wtorek, 9 stycznia 2018

(220) ""Jak powietrze" Agata Czykierda-Grabowska



Hej, hej, Kochani!
W ten styczniowy dzień nadszedł czas, by zakończyć podsumowanie maratonu czytelniczego, którego pod koniec grudnia zorganizowały Suomi i Kitty Ailla. Udało mi się przeczytać łącznie trzy z pięciu zaplanowanych książek, a ostatnią z nich było słynne „Jak powietrze” Agaty Czykierdy-Grabowskiej, które poznałam dzięki Book tourowi zorganizowanemu przez największą dilerkę książek w naszej książkowej blogosferze, Kasi z Poligonu domowego.  Powieść, określana jako pierwsze polskie New adult, swego czasu zrobiła ogromne zamieszanie wśród recenzentów. Jedni wychwalali ją pod niebiosa, inni pozostali sceptyczni. Ja sama do lektury tak popularnej podchodziłam z lekkimi obawami, ale również z ogromną ciekawością.

Oliwię i Dominika więcej dzieli niż różni. Ona jest jedyną córką ordynatora jednego z warszawskich szpitali, on mieszka na Pradze, jest mechanikiem samochodowym i samotnie wychowuje dwójkę rodzeństwa. Jedno popołudnie i jeden niefortunny wypadek sprawiają, że drogi życia tych obojga młodych ludzi się krzyżują. Oliwia niespodziewanie staje się częścią rodziny Dominika, a w jej sercu chłopak zaczyna zajmować coraz więcej miejsca. Czy jednak miłość między osobami tak różnymi jest możliwa? A może rany, które oboje noszą w sobie, uniemożliwią im stworzenie szczęśliwego związku?

Fenomen „Jak powietrze” mnie intrygował. Chciałam się dowiedzieć, co jest takiego w tej książce, że jedni ją kochają, a inni krytykują. Ostatecznie, po przeczytaniu, jak również przemyśleniu jej, stwierdziłam, że jest to powieść, która absolutnie nie zasługuje na szum, jaki jest wokół niej wytworzony. Pomimo ogromnej promocji wpisuje się ona mocno w standardy powieści młodzieżowych i nie odbiega od nich ani stylem, ani kreacją bohaterów, ani zaprezentowaną historią. Rzeczywiście, spędziłam przy niej wiele miłych chwil i była miłym zapychaczem czasu, chwilą odpoczynku od bardziej ambitnych pozycji, jednak nie wzbudziła we mnie żadnych skrajnych emocji.

Zacznijmy od zalet powieści Agaty Czykierdy-Grabowskiej.  Przede wszystkim należy do nich realizm. Często w pozycjach dla młodzieży bohaterowie żyją w świecie, który nijak się ma do znanej nam rzeczywistości. Na szczęście nie jest tak w przypadku „Jak powietrze”. W książce ukazane są polskie realia, idealnie oddany jest klimat naszego kraju i Warszawy. Przedstawione są  rzeczywiste problemy, z którymi mierzą się młodzi ludzie. Świat nie jest przerysowany – ukazane jest zarówno dobro, jak i zło. Naprawdę bardzo podobała mi się kreacja świata przedstawionego!

Również bohaterowie przypadli mi do gustu. Nie należeli do tego gatunku postaci, które na siłę szukają problemów. Oboje są dojrzałymi młodymi ludźmi, którzy wiedzą do czego chcą dojść w życiu. Mają określone priorytety i system wartości.  Dominik zdobył moje serce swoim zdroworozsądkowym podejściem do życia, a także nieśmiałością w stosunku do kobiet połączona z miłościa, odwagą i bezkompromisowością, którymi odnazaczyły się jego relacje rodzinne. Oliwia, choć początkowo nieco mnie irytowała, ostatecznie ujęła mnie swoją dobrocią i gotowością do poświęceń dla dobra ukochanej osoby. Nie była mimozą, jakich pełno w powieściach młodzieżowych, lecz zdecydowaną bohaterką, która wiedziała czego chciała i nie dała sobie w kaszę dmuchać. Z całą pewnością na uwagę zasługują także postaci drugoplanowe – szczególnie praski dresiarz, Łysy, którego wypowiedzi i dialogi z Oliwią niejednokrotnie doprowadzały mnie do wybuchów śmiechu oraz ojciec Oliwi, którego relacja z córką została niesamowicie głęboko i wiarygodnie przedstawiona.

Niestety, główną wadą książki „Jak powietrze” jest totalna schematyczność  i nieoryginalność fabuły. W pełni realizuje ona wszystkie wzorce romansu młodzieżowego. Wiadomo, jak potoczą się losy bohaterów, wiadomo, co ich spotka. Problemy, które ich spotykają, nie są w stanie zaaferować czytelnika, gdyż wiadomym jest, iż wszystko musi skończyć się dobrze. Nie do końca dobrze rozplanowane są wydarzenia – opis pierwszych dni znajomości Oliwii i Dominika jest niezwykle obszerny, a potem akcja gna na łeb na szyję i sprawy rzeczywiście ważne, jak zmierzenie się z własną przeszłością, opisane są po łebkach. Niestety, w tej kwestii „Jak powietrze” mnie rozczarowały.

Styl Agaty Czykierdy-Grabowskiej jest dość nijaki. Przez większość książki pisze ona sprawnie, kolokwialnie, lekko, tak by czytelnikowi ułatwić lekturę. Niestety, w jej języku pełno jest wulgaryzmów, których po pewnym czasie miałam już dość oraz dziwnych błędów logicznych typu: „nie ruszyła powiekami, ale jej rzęsy drżały”. Czasem autorka wtrącała bardzo pompatyczne zdania, które w ogóle nie pasowały do klimatu powieści i zamiast wzbudzać refleksję, bawiły.

Reasumując, „Jak powietrze” jest książką, która nie wzbudziła we mnie głębszych emocji. Miała zarówno swoje zalety, jak i wady. Na pewno autorce trzeba oddać, że świetnie ukazała realia oraz wykreowała niebanalnych bohaterów. Niestety, historia jest bardzo schematyczna, a język pełen usterek. Słynną ksiażkę Agaty Czykierdy-Grabowskiej określiłabym jako lekki umilacz czasu i poleciła osobom, które chcą na chwilę wyłączyć myślenie.

Ocena: 6/10 (dobra)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz