czwartek, 10 listopada 2016

(101) "Miraże" Sylwia Zientek

Hej, hej, Kochani!
Kilkanaście miesięcy temu usłyszałam o książce, która miała opowiadać o przedwojennej Warszawie, zwanej Paryżem Północy. Od razu podjęłam decyzję: „MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ”. Jestem absolutnie zakochana w polskim przedwojniu i uwielbiam smakować, na filmach czy w książkach, atmosfery tamtych lat. Niestety, powieść pani Sylwii Zientek była absolutnie nieosiągalna, dlatego wyobraźcie sobie moją radość, gdy weszłam do biblioteki (tylko oddać książkę, naprawdę!) a tam na półeczce z nowościami pyszniły się, przyciągając kolorami „Miraże”. Długo się nie zastanawiałam, od razu  udałam się do pana bibliotekarza i… Miałam!

Warszawa, lata 30. XX wieku. Piękna Liliana, żona pnącego się po szczeblach kariery adwokata. Jednak rola pani domu i matki nie satysfakcjonuje jej. Lilianna, a raczej Lili, jak każe się tytułować, chce żyć pełnią życia, zanurzyć się w artystycznym klimacie Warszawy i stać się w pełni nowoczesną kobietą. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się wrażliwy i delikatny początkujący poeta Julian. Z czasem relacja Lili i Juliana stanie się coraz bardziej zażyła… Jak wpłynie na nią ujawnienie prawdziwej tożsamości poety?


Książka pisana jest niesamowicie pięknym językiem. Dla niego samego warto sięgnąć po „Miraże”. Autorka pisze w sposób, który nazwałabym kobiecym, skupiając się na uczuciach bohaterów i opisie otaczającej ich rzeczywistości. W książce na próżno szukać akcji, niesamowitych wydarzeń czy mrożących krew w żyłach zdarzeń. To bardziej opowieść o niespełnionym życiu w pięknej, przedwojennej Warszawie.

Jakże wspaniale opisany jest Paryż Północy! Widać, że Sylwia Zientek zadała sobie trud, by poznać realia życia w przedwojennej Warszawie. W urzekający sposób odmalowała zarówno pełną erotyzmu atmosferę kabaretów, wytworny klimat panujący w drogich restauracjach czy wreszcie nędzę i ubóstwo dzielnic robotniczych, gdzie młode dziewczęta sprzedają się za śmiesznie niskie pieniądze. Tak niesamowicie wykreowane miasto przyciąga i aż serce boli, że nie możemy już napić się czarnej kawy w Małej Ziemiańskiej, patrząc na Tadeusza Boya-Żeleńskiego.

Na uwagę zasługuje także kreacja bohaterów. Lili to niespełniona kobieta, która ślepo podąża za nowoczesnością, chcąc za wszelką cenę być światową. Nie docenia swojego męża, wciąż pragnie więcej, więcej, więcej. Myślę, że może stanowić klasyczny przykład kobiet zamkniętych w małżeństwach zawartych dla koneksji, pieniędzy, lepszej pozycji społecznej. Julian natomiast to osoba zagubiona, chcąca zrozumieć samą siebie, pragnąca żyć tak, by być sobą. Mężczyzna pragnie akceptacji innych, duszą go obowiązujące normy moralne. Jest głęboko nieszczęśliwy, a jednocześnie bardzo chce dać szczęście.

Mimo moich zachwytów, nie poleciłabym tej książki wszystkim. Nie da się ukryć, że porusza ona wątki uważane za dość kontrowersyjne – transseksualizm, związki homoseksualne. Opowiada także o brudnej rzeczywistości II Rzeczypospolitej, gdzie na porządku dziennym były nielegalne aborcje, prostytucja czy gwałty. Jednakże pisarka porusza te wątki z wyczuciem, nie narzucając jedynej słusznej oceny, obojętnie czy prawicowej, czy lewicowej. Czytelnik sam może zastanowić się, czy popiera wybory bohaterów, a także co on zrobiłby na ich miejscu.


Bardzo się cieszę, że przeczytałam książkę pani Sylwii Zientek – „Miraże”. Była ona dla mnie wspaniałą podróżą do mojej ukochanej przedwojennej Warszawy. Mogłam znów zachwycić się fenomenalnie oddaną atmosferą międzywojnia, obcować z wielkimi artystami, a także poznać mniej znaną twarz tej epoki. Jednocześnie nie czułam się boleśnie atakowana światopoglądową propagandą i indoktrynacją. Polecam Wam z całego serca!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Książka bierze udział w wyzwaniach:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz