najbliższym czasie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie, trwa konkurs książkowy.
livingbooksx.blogspot.com