niedziela, 7 stycznia 2018

(219) "Wszystko razem" Ann Brashers



Hej, hej, Kochani!
Kiedy byłam małą dziewczynka, wprost uwielbiałam zaczytywać się w książkach z serii Stowarzyszenie wędrujących dżinsów. Przygody dziewcząt niesamowicie mnie interesowały, a czytając je, czułam się taka dojrzała. Dlatego gdy stanęłam przed możliwością ponownego spotkania z twórczością Ann Brashers, nie wahałam się długo i ochoczo zabrałam się za lekturę! Ciekawa byłam, czy jako osobie sporo dojrzalszej, literatura autorstwa tej amerykańskiej autorki nadal będzie się podobała. Z Wszystko razem nie wiązałam szczególnie wielkich nadziei, jednak miałam nadzieję, że przyjemnie spędzę ze nią czas.

Ray i Sasha mają wspólny dom, wspólne przyrodnie siostry, wspólne łóżko i wspólne miasteczko z klocków lego. Czytają te same książki, a w dzieciństwie bawili się tym samymi zabawkami. A jednak Sasha i Ray nie znają się, nigdy nawet ze sobą nie rozmawiali. Jej mama była kiedyś żoną jego ojca, jednak teraz dorośli założyli nowe rodziny i żyją ze sobą w nienawiści, a jedyne, co ich łączy to stary dom na plaży, do którego oboje roszczą sobie prawo i który jest wspólną własnością obu familii. Pewnego lata Ray i Sasha poznają się, a ciąg wydarzeń, które do tego doprowadzają, na zawsze zmienią, tak wydawałoby się, poukładane relacje obu rodzin.
 
Książka Ann Brashers wydaje się być idealną propozycją dla osób, które mają ochotę sięgnąć po książkę lekką i niezobowiązującą, a jednocześnie nieprzytłaczającą swoją głupotą. Pisarka stworzyła ciekawą i mądrą opowieść o patchworkowej rodzinie, w której każdy czuje się niekochany, samotny, opuszczony i niedopasowany. Choć samo założenie tak ścisłego rozdzielenia obu rodzin nie do końca mnie przekonało, wydawało mi się bowiem bardzo sztuczne i nawet niemożliwe do zrealizowania, to to, jak autorka rozwinęła ten wątek bardzo przypadło mi do gustu. Kreacja świata przedstawionego jest bardzo przemyślana i konsekwentna – nic tu nie dzieje się przypadkowo. Ann Brashers w świetny sposób ukazała klimat małego amerykańskiego miasteczka, w którym wszyscy się znają, a czas płynie jakby wolniej. Jej historia pełna jest wakacyjnego, lekkiego klimatu, chociaż porusza ciężkie tematy i niejednokrotnie wywołuje łzy w oczach.  Bardzo ciekawie sportretowane zostały także dwie rodziny ukazane na zasadzie kontrastu. Czuć było ich specyfikę, a także wieczną rywalizację pomiędzy sobą: kto będzie lepszym rodzicem, właścicielem domu, organizatorem przyjęcia. Również czas fabularny jest bardzo dobrze rozplanowany – w książce nie ma miejsca na dłużyzny fabularne, czy przypadkowe, do niczego nieprowadzące epizody. Dlatego książkę czyta się niezwykle przyjemnie i szybko! 

Kolejnym plusem powieści jest z całą pewnością kreacja bohaterów. Choć głównymi bohaterami są Ray i Sasha, to każde z rodzeństwa otrzymało swoje pięć minut i każdego mogliśmy poznać i pokochać. Na pierwszy plan wybijają się oczywiście najmłodsi członkowie rodziny. Ray to lekko zagubiony nastolatek, który nie potrafi odnaleźć się w swoich uczuciach. Sasha jest typowym kujonem, z zawsze najlepszymi ocenami, która nie do końca potrafi odnaleźć się w życiu. Oboje zmagają się z poczuciem niekochania i niedopasowania, obcości w swojej bardzo dziwnej rodzinie. Ich wspólną cechą jest także poczucie humoru, przez co niejednokrotnie wybuchałam śmiechem podczas lektury. Uwielbiam to, jak rozwijała się ich relacja – wszystko było takie niewinne i inne niż w większości młodzieżówek. Jak już wspomniałam, świetnie sportretowani są także pozostali bohaterowie. Autorka zdecydowanie odeszła od schematów, konstruując ich. Na kartach powieści spotykamy trzy zupełnie inne siostry i choć każda z nich mogłaby uosabiać jakiś archetyp – perfekcjonistka, piękność i artystyczna dusza, to Ann Brashers obdarzyła je głębią. Możemy poznać ich rozdarcie między rodzinami, chęć normalnego życia i pogodzenia się, a także wzajemną miłość.  Dawno nie spotkałam tak życiowych bohaterów, jak w powieści Wszystko razem!

Niestety, fabuła powieści nie jest zbyt oryginalna. Choć sam pomysł był rzeczywiście ciekawy, to jednak większość wydarzeń można było przewidzieć. Autorka niestety wykorzystała ograne schematy, które zawsze wywołują odpowiednie reakcje czytelników – łzy, wzruszenie, śmiech. Niektóre wzory fabularne, które wykorzystała, nie do końca pasowały mi do tej historii. Szkoda, że Ann Brashers nie pozwoliła sobie na więcej odwagi!

Styl Ann Brashers jest adekwatny do książki. Napisana jest ona lekko, z użyciem kolokwializmów i zwrotów z języka potocznego. Autorka umiejętnie wplata akcenty humorystyczne, które rzeczywiście bawią. Udało się jej zindywidualizować język postaci, dzięki czemu lepiej je poznajemy. Opisy uczuć są przekonujące, niezbyt egzaltowane czy emfatyczne. Styl amerykańskiej pisarki pozwala na szybką lekturę książki, nie utrudnia jej i nie męczy czytelnika.

Podsumowując, Wszystko razem to bardzo udana powieść młodzieżowa. Jest bardzo przemyślana i pouczająca. W mądry sposób ukazuje nietypową rodzinę i uczucia jej członków. Jej zaletą jest przemyślana konstrukcja świata przedstawionego oraz cudowni, bardzo życiowi bohaterowie. Fabuła miejscami jest mało oryginalna, niemniej po tę książkę warto sięgnąć!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz