Hej, hej, kochani!
Trochę źle się czuję z tym, że recenzuję tę książkę. Trochę,
jakbym Was oszukiwała. Trochę, jakbym zawiodła wszystkich moich znajomych
krzyczących wręcz: „Ola! Musisz to przeczytać! Zakochasz się”. Byłam naprawdę
pełna dobrych chęci i entuzjazmu, gdy sięgałam po tę powieść… A tu klops!
Pierwszy raz recenzuje pozycję, której nie przeczytałam do końca, ale naprawdę,
nie dałam rady.
„Mechaniczny anioł” to prequel bestsellerowej serii
Cassandry Clare „Dary Anioła”, której także nie przeczytałam i wątpię, że to
uczynię. Opowiada o losach szesnastoletniej Amerykanki Theresy Gray, zwanej
Tessą. Po śmierci ciotki, która ją wychowywała, dziewczyna wyjeżdża do Londynu.
Brutalnie zostaje wciągnięta w świat Podziemnych i Nocnych Łowców.
Nigdy nie byłam fanką fantastyki, ale nie istnienie
podziemnego świata irytowało mniej najbardziej. Akcja, teoretycznie
przynajmniej, umieszczona jest w czasach wiktoriańskich. To właśnie ten
szczegół przykuł moją uwagę, bo jak wiecie, mam lekkiego historycznego fioła.
Niestety, dla pani Clare cała epoka wiktoriańska zamyka się w tym, że
bohaterowie są ubrani trochę inaczej, niż dziś. Mam wrażenie, że autorka nie
zadała sobie najmniejszego trudu, by choć trochę poznać mentalność ówczesnych
ludzi. Jej postaci są do bólu współczesne, mają współczesne myślenie, ich
rozmowy przypominają te, który słyszymy na ulicy.
Kolejną wadą tej książki są właśnie bohaterowie. Wiele osób
mówi, że pani Clare ma talent do kreowania bohaterów z krwi i kości. Niestety,
jak dla mnie są to do bólu papierowe i przewidywalne osoby. Niestety, nie
zachowują się odpowiednio do swojego wieku – równie dobrze mogliby mieć dwadzieścia
lub więcej lat. Każdy z nich zachowuje się w określony sposób, nie mamy
właściwie żadnego zaskoczenia.
Może za szybko odłożyłam tę książkę? Może druga połowa okazałaby
się lepsza? Nie wiem… Czytałam tę powieść na zmianę z przegenialnym „Pielgrzymem”,
co pewnie też wpłynęło negatywnie na jej ocenę. Niestety, przez te trochę ponad
200 stron książki nie wydarzyło się nic, co zmusiłoby mnie do dalszego
przewracania kartek, dlatego spasowałam.
Czy sięgnę po „Dary anioła”? Raczej nie, a na pewno nie w
najbliższym czasie. Czy polecam tę książkę? Nie wiem. Tyle osób jest w niej
zakochany, więc może to ja jestem dziwna? W każdym razie jest to dla mnie
rozczarowanie miesiąca.
To chyba pierwsza recenzja, w której tak bardzo krytykuje książkę - może zyskam przez to na wiarygodności :P
Ocena: 3/10 (słaba)
Cytaty
- Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi
- To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje.
O nie, nie zgadzam się XD To znaczy: nie potrafię wypowiedzieć się w kwestii historii, bo jej nie lubię, nie interesuje mnie i zwyczajnie nie znam szczegółów. Natomiast w bohaterach jestem zakochana i nie mogłabym o nich złego słowa powiedzieć :') Mój ukochany James <3 Szkoda, że Ci się nie spodobała pierwsza część, osobiście wolę Diabelskie Maszyny od Darów Anioła, chociaż tych drugich przeczytałam zaledwie dwie części, więc trudno jest mi wypowiadać się i porównywać je.
OdpowiedzUsuńChociaż tak właśnie jest, kiedy zawyżamy sobie poprzeczkę albo jesteśmy w trakcie lub zaraz po przeczytaniu książki, która rozpiernicza system (pozdrawiam Anitkę z Book Reviews :D). Zastanów się jeszcze nad Diabelskimi Maszynami, bo naprawdę warto dać im szansę :')
Bardzo lubię serię Darów anioła i Diabelskich maszyn, a w tych drugich mamy wiktoriański klimat (również lekki fioł historyczny) chociaż niewiele z prawdziwą, wiktoriańską Anglią mają wspólnego. Mam pewnego rodzaju sentyment do tych książek. Jako całość historia jest niesamowita. Mimo wszystko ta seria nie musi Ci przypaść do gustu, jeżeli nie mogłaś przez nią przebrnąć to trudno. Książka ma wciągać nie męczyć:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIch perspektywy