piątek, 13 stycznia 2017

(118) "Miedzianka. Historia znikania" Filip Springer

Hej, hej, Kochani!
Coś czuję, że rok 2017 będzie rokiem poszerzania swoich czytelniczych horyzontów. Po raz kolejny mam okazję zrecenzować dla Was pozycję z gatunki, po który rzadko sięgam. Tym razem padło na reportaż. Przyznam, że do tego rodzaju książek kusiło mnie od dawna, bo jednak mam ochotę czytać coś więcej, jak beletrystykę.  Jednak zwlekałam, zwlekałam, ale koniec z tym! Swoją przygodę z reportażami rozpoczęłam od wydanej przez Wydawnictwo Czarne książki „Miedzianka. Historia znikania” autorstwa Filipa Springera.

W październiku zeszłego roku miałam okazję odwiedzić Dolny Śląsk i chyba się w nim zakochałam. Ujęła mnie przepiękna, niemiecka architektura, monumentalne zamki, porzucone kopalnie. Jednocześnie obudziła się tam we mnie refleksja – czy przyłączenie tych terenów do Polski naprawdę było tak korzystne? Nie mogły opuścić mnie myśli na temat mieszkających w okolicach od wieków niemieckich rodzin, które z dnia na dzień zostały wypędzone. W nurt moich przemyśleń genialnie wpisała się książka Filipa Springera.


Miedzianka, przed wojną Kupferberg, była prowincjonalnym miasteczkiem, które rozwinęło się dzięki górnictwu. Miało swoich mieszkańców, którzy przez setki lat stawiali czoła różnym przeciwnościom. Dzięki swojemu położeniu geograficznemu uniknęła ona zniszczeń podczas I i II wojny światowej. Koszmar zaczął
Kupferberg przed wojną
się później, gdy w wyniku konferencji jałtańskiej, tereny Dolnego Śląska zaczęły należeć do Polski. Odwieczni mieszkańcy tych terenów zmuszeni byli z dnia na dzień opuścić swoje domy, a na ich miejsce przyjechali repatrianci, także wyrwani ze swoich rodzinnych okolic - Kresów Wschodnich. Los nowoprzybyłych mieszkańców związał się tajemniczą kopalnią uranu, w której górnicy w pocie czoła wydobywali toksyczny pierwiastek, tak bardzo potrzebny Związkowi Radzieckiemu. Górnictwo, dzięki któremu wcześniej Kupferberg mógł się rozwinąć, stało się przyczyną zniknięcia Miedzianki, która powoli zaczęła zapadać się pod ziemię… W swoim wspaniałym reportażu, Filip Springer stara się przywrócić to tajemnicze dolnośląskie miasteczko do pamięci, a także oddać klimat miejsca, którego już nie ma.

„Miedzianka. Historia znikania” pokazuje historię w sposób, jaki lubię najbardziej. Nie da się zaprzeczyć, że główny bohater tego reportażu, dolnośląskie miasteczko, zostało ukształtowane przez zmienne koleje losu. Tymczasem w książce nie znajdziecie suchych faktów – wszystkie wojny, rewolucje, zmiany, ukazane są z perspektywy zwykłych ludzi. Reportażysta opisuje ich życie, przywołuje wypowiedzi, opowiada o nich z perspektywy innych mieszkańców, tworząc w ten sposób niesamowity klimat, taki, jaki musiał panować w małym miasteczku – najpierw pruskim, potem niemieckim, Az w końcu wreszcie polskim.  Niesamowite jest dla mnie to, że choć w „Miedziance. Historii znikania” nie znajdziemy wielu opisów przestrzeni, z łatwością możemy sobie wyobrazić to miejsce. 

Miedzianka obecnie
Autor przez całą swoją książkę zachowuje bezstronność. Jest tak zarówno w przypadku tragicznych wydarzeń roku 1945, kiedy pokazuje zarówno nieszczęście, tragedię i niesprawiedliwość, jaka dotknęła Bogu ducha winnych niemieckich mieszkańców Kupferbergu, jak również dramatyczną przeszłość Polaków, którzy przybyli do Miedzianki, chcąc na nowo ułożyć swoje życie, tak okropnie naznaczone piętnem II wojny światowej. Filip Springer dotarł do świadków, do relacji, które tworzą pełny, choć czasem sprzeczny obraz tamtych czasów. Tak samo neutralnie opowiada o późniejszych losach miasteczka – o kopalni uranu, w której życie straciło setki osób, nie mówiąc o tych, którym praca z promieniotwórczym pierwiastkiem zrujnowała zdrowie, o skandalach, które budziły emocje w lokalnej społeczności czy wreszcie o kontrowersjach związanych z likwidacją osady. Mimo bezstronności autor, reportaż budzi emocje – może dlatego, że oddaje głos uczestnikom tamtych wydarzeń.


Bardzo się cieszę, że swoją przygodę z reportażami rozpoczęłam właśnie od lektury „Miedzianki. Historii znikania”! Jest to wspaniała książka, która opowiada historię miasteczka, jakich wiele, pokazuje małą historię, która zawsze uzależniona była od tej wielkiej oraz przedstawia ludzi oraz podkreśla ich wyjątkowość. Gorąco polecam Wam tę lekturę!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Książka bierze udział w wyzwaniach:

(książka z gatunku, po który rzadko sięgam) 

 (wariant I)
(+ 2cm)

(książka na literkę "m")


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz