poniedziałek, 18 stycznia 2016

(33) "O krok za daleko" Abbi Glines

Hej, hej, Kochani!
Kiedy ja się nauczę ufać swojej książkowej intuicji? Kiedy zobaczę, że nawet, jeśli coś zachwyca wszystkich, to prawdopodobieństwo, że zachwyci i mnie jest niezwykle nikłe? I czy, choć mam taką nadzieję, uda mi się zapomnieć o tym koszmarku, który zgotowała mi Abbi Glines ze swoją książką „O krok za daleko”?

„O krok za daleko” to mój drugi erotyk i zdecydowanie ostatni! Chyba udało mi się znaleźć swój znienawidzony gatunek książek, w którym, jak sądzę, nigdy nie powstanie nic, co mnie zachwyci. A tyle dobrych słów nasłuchałam się o twórczości Abbi Glines.


Książka przedstawia losy dziewiętnastoletniej Blaire, która po śmierci matki trafia pod opiekę niewidzianego od wielu lat ojca. W jego domu poznaje swoje wspaniałego, cudownego, seksownego boga Christia…Rusha, chciałam powiedzieć. Jak nie sposób się domyśleć, wybucha między nimi dzika namiętność, pożądanie i wielkie uczucie, którego, mimo szczerych chęci, nie jestem w stanie dostrzec.

Pierwsze, co mnie uderzyło to niesamowita niekonsekwencja w budowie bohaterów. Abbi Glines niby nadała im jakieś tam cechy, niby opisała ich przeszłość, a nic z tego nie wynika. Główna bohaterka, Blaire jest tak niesamowicie niezdecydowaną głupią kozą, że to aż boli. W jednej chwili twierdzi, że jest silna i niezależna, że chce stanąć na nogi, że nie chce Rusha, aby stronę później zarzekać się, że zawsze chce pozostać w jego łóżku. Zachowuje się tak niesamowicie idiotycznie, jednocześnie nie mając do siebie krzytyny szacunku. Aż boli, że tak pusta i naiwna dziewczyna jest bohaterką, z którą pewnie utożsamiają się nastolatki. Kolejnym tragicznie płytkim bohaterem jest nasz bóg seksu, Achilles, czyli Rush. Rush jest bardzo bogaty i ma mrrroczną przeszłość, której przynaję, nie poznałam, gdyż nie miałam siły, by przeczytać ostatnie 30 stron. Jego głównym zajęciem jest zabawianie się z kolejnymi panienkami, dopóki nie poznaje boskiej, jedynej i niewinnej Blaire, która odmienia jego życie (Hmm, czy nie przypomina wam to trochę pewnego bestselleru niejakiej E.L. James?).  Jeśli tacy bohaterowie jak Rush są teraz książkowymi mężami dziewczyn w moim wieku, to nie wiem, dokąd zmierza ten świat. To tak niesamowicie wulgarny i obrzydliwy typ, że przez całą lekturę miałam ochotę zrobić mu jakąś krzywdę.

Może mój zły odbiór tej książki wynika z tego, że jestem nieuleczalną romantyczką. Wierzę w wielką miłość, w szanujących kobiety mężczyzn, w romantyzm… Podobno „O krok za daleko” przedstawia historię wielkiej miłości, więc powinnam piać z zachwytu.  Niestety,to, co dostałam od Abbi Glines, to obrzydliwy erotyk. Ja nie mam nic do scen erotycznych, przecież potrafią być dobrze napisane. Niestety, w tej książce opisy seksu bohaterów ograniczają się do stwierdzeń: „Ku…wa, jesteś taka mokra”, „Fuck, jesteś taka ciasna”. Nie znoszę takiego uprzedmiotowiania.  Gdzie tu romantyzm? Gdzie tu szacunek? Jak jakakolwiek kobieta mogłaby coś takiego napisać i propagować taki stosunek do młodych dziewczyn? 

„O krok za daleko” przypomina mi trochę „Trudne sprawy”. Nagromadzenie nieszczęść w życiu Blaire jest tak beznadziejnie poprawdzone, że nie przytłacza,  lecz żenuje i trochę bawi. Autorka ewidentnie nie poradziła sobie z poprowadzeniem ciekawej psychologicznie bohaterki.

Kolejnym elementem, który mnie zniesmaczył jest język autorki. Zgoda, nie każdy musi być od razu Joyce’m czy Schmittem, ale pani Glines w ogóle chyba nie słyszała o czymś takim, jak artyzm… Jej książka jest do bólu dosadna, do bólu dosłowna i do bólu wulgarna.


Kiedy sięgałam po tę książkę naprawdę nie spodziewałam się arcydzieła. Liczyłam się z tym, że na słaby odbiór tej powieści wpłynie niedawno zakończona lektura „Tysiąca wspaniałych słońc”. Ale chciałam ocenić „O krok za daleko” w ramach jej gatunku – szeroko pojętego New/Young adult. Niestety, nawet w tej kategorii wypada beznadziejnie słabo. Jedyne pozytywy tego klumpa, jakie przychodzą mi do głowy to duża czcionka. A, i jeszcze idealnie spełniła swoje zadanie – chciałam pozbyć się kaca książkowego po „Tysiącu wspaniałych słońc”. Teraz, po lekturze powieści pani Glines zachwyci mnie chyba wszystko. Boli mnie fakt, że ta książka została napisana. Boli mnie, że ktoś to wydrukował. Boli mnie, że ktoś to przetłumaczył i wydał w Polsce. A jeszcze bardziej boli mnie fakt, że ktoś to czyta i potem na podstawie związku Blaire i Rusha buduje swoje wyobrażenie związku. Zdecydowanie nie polecam!

Ocena: 2/10 (bardzo słaba)

Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+1,8 cm)
 (klucznik 2 - Ich noce)



(książka z gatunku, za którym nie przepadasz - erotyki, fuj, fuj)


(książka na literę O)


Recenzja nie ma na celu urazić osób, które lubią twórczość pani Glines. Wyraża jedynie moją subiektywną opinię na temat tej książki.