sobota, 26 listopada 2016

(105) "Ekspozycja" Remigiusz Mróz

Hej, hej, Kochani!
Ale się Mroźnie na blogu zrobiło! Ale chyba będzie jeszcze gorzej! Jestem totalnie zauroczona twórczością pana Remigiusza, choć pozornie gatunek książek, w którym on tworzy, nie powinien mi przypaść do gustu. Dzisiaj zapraszam Was na recenzję powieści, co do której miałam chyba największe obawy, którą wiele osób mi odradzało, po której nawet nie wiedziałam, czego się spodziewać. Ale chyba takie obiekcje przed przeczytaniem były najlepsze, co mogłam zrobić, gdyż dałam się całkowicie zaskoczyć panu Mrozowi i zabrać we wspaniałą, choć momentami przerażającą przygodę!

Na krzyżu na Giewoncie zostaje odnalezione ciało starszego mężczyzny. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna umierał w okropnych męczarniach. Niestety, to jedyne, co można powiedzieć o okolicznościach sprawy – morderca nie zostawił żadnego śladu, nie można odnaleźć żadnego motywu, dla którego zbrodnia mogłaby być popełniona. Nie zniechęca to jednak niepokornego komisarza Wiktora Forsta, postanawiającego schwytać mordercę. Wraz z pomocą słynnej na całą Polskę dziennikarki Olgi Szrebskiej wpada na trop intrygi powiązanej z naszymi wschodnimi sąsiadami, tajemniczymi zwojami z pierwszych wieków chrześcijaństwa oraz pewną lipcową niedzielą 1943 roku….


Pierwsze, o czym trzeba pamiętać, rozpoczynając lekturę „Ekspozycji” to fakt, że w żadnym wypadku nie jest to powieść kryminalna! Jeśli liczycie na to, że razem z bohaterami będziecie szukać śladów mordercy, to srogo się rozczarujecie. Pozostawione ślady służą raczej zbudowaniu intrygi niż naprowadzeniu czytelnika na odpowiedni trop. Czym jest więc „Ekspozycja”, jeśli nie kryminałem, w pisaniu których lubuje się pan Mróz? Genialną, porywającą, trzymającą w napięciu sensacją!

Jest jeszcze jedna rzecz, na którą musicie się nastawić, żeby móc w pełni cieszyć się lekturą „Ekspozycji”. Otóż, książka ta ma tyle wspólnego z realnością, co podręcznik akademicki do fizyki z przyjemną i porywającą lekturą. Musicie zaakceptować, że pan Mróz kreuje swoją wizję świata, że niektóre zwroty akcji są naciągane, a także, że bohaterowie coś podejrzanie łatwo wydostają się z tarapatów… Ale jeśli przestaniecie zżymać się na tę nierealność, gwarantuję, że czeka Was niezapomniana, porywająca, pasjonująca lektura!

Książka nieco przypominała mi „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna, choć, w mojej opinii była od niego nieporównywalnie lepsza. Otóż, hitowe dzieło amerykańskiego pisarza, pomimo że tak wychwalane, strasznie mnie wynudziło, natomiast w „Ekspozycji” z ciekawością przewracałam kolejne strony. Remigiusz Mróz w zachwycający sposób łączy wątki dotyczące niejasnych pierwszych wieków chrześcijaństwa, różnych jego odłamów z najnowszą historią Polski czy motywem rodowej zemsty.

Jakże genialne zbudowana jest akcja! Czytelnik nie może odłożyć „Ekspozycji” ani na chwilę (tak, przeczytałam całą prawie pięćset stronną książką w jeden wieczór), bo tak bardzo pochłania go to, co dzieje się z bohaterami. Zwrot akcji goni zwrot akcji, nie ma ani chwili na wzięcie oddechu, bohaterowie wciąż wpadają w kolejne kłopoty, a napięcie sięga zenitu, gdy w sprawę zaczynają mieszać się najwyższe władze Polski, Białorusi i Rosji. Natomiast to, co pan Mróz zrobił na końcu… No nie, no tak się nie robi! I jak ja miałam potem usnąć?

dokładnie tak sobie wyobrażam Remigiusza Mroza piszącego zakończenia
i jego biednych czytelników, którzy je czytają.


„Ekspozycja” napisana jest typowym dla Remigiusza Mroza stylem, który każdy wierny czytelnik rozpozna bez problemów. Książka skrzy się od humoru, opartego głównie na seksualnych podtekstach, ale także na językowych nieporozumieniach. W powieści odnajdziemy mnóstwo kolokwializmów czy wulgaryzmów, jeśli więc ktoś liczy na książkę napisaną wyrafinowanym, artystycznym językiem, niech lepiej nie sięga po pierwszy tom przygód komisarza Forsta.

Jeszcze kilka słów o bohaterach. Jak już wcześniej wspomniałam, że nieco irytować ich odporność na wszelkie perturbacje, jednak w ostateczności nie da się ich nie polubić. Wiktor Forst to ten typ mężczyzny, którego nie chciałaby spotkać żadna kobieta – egoistyczny, aż do przesady pewien siebie, erotoman-gawędziarz, który żadnej nie odpuści, wbrew pozorom staje się postacią, z którą czytelnik się zżywa i której kibicuje. Natomiast jego partnerka, Olga Szrebska.. Cóż, po niej spodziewałam się nieco więcej. Oczywiście, podobało mi się to, że tak dzielnie opychała szczenięce zaloty Wiktora, jednak w ostatecznym rachunku strasznie zbladła, w ogóle nie okazując swojego charakteru. Bohaterowie drugoplanowi są raczej jedynie nakreśleni, bowiem „Ekspozycja” skupia się głównie na tytułowym bohaterze trylogii – komisarzu Froście.


Bardzo, bardzo się cieszę, że pomimo tyle niechętnych opinii przeczytałam „Ekspozycję”. Książka niesamowicie mnie wciągnęła, zajęła myśli i pozwoliła odpocząć po ciężkiem tygodniu. Jednocześnie bardzo się cieszę, że od razu wypożyczyłam sobie drugi tom, bo… Panie Remigiuszu, kto to widział TAKIE ZAKOŃCZENIA?

Ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Książka bierze udział w wyzwaniu:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz