środa, 30 marca 2016

(48)"Ostatnia arystokratka" Evžen Boček

Hej, hej, Kochani!
Jak często zdarza Wam się śmiać przy książce? Ale nie prychać czy uśmiechać półgębkiem, ale śmiać do rozpuku… Niezbyt często, prawda? A przecież śmiech upiększa, dodaje energii, rozładowuje stres i dotlenia organizm. Niestety, przynajmniej w moim przypadku, rzadko zdarza mi się, by moje poczucie humoru i poczucie humoru autora były ze sobą zgodne… Na szczęście jest Evzen Bocek i jego fenomenalna powieść „Ostatnia arystokratka”!

Cieniutka, lekko ponad dwustustronna powieść opowiada o losach czesko-amerykańskiej rodziny Kostków. Po latach emigracji w USA Franz Kostka, a właściwie hrabia Franciszek Antoni z Kostki otrzymuje wiadomość, że po przemianach politycznych jego rodzina odzyskała rodową posiadłość. Bez wahania postanawia powrócić na łono ojczyzny. Nie przewiduje jednak, z jak wieloma przeciwnościami losu będzie musiał się zmierzyć – a przewiezienie skremowanych przodków w torebkach po orzeszkach ziemnych to dopiero początek…


Książka prowadzona jest z perspektywy dziewiętnastoletniej Marii Kostki, trzeciej posiadaczki tego imienia w historii rodziny. Pozostałe krewne nie dożyły swoich dwudziestych urodzin, w związku z tym obciążona klątwą dziewczyna jest pewnego rodzaju atrakcją. Mary z ironią i ujmującą szczerością opowiada o zmaganiach swojej rodziny, dla której powrót do Czech wcale nie okazał się tak prosty.
Siłą tej książki, która tak naprawdę jest zwykłym czytadłem leży w genialnie skonstruowanych bohaterach. Rodzice Marii mają zupełnie inne poglądy dotyczące tego, jak rodzina hrabiowska ma żyć. Dodatkowy zamęt wprowadza służba – wiecznie podchmielona kucharka pani Cicha, marudny kasztelan, który z całego serca nienawidzi muflonów, a największym koszmarem, jakiego doświadczył w życiu był odbywający się na Kostce ślub Helenki Vondrackowej a także ogrodnik, hipochondryk, a w wolnym czasie niespełniony muzyk, którego z powodu urody Maria postanawia nazywać panem Spockiem. Życie mieszkańców zamku skutecznie utrudniają także dwa psy Oleś i Leoś.

W „Ostatniej arystokratce” autor w cudowny sposób mierzy się nienawiścią swoich rodaków do arystokracji. Pokazuje hrabiostwo jako zagubionych ludzi, którzy muszą wystawić się na widok publiczny, by zapewnić sobie byt i móc utrzymać Kostkę. Dzięki temu bohaterowie budzą w czytelniku sympatię, a także nutę politowania – ale kto nie lubi czytać o ludziach, którzy radzą sobie w życiu gorzej, niż my?
Książka czeskiego pisarza jest niebywale zabawna – to żadna wielka literatura, ale nie umniejsza to jej wartości. Czytając ją, wybuchałam śmiechem niemal przy każdej stronie. Lektura tej pozycji będzie idealnym rozwiązaniem dla miłośników humoru sytuacyjnego i słownego – a jeśli dodatkowo macie bujną wyobraźnię, która pozwoli Wam wizualizować sobie wszystkie absurdalne zdarzenia opisane w książce, lepiej nie czytajcie „Ostatniej arystokratki” w miejscach publicznych .


Reasumując, uważam „Ostatnią arystokratkę” za jedno z moich literackich odkryć. To wciągająca i absurdalna satyra, która bawi do łez. Genialnie skrojeni bohaterowie i splot coraz bardziej absurdalnych zdarzeń nie pozostawi żadnego czytelnika obojętnego. Polecam Wam na wszystkie smutne chwile, gwarantuję, że na Waszej twarzy momentalnie pojawi się uśmiech!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:


(+2cm)


(bez wątku miłosnego)

(klucznik nr 1 - Trafny wybór i nr 2  - Czytana w łóżku)

(autor na literkę B - postępy)


3 komentarze:

  1. Nigdy nie czytałam powieści czeskiej, ale słyszałam wiele dobrego o tej książce:) muszę sięgnąć:)
    http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy w życiu nie czytałam żadnej literatury czeskiej O_o Właśnie sobie z tego zdałam sprawę! Uwielbiam książki przy, których można się nieźle uśmiać, więc "Ostatnia arystokratka" trafia na moją listę "do przeczytania" :) Pozdrawiam <3

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm no może kiedyś się za nią zabiorę ;)

    OdpowiedzUsuń