Witajcie, Kochani!
W tym roku mam szczęście do książek. Czytam dość dobre
pozycje, które spełniają zadania, jakie im postawiłam (oprócz „O krok za daleko”,
ale o tym koszmarku usiłuję zapomnieć). Dzisiaj zrecenzuję debiut Amerykanki o polsko
– żydowskich korzeniach Michelle Cohen – Corasanti – „Drzewo migdałowe”.
Obawiam się, że znów będziecie musieli czytać moje zachwyty, ale o tej książce
nie da się opowiadać inaczej.
Osią fabuły są losy młodego Palestyńczyka Ahmada. Jego życie jest ubogie, ale szczęśliwe,
przynajmniej do momentu, gdy w drzwiach mieszkania nie stają izraelscy
żołnierze, którzy zabierają ojca do jednego z najcięższych więzień świata.
Pomimo genialnego umysłu, nastolatek musi przerwać naukę i podjąć pracę, by
zapewnić byt swojej rodzinie. Po wielu latach, Ahmad, już jako uznany
naukowiec, próbuje przerwać spiralę nienawiści pomiędzy Izraelczykami i
Palestyńczykami.
„Drzewo migdałowe” porusza szereg ważnych tematów. Tym,
który pierwszy rzuca się w oczy jest wybaczenie. Ojciec głównego bohatera,
pomimo ogromu zła i niesprawiedliwości, jakie dotknęły go w więzieniu nigdy nie
żywił nienawiści do Żydów. Twierdził, że w każdym narodzie są zarówno dobrzy,
jak i źli ludzie. Inną drogą poszedł Abbas, jego młodszy syn i brat głównego
bohatera. Kaleka, przez całe życie zmagający się z bólem i bezsilnością ,
sposób na życie znajduje w pogardzie i nienawiści do wroga.
Książka otworzyła mi oczy na sytuację w Strefie Gazy. Pewnie
obecnie jest ona jeszcze bardziej tragiczna, ze względu na wojnę w pobliskiej
Syrii i krwawą działalność Państwa Islamskiego. Do tej pory myślałam, że to
Palestyńczycy są powodem ciągłego konfliktu, jednak Michelle Cohen – Corasatni sprawiła,
że spojrzałam na całą tę sytuację inaczej. Tu, w Europie, każdy ma prawo do
życia, do pracy, do nauki, do budowy domu. Palestyńczycy na terenach należących
do Izraela nie mają żadnych praw. Pomimo pozornego opuszczenia Strefy Gazy,
Żydzi zamknęli swoich wrogów w więzieniu. Nie wpuszczają tam pomocy
humanitarnej, nie wypuszczają nikogo poza granicę. Palestyńczycy nie mogą
podjąć pracy, nauka dzieci jest praktycznie niemożliwa. Zgorzkniali, pozbawieni
nadziei na lepszą przyszłość, kierują się do organizacji terrorystycznych,
które jako jedyne wyciągają do nich pomocną dłoń. Wpadają w ten sposób w błędne koło, którego
nie da się zatrzymać.
Po lekturze „Drzewa migdałowego” inaczej patrzę na swoje
życie. Widzę, jak wiele mam szczęścia, że żyję w bezpiecznym kraju, w Europie.
Książka pani Cohen – Corastani pokazuje, jak wielką wartością jest
wykształcenie. To dzięki nauce Ahmedowi udało się wyrwać z nędzy, a potem pomóc
swojej rodzinie. Jego umiejętności i praca przyczyniły się do zatarcia,
przynajmniej w niewielkim stopniu nienawiści między Żydami a
Palestyńczykami. Dzięki wykształceniu, a
także ogromnemu poświęceniu, Ahmed nie zamienił się w kolejnego zgorzkniałego,
pozbawionego nadziei terrorystę. Pomimo ogromu nieszczęść, jakie go spotkały,
nie dążył do zemsty. Jego jedynym marzeniem nie było pozbycie się wszystkich
Żydów, którzy byli źródłem wszystkich jego tragedii, ale stworzenie możliwości
rozwoju młodym Palestyńczykom, którzy byli tacy, jak on.
Tym, co ogromnie mnie zdziwiło był fakt, że autorka urodziła
się w konserwatywnej, żydowskiej rodzinie. Po takim pochodzeniu należałoby się
spodziewać mocno proizraelskiej powieści, jednak tak nie jest. Michelle w
sposób obiektywny i wstrząsający ukazała sytuację Palestyńczyków. Zrobiła to w
sposób nienachlany, nie epatując propagandą. Jej powieść jest tak dopracowana i
świetnie napisana, że dziw, że to debiut. Mam nadzieję, że autorka napisze
jeszcze jakąś książkę, która znów otworzy mi oczy na inne miejsca, gdzie ludzie
nie mają tak dobrze, jak ja.
W jednej recenzji przeczytałam, że „Drzewo migdałowe” to
powieść głośniejsza od bomb. Nie sposób przyznać racji tym słowom. Książka, z
którą miałam przyjemność się zapoznać jest wołaniem o pomoc dla Palestyńczyków,
a jednocześnie hołdem dla tych ludzi. Zwraca naszą uwagę na ich problemy i
pozwala im zaistnieć w naszych głowach w inny sposób, niż kreują ich media.
Polecam tę książkę serdecznie!
Ocena: 9/10 (wybitna)
Cytaty:
- Nienawiść bierze się ze strachu i braku wiedzy. Gdyby ludzie mogli poznać tych, których nienawidzą, i skupić się na tym, co ich łączy, mogliby przełamać tę wrogość.
- Sukces to nie brak porażek, to umiejętność podnoszenia się w razie upadku.
- Nienawiść to karanie samego siebie.
- Odwaga to nie brak strachu, lecz brak egocentryzmu, przedkładanie cudzych interesów nad własne.