Hej, hej,
Kochani!
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o książce Pauli Bartosiak „Say it”
wiedziałam, że bardzo chcę ją przeczytać. To było coś innego, niż
przygnębiające powieści, w których tak się lubuję. Liczyłam na szybki i
przyjemny romansik, kiedy więc udało mi się zdobyć egzemplarz do zrecenzowania,
byłam przeszczęśliwa. Niestety, przewracając kolejne kartki czułam się coraz
bardziej rozczarowana… A jednak, nie mogę powiedzieć, że „Say it” w ogóle mi
się nie podobało i żałuję jej przeczytania…
Główną bohaterką
książki jest Natalie, pozornie nieśmiała nastolatka. Natt, inspirując się swoją
starszą siostrą, postanawia przejść drastyczną metamorfozę. Zmienia styl
ubierania, zaczyna pić alkohol i imprezować. Wpada w oko przystojnemu
Jaysonowi, który wcześniej umawiał się z jej siostrą. Kiedy i ona zaczyna coś
czuć do chłopaka, rozpoczynają się prawdziwe tarapaty… Jednocześnie w życiu
Natt pojawia się Dylan – spokojny, dobry chłopak, który ofiarowuje jej swoją
bezwarunkową przyjaźń. Niestety, wkrótce osiemnastolatka przekona się, że nic
nie jest do końca oczywiste, a szczęście nie jest dane raz na zawsze.
Niewątpliwą
zaletą tej powieści jest to, że niemiłosiernie wciąga. Czytelnik nie jest w
stanie odłożyć książki ani na moment, musi poznać dalsze losy Natt, Dylana i
Jaysona. Choć cała akcja jest niezwykle schematyczna, momentami ściska za
serducho i wyciska łzy. Mimo przewidywalności niektórych wątków nadal miałam
nadzieję, że fabuła potoczy się w zupełnie innym kierunku, ku szczęśliwemu
zakończeniu. Dzięki temu „Say it” przeczytałam w lekko ponad jeden dzień.
Niestety, jak
już wcześniej wspomniałam, ta powieść jest niesamowicie schematyczna.
Znajdziecie tu wszystkie elementy, jakie powinna zawierać typowa powieść dla
nastolatków – Bad boy, nieśmiała dziewczyna, która postanawia przejść głęboką
metamorfozę, wątek choroby, gorące sceny między bohaterami. Jeśli więc
oczekujecie czegoś innego, oryginalnego, zdecydowanie odradzam Wam tę książkę.
Tym, co najbardziej
razi w lekturze, jest zbyt szybkie tempo akcji. Relacje pomiędzy bohaterami
właściwie nie mają szansy się rozwinąć. Najbardziej przeszkadza to w przypadku
Dylana i Natt, którzy po nieco ponad tygodniu uważają się za wielkich
przyjaciół. Oczywiście, wierzę w przyjaźń i uważam ten wątek za najpiękniejszy
i najbardziej wzruszający w całej książce, jednak osobiście nie do końca mogłam
uwierzyć w ich przyjaźń, zapewnienia od dozgonnym wspieraniu się z ust osób,
które nie znają się zbyt długo, niemal nic o sobie nie wiedzą.
Kolejną sprawą,
która nie do końca mi się podobała, była konstrukcja bohaterów. Wiem, że Paula
Bartosiak jest debiutującą pisarką, ale czy usprawiedliwia to stworzenie tak
papierowych bohaterów? Natt i Jayson są tak szablonowi, że to aż boli. Nie mają
żadnych własnych cech, wszystko jest przekopiowane z typowych powieści dla
nastolatek. Pozytywnie wyróżnia się tu Dylan, jak dla mnie najlepiej zbudowana
postać tej książki. Wątek z nim, choć bardzo przewidywalny, spodobał mi się, a
zakończenie wycisnęło łzy.
Ogromnym minusem
jest styl, jakim posługuje się autorka. Jest on bardzo, bardzo prosty. Pełno
jest błędów gramatycznych (jestem purystką, jeśli chodzi o poprawność językową,
moi znajomi mogą to potwierdzić), wulgaryzmów, na które jestem uczulona i
kolokwializmów. Niby przez to czyta się szybko, ale sprawia także wrażenie
niedopracowanego, pisanego na szybko, blogowo-wattpadowego „opka”, a nie
poważnej lektury.
Podsumowując,
uważam, że „Say it” nie jest złą książką. Polecam ją wszystkim, którzy lubią
się odprężyć i potrzebują odmóżdżeni. Niestety, styl i nieodpracowanie nie
pozwalają mi wystawić tej książki lepszej opinii – mam nadzieję, że autorka,
pisząc kolejne powieści, popracuje nad swoim językiem i konstrukcją bohaterów.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res:
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+2,6 cm)
(książka wydana w 2016 roku)
(klucznik nr 2 - Czytana w łóżku i klucznik nr 3 - tygiel gatunkowy)
(książka na "S" - postępy)
Po pierwsze: W ilu ty wyzwaniach bierzesz udział! :o
OdpowiedzUsuńPo drugie: Książka niezbyt przyciąga z opisu..okładka też tak niezbyt mi się podoba. Po Twojej recenzji z jeden strony mam ją ochotę przeczytać, a z drugiej nie. No..może kiedyś ;) Nie przeszkadza mi to, że książka jest schematyczna..bo w sumie jaka książka teraz nie jest? Może nie mam ochoty sięgać po tę książkę przez zbyt szybkie tempo akcji, bądź też przez bohaterów? Jeżeli będę potrzebowała odmóżdżacza to możliwe, że po nią sięgnę ;)
Świetna recenzja, pozdrawiam! :*
www.biblioteczkapati.blogspot.com
W siedmiu? Wszystkie są o tam, z boku :)
UsuńDziękuję :*
Ze względu na tę schematyczność nie sięgnęłabym po tę książkę. Trójkąt miłosny w samym opisie to zło ;)
OdpowiedzUsuńTutaj ten trójkąt miłosny nie jest aż tak oczywisty...
UsuńHahaha, ty no bez przesady, tu mnie na pogrzeb zapraszałaś po takiej recenzji? :D Typowa młodzieżówka wnioskując po twojej recenzji tylko niedopracowana :D Ale zgadzam się z Suomi, że ten trójkąt w samym opisie to zło :D
OdpowiedzUsuńNo, wiesz, pewna autorka skutecznie mnie zraziła do recenzenckich :P
UsuńWłaśnie, to po prostu taka schematyczna powiastka.
Pomimo wad, bardzo bym chciała przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMoże na Tobie wywrze lepsze wrażenie?
UsuńJakoś nie przepadam za takowymi "odmóżdżaczami", a twoja recenzja jakoś nie zachęca do lektury tej powieści, więc raczej sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/