Witajcie, Kochani!
Są książki, o których brakuje słów, by opowiadać. Bo tak
naprawdę żadne słowa nie poch powieści jest „Światło, którego nie widać”
Anthony’ego Doerratrafią wyrazić tego, co czuliśmy, przewracając kolejne strony. Jedną z taki. To książka absolutnie doskonała, dopracowana w każdym calu, co nie dziwi, bo
autor pracował nad nią aż dziesięć lat. Nagrodzona Pulitzerem, co jest całkowicie
uzasadnione. „Światło, którego nie widać”
to powieść, która wciąga czytelnika bez litości i nie pozwala odejść od siebie
ani na moment.
Autor zabiera czytelnika w podróż po Europie lat 30. I 40.
Nie jest to jednak zwykła wojenna powieść czy romans. Anthony Doerr ukazuje nam
Francję i Niemcy oczami dzieci, które są najbardziej dotknięte całym koszmarem.
Główni bohaterowie, Werner i Marie-Laure są ukształtowani przez to, w jakim
miejscu się urodzili, pochodzenie warunkuje całe ich życie.
Bardzo ciekawym zabiegiem literackim, jakiego użył Doerr
jest rozbicie narracji. Książka podzielona jest na części, które dzieją się w
różnych latach – dzięki temu możemy śledzić losy bohaterów od roku 1934 do
2014. Wydarzenia z roku 1944 są opisane w czasie teraźniejszym, a poprzedzające
je – w czasie przeszłym. Autor na przemian przedstawia punkt widzenie
niewidomej francuskiej dziewczynki i hitlerowskiego żołnierza zafascynowanego radiami.
Stwarza to u czytelnika niezwykły nastrój ekscytacji i oczekiwania, kiedy
wreszcie, splątane niemal od początku losy Wernera i Marie-Laure połączą się.
Anthony Doerr w zachwycający sposób odmalował grozę wojny.
Nie epatuje okrucieństwem, nie ukazuje wielkich zbrodni. Skupia się raczej na
tym, jak wojna zmienia pojedynczych ludzi – jak ich kształtuje, jak odbiera im
wszystko, co kochali, jak wreszcie usiłuje ich ograbić z nadziei. Książka pokazuje, jak trudno być człowiekiem w nieludzkich czasach.
Mimo wszystko jest pełna nadziei i wiary, że nawet w najtrudniejszych chwilach
możliwe są okruchy dobra, że każdą spiralę nienawiści można przerwać.
Doerr w niezwykle dokładny sposób zbadał i opisał miejsca, w
których umieścił akcję książki. Czytając, przemieszczamy się po niemal całej
okupowanej Europie, na nowo odkrywając koszmar wojny. Autor zabiera nas do
niemieckiego sierocińca, do nazistowskiej szkoły wojskowej czy na front
wschodni. Na szczególną uwagę zasługuje część poświęcona Marie-Laure. Oczami
niewidomej dziewczynki poznajemy Francję – najpierw Paryż i imponujące muzeum
przyrodnicze, a potem malutkie Saint – Malo, portowe miasto na samym krańcu
naszego kontynentu. Autor wykreował te miejsca za pomocą dźwięków i zapachów,
co sprawia, że „Światło, którego nie
widać” jest jeszcze lepszą książką. Niesamowita jest ilość przymiotników i epitetów, dzięki
którym styl Doerra zachwyca.
„Światło, którego nie widać” to także niezwykła powieść o
przeznaczeniu. Od samego początku los Wernera i Marie-Laure są w niezwykły
sposób połączone. Jak wcześniej wspomniałam, z każdą stroną coraz bardziej
czekamy na spotkanie tej dwójki i zastanawiamy się, jak właściwie się ono
skończy. Jest jeszcze jeden element, który wpływa na akcję – tajemniczy diament,
zwany Morzem Ognia. Ten drogocenny
minerał podobno zapewnia nieśmiertelność jej właścicielowi, niestety, odbiera
mu wszystkich, których kocha. Nic dziwnego, że kamień staje się marzeniem
jednych i przekleństwem drugich. Czytając książkę, zadajemy sobie pytanie, czy
faktycznie osławiony diament może mieć wpływ na życie bohaterów.
Pomimo swojej wielowątkowości, „Światło, którego nie widać”
to książka bardzo kameralna. Czytając ją, mamy wrażenie, że jesteśmy razem z
bohaterami, brakuje tu dystansu czytelnik-bohater. Anthony Doerr w mistrzowski
sposób operuje słowem, przez co każe nam czuć to samo, co bohaterowie, razem z
nimi bać się, mieć nadzieję czy przeżywać załamania. Powieść porusza, łamie serce i nie pozwala zapomnieć o sobie
ani na chwilę.
„Światło, którego nie widać” jest nieco podobne do „Złodziejki
książek” Markusa Zusaka. Obie książki, choć dzieją się w czasie II wojny
światowej, nie są powieściami stricte wojennymi. To opowieści o dorastaniu i
zachowaniu człowieczeństwa w najtrudniejszych czasach. Zarówno dzieło Doerra,
jak i Zusaka jest napisane w dość
specyficzny sposób, przez co czytelnik jeszcze bardziej „wchodzi” w świat
przedstawiony. Wreszcie, obie książki
pokazują, okrucieństwo i grozę wojny, która zabiera wszystko, co kochamy, a
także przekonuje, że nie wolno nigdy tracić nadziei.
Ocena: 9/10 (wybitna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+4,1 cm)
(klucznik 1 - "Best of 2015")
(autor na literę D - postępy możecie śledzić w zakładce)
Czeka na mojej półce i mam nadzieję, że mnie zachwyci. Nie mogę się doczekać, kiedy ją przeczytam, bo wszyscy tak zachwalają.
OdpowiedzUsuńBuziaki, Idalia :*
____________________________________________
http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Liczę na to, że Tobie również przypadnie do gustu :*
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce tyle razy, że w końcu zobaczyłam o czym jest i od tamtego momentu pragnę przeczytać "Światło, którego nie widać" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maleficent.
Czekam na Twoją opinię!
UsuńMamy ją w planach :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Mnie trochę rozczarowała. Owszem, była świetnie napisana, ale... po przeczytaniu po prostu o niej zapomniałam. I do dzisiaj szczegółów żadnych nie potrafię sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńOjej, ja napisałam recenzję tuż po przeczytaniu, więc zobaczymy, jak to u mnie będzie :)
UsuńSpotkałam się z większością recenzji pozytywnych, sama jeszcze odczekałam trochę z przeczytaniem. Mam nadzieję, że i mnie książka się tak spodoba. :)
OdpowiedzUsuńMAJUSKUŁA
Mam nadzieję, że tak będzie :)
UsuńNie czytałam tej powieści i jak na razie chyba jej nie przeczytam, czas jakby się skraca, a lista lektur nadal rośnie, jednak pozytywnie zaskakują mnie wszystkie recenzje jakie czytałam. Każda przedstawia książkę, jako bardzo dobrą powieść historyczną. Znaczy to, że trafiła w gusta szerokiej publiczności, co nie każdy autor potrafi, ale skoro nad tą pracował aż 10 lat, to na pewno dopieszczona jest pod każdym względem
OdpowiedzUsuńhttp://zaczarowana-me.blogspot.com/?m=0
Powieść czeka na mojej półce, także na pewno przeczytam ją w najbliższym czasie:) Tak samo ze Złodziejką książek. Podoba mi się to, że książki nie są wojenne chociaż dzieją się w takich okresach. Zaciekawiło mnie to jak autor pokazał nam ludzi i ich zachowania podczas tak trudnego do życia czasu. Mam nadzieję, że zdołam ją przeczytać niedługo:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Obie te książki są dużo bardziej uniwersalne niż standardowe powieści wojenne - warto przeczytać!
Usuńoj tyle osób ją ma nap półce, a ja nie hmm chyba jest warta przeczytania ;P
OdpowiedzUsuńTo jest moje Must have i będę na siebie zła, gdy do wakacji nie przeczytam tej książki.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania tej książki i jestem naprawdę zachwycona <3
OdpowiedzUsuńWitam. Kiedy dostanę odpowiedź na moje maile?
OdpowiedzUsuńRozglądam się za książką, o tak! ;)
OdpowiedzUsuń