piątek, 14 października 2016

(95) "Pieśń Dawida" Amy Harmon - PREMIEROWO

Hej, hej, Kochani!
We wrześniu przeczytałam pierwszą książkę Amy Harmon, która ukazała się na naszym rynku – „Prawo Mojżesza”. Choć spodziewałam się zwykłego młodzieżowego romansidła, dostałam coś niesamowitego – książkę, która rozdarła mi serce na milion kawałków i którą teraz polecam niemal każdemu. Gdy dowiedziałam się, że wkrótce wydana będzie jej kontynuacja, nie wahałam się ani przez moment – od razu brałam! A jednak, tuż przed rozpoczęciem lektury pojawiły się wątpliwości – czy nie postawiłam poprzeczki zbyt wysoko? Czy książka na pewno mi się spodoba?

Głównym bohaterem „Pieśni Dawida” jest najlepszy przyjaciel Mojżesza, Tag. Jak pamiętamy z książki przedstawiającej losy czarnoskórego artysty, chłopak miał dużo problemów ze sobą, ze swoją agresją. W momencie, gdy rozpoczyna się akcja, Tag ma już nieco poukładane życie – jest odnoszącym sukcesy bokserem, prowadzi własny bar, otaczają go prawdziwi przyjaciele. Wszystko zmienia się, gdy w jego klubie pojawia się niewidoma dziewczyna trudniąca się… tańcem na rurze! Pojawienie się Millie sprawia, że Tag odkrywa w sobie Dawida – mężczyznę zdolnego kochać…


„Pieśń Dawida” to książka zupełnie inna niż „Prawo Mojżesza”. O ile pierwsza książka Amy Harmon była jak tornado, wywoływała nagłe uczucia, niespodziewane reakcje, tak kolejna płynęła znacznie spokojniejszym nurtem, pomału wkradając się w moje serce. Kluczem do zawiązania fabuły jest ucieczka Taga – jedyne, co po nim zostaje, to kasety, na których nagrywa swoją historię – opowieść o tym, jak pewna niewidoma dziewczyna odwróciła jego życie o sto osiemdziesiąt stopni.

Wielkim plusem książki są jej bohaterowie. Amy Harmon ma wielki talent do tworzenia postaci, które są żywe i wywołują u czytelnika mnóstwo emocji. Dawid to wydawałoby się zwykły zabijaka, playboy, który płynie na fali, nie zastanawiając się nad swoim życiem. Jednak gdy poznajemy go bliżej, odkrywamy jego wrażliwość, delikatność, szarmanckość i nie możemy się nie zakochać… Natomiast Millie to postać, którą pokochałam już od pierwszych chwil. Dawno nie spotkałam tak wspaniałej i silnej psychicznie bohaterki. Amelia potrafi, pomimo swojej niepełnosprawności, cieszyć się życiem i korzystać z niego. To wspaniały wzór dla nas, bo my czasem rezygnujemy z naszych marzeń, zniechęcając się drobnymi niepowodzeniami. Niestety, nie wszyscy bohaterowie byli tak wspaniali – trochę żałuję, że autorka wplotła do fabuły Mojżesza i Georgię – z jednej strony miło było spotkać ich ponownie, przekonać się, że wszystko u nich w porządku, ale z drugiej… Wydaje mi się, że tak genialnie wykreowani na kartach „Prawa Mojżesza” bohaterowie w „Pieśni Dawida” stracili swoją osobowość, nieco przyblekli, stali się papierowi.

Twórczość Amy Harmon nieco przypomina mi pisarstwo Colleen Hoover. Dlaczego? Otóż, obie panie nie boją się przeciwstawić nowemu „trendowi” ukazywania nagłych, fizycznych zauroczeń, Bad boyów i szarych myszek (może i Tag rzeczywiście jest „Bad”, ale Millie zdecydowanie nieśmiałą i niepewną dziewczynką nie jest!). Wyobraźcie sobie, że w „Pieśni Dawida” nie znajdziecie ani jednej sceny erotycznej! Tak, tak – da się pisać takie książki. Uczucie między Millie a Dawidem rozwija się w piękny, delikatny sposób, jest oparte na wzajemnym poznawaniu się, rozmowach i powolnym burzeniem murów, jakie zbudowało się wokół własnego serca.

„Pieśń Dawida” w bardzo taktowny i delikatny sposób opowiada także o chorobie i niepełnosprawności. Ułomność jest częścią bohaterów, która kształtuje ich osobowość i staje się nieodłączną jej częścią. Jednocześnie autorka wcale nie stygmatyzuje swoich chorych postaci, wręcz przeciwnie, ukazuje ich niezwykłą wartość.


„Pieśń Dawida” nie wywołała u mnie aż takiego huraganu uczuć, jak „Prawo Mojżesza”, jednak wciąż pozostaje genialną książką, zdecydowanie wyróżniającą się wśród pozostałych lektur z gatunku Young adult. Jest niezwykle wzruszająca i sprawia, że nasze serduszka rozpuszczają się jak masło na gorącym toście… Mam nadzieję, że powieści Amy Harmon jeszcze nie raz pojawią się na naszym czytelniczym rynku!

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu EDITO

Ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Książka bierze udział w wyzwaniu:

A na sam koniec, odsyłam Was do recenzji pierwszego tomu: "Prawo Mojżesza"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz