czwartek, 17 sierpnia 2017

(185) "Sierpniowe dziewczęta'44" Patrycja Bukalska + JEST AKCJA!

Witajcie, Kochani!
Sierpień to miesiąc, w którym moje myśli wędrują ku stolicy naszego kraju. Stolicy, która siedemdziesiąt trzy lata temu stanęła do nierównej, lecz bohaterskiej walki o wolność. Powstanie warszawskie to temat rzeka, o którym wciąż można dowiadywać się coraz więcej i więcej. Niemal co roku na półkach księgarni pojawiają się nowe wspomnienia z tamtego okresu – trzeba wszak wykorzystać czas, póki ostatni świadkowie są wśród nas. Pośród licznych publikacji zdarzają się pozycje niezwykle słabe, jak przeczytane przeze mnie miesiąc temu „Łączniczki. Wspomnienia z powstania warszawskiego”, jak również pozycje cudowne, genialne, rzeczywiście wzbogacające wiedzę jak recenzowane dzisiaj „Sierpniowe dziewczęta’44” autorstwa Patrycji Bukalskiej.


W sierpniu’44 roku miały około osiemnastu lat. Niektóre więcej, niektóre mniej. Były jeszcze młodymi dziewczętami, których okres dojrzewania przypadł na okrutne lata okupacji hitlerowskiej. Kiedy padł rozkaz o rozpoczęciu powstania nie wahały się długo i stanęły do walki z najeźdźcą. Nie walczyły na pierwszej linii, wykonywały dużo mniej spektakularne zadania. Wsród nich były sanitariuszki, pielęgniarki, łączniczki. Nie zastanawiały się, czy są bohaterkami, robiły to, co trzeba było. Po sześćdziesięciu dziewięciu latach, zachęcone przez Patrycję Bukalską, opowiadają swoją historię.

Po nieudanej lekturze, jaką były „Łączniczki. Wspomnienia z powstania warszawskiego” obawiałam się „Sierpniowych dziewcząt’44”.  Zastanawiałam się, czy temat powstania warszawskiego mi się już nie przejadł, czy wciąż może mnie zainteresować. Z oporami sięgnęłam pierwszego sierpnia po książkę z Patrycji Bukalskiej. Na szczęście książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron i znacznie poszerzyła moją wiedzę o polskim zrywie sprzed lat.

„Sierpniowe dziewczęta’44” odróżniają się od większości wspomnień z powstania warszawskiego swoją formą. Nie są to zwykłe wspomnienia, cechujące się ciągłością zdarzeń wspomnienia poszczególnych uczestniczek zrywu. Autorka prowokuje swoje rozmówczynie do poruszania konkretnych tematów – wolności, śmierci, godziny „W”, tym także przyziemnych – zapachu, wody, ubrań. Dzięki poruszeniu często pomijanych, a wywołanych przez autorkę kwestii, mamy pełniejszy obraz powstańczej rzeczywistości.

Bardzo podobało mi się to, że każdy rozdział miał na wstępie kilka słów od autorki. Czasami były to jej osobiste refleksje dotyczące wydarzeń sprzed lat, a czasami rys historyczny. Ten zabieg sprawia,że nawet osoba, która dopiera zaczyna poszerzać swoją wiedzę o Warszawie’44, będzie czerpał z lektury przyjemność. Opowieści dwudziestu jeden uczestniczek powstania warszawskiego nie były w próżni, autorka na ich podstawie odtworzyła trudną, tragiczną rzeczywistość powstania. Ukazuje różne jego aspekty, bohaterstwo i najniższe instynkty. Pokazuje powstańcze szpitale, kanały, barykady, piwnice wypełnione przerażonymi cywilami.

Dzięki książkom takim, jak „Sierpniowe dziewczęt’44” możemy zachwycić się jeszcze raz odwagą powstańców warszawskich, którzy mając tyle lat, co my, stanęli do nierównej walki z najeźdźcą. Zawsze, kiedy obcuję z ich wspomnieniami, jestem pełna podziwu. Zadziwia mnie ich niesamowita odwaga, patriotyzm i dobroć. A najbardziej wzrusza ich skromność – wielokrotnie we wspomnieniach pojawia się zdanie: „Robiłam po prostu to, co trzeba”.

Bardzo się cieszę, że powstaje coraz więcej książek, opowiadających o powstaniu warszawskim z perspektywy kobiet. Mogłoby się wydawać, że ich historie są mniej ciekawe, niż mężczyzn – nie stały one na pierwszej linii, zajmowały się prozaicznymi rzeczami. A jednak – to dzięki ich odwadze i poświęceniu (sanitariuszki nie wahały się iść pod ostrzałem, by uratować rannego kolegę, łączniczki wielokrotnie przechodziły kanałami, by przenieść meldunki) powstanie mogło trwać tak długo. Ich bohaterstwo przejawiało się w prostych sprawach, zwykłych gestach. Ani przez moment nie myślały o sobie, ofiarowując swój trud „chłopcom” oraz wolnej Polsce. Ich opowieści są pełne emocji, wciąż żywych pomimo upływu lat. Te starsze panie, jako nastolatki walczące w Warszawie, stały się dla mnie istną definicją słowa: „kobieta”.


Uważam, że „Sierpniowe dziewczęta’44” to jedna z najlepszych pozycji o powstaniu warszawskim! W sposób niezwykle szczegółowy opisuje rzeczywistość walczącej stolicy! Opowieści bohaterek nikogo nie pozostawią obojętnym, a kiedy już skończycie czytać, będziecie pełni podziwu dla tych młodych dziewcząt. Dlatego zachęcam Was nie tylko do poznania książki Patrycji Bukalskiej, ale także do włączenia się w akcję BohaterON. Ma ona na celu uczczenie żyjących wciąż powstańców i ukazanie im, że my, młodzi, wciąż pamiętamy o ich bohaterstwie. Na czym polega? Wysyłacie do jednego z powstańców (możecie wybrać bądź pozwolić wybrać wolontariuszom) kartkę, gdzie napiszecie kilka słów od siebie. Myślę, że warto w ten sposób podziękować im za to, że siedemdziesiąt trzy lata temu stanęli do walki, byśmy dziś mogli cieszyć się wolnością! 

Ocena: 10/10 (recenzja)
Książka bierze udział w wyzwaniach:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz