piątek, 8 marca 2019

(292) "Lokatorka" JP Delaney


Hej, hej, Kochani!
Thrillery psychologiczne to jeden z moich ukochanych gatunków książek. Uwielbiam drżeć razem z bohaterami, odczuwać ich emocje i zastanawiać się, jakie pobudki kierują mordercami. Ku mojemu szczęściu, obecnie jest to bardzo spopularyzowany typ powieści, wiec wciąż mogę poznawać nowe historie. Niestety, nie wszystkie mają równie wysoki poziom, dlatego staram się ostrożnie dokonywać moich książkowych wyborów. Kiedy jednak na półce w bibliotece zobaczyłam „Lokatorkę” wiedziałam, że nie będę mogła się jej oprzeć.

Jane znajduje się w ciężkiej życiowej sytuacji. Po poronieniu i utracie pracy nie może odnaleźć spokoju w swojej głowie. Ciężka sytuacja finansowa zmusza ją także do zmiany dotychczasowego mieszkania. Kiedy Jane otrzymuje propozycję zamieszkania w ultranowoczesnym mieszkaniu, zgadza się bez wahania. Jej wątpliwości nie budzi nawet kontrakt, który pozwala właścicielowi na ogromną ingerencję w życie mieszkańców. Lęk Jane budzi dopiero odkrycie tajemniczej śmierci poprzedniej lokatorki, łudząco podobnej do niej Emmy, która również wprowadziła się do mieszkania, będąc w kryzysie życiowym.

„Lokatorka” zbierała właściwie same pozytywne opinie. Obietnice z okładki próbowały mnie przekonać, że dostanę powieść lepszą od mojej ukochanej „Zaginionej dziewczyny”. Nie wierzyłam im do końca, ale byłam bardzo ciekawa, czym takim zaskoczy mnie autor. Niestety, spotkało mnie lekkie oczekiwanie. Po tak pozytywnych i entuzjastycznych recenzjach spodziewałam się prawdziwego arcydzieła, książki, która wciągnie mnie całkowicie i nie pozwoli mi zmrużyć oka. Tymczasem „Lokatorka”, choć jest naprawdę dobrze napisaną książką, nie odbiega poziomem od średniej jakości tego gatunku.

Pierwszym problemem, jaki miałam, było ogólne wciągnięcie się w fabułę. Lubię, kiedy mogę w powieści wyczuć realizm, lęk, że taka historia mogłaby przytrafić się mnie lub moim bliskim. Absolutnie nie odczuwałam tego, czytając „Lokatorkę”. Możliwe, że w Wielkiej Brytanii istnieje większe prawdopodobieństwo, że tego typu historia mogła się wydarzyć, że właściciel mieszkania mógł aż do tego stopnia ingerować w życie lokatorów. Dla mnie jednak sam koncept historii stanowił dość duży problem w tym, by się w nią wciągnąć.

Natomiast bardzo dużą zaletą powieści był sam sposób budowy fabuły. Przymknąwszy oko na to, że w akcję nie mogłam uwierzyć, świetnie bawiłam się, czytając tę książkę. Rzeczywiście, miała wszystko to, czego oczekuję od thrillera. Autor co chwila podsuwał mi nowe tropy, wskazywał nowe możliwości rozwiązania głównej zagadki. Ciężko było mi rozszyfrować motywacje bohaterów i jednoznacznie wskazać, kto jest dobry, a kto zły. Pisarz zaserwował także wiele zwrotów akcji, które spowodowały u mnie zamęt w głowie i sprawiły, że sama nie wiedziałam, w jakim kierunku akcja może się potoczyć.

Kolejną zaletą powieści jest kreacja bohaterów. Zawsze będę wychodziła z założenia, że w przypadku thrillerów psychologicznych to właśnie ona odpowiada za to, czy książka będzie udana czy nie. W „Lokatorce” pierwsze skrzypce grają dwie postaci kobiecie – Emma i Jane. Na początku ukazane zostały na zasadzie analogii, by potem ukazać różnice pomiędzy nimi. Emma to osoba bardzo trudna to jednoznacznej oceny – jednocześnie wzbudza irytację, litość i zrozumienie. To osobowość trudna, toksyczna wręcz, która wywołuje w powieści najwięcej zamieszania. Jej kompletnym przeciwieństwem jest Jane – choć z pozoru przypomina ją – również jest zagubiona i znajduje się w kryzysowym momencie swojego życia, ma jednak wewnętrzną siłę, która pomaga jej przetrwać w wynajmowanym mieszkaniu. Kolejną trudną do oceny moralnej jest właściciel mieszkania, Edward Monkford – to osoba pedantyczna i ogromnie autorytatywna, która skrywa wiele tajemnic. Jego zachowanie często budzi odrazę moralną i czytelnik z łatwością oskarża go o wszelkie niegodziwości. Jednakże JP Delaney przypomina, że świat tak naprawdę nie jest czarno-biały.

Tym, co bardzo spodobało mi się w „Lokatorce” jest styl. W odróżnieniu od większości thrillerów psychologicznych, które nastawione są na dynamiczne opowiadanie akcji bądź przedstawienie emocji i uczuć bohaterów, ta książka wypełniona jest niezwykle plastycznymi opisami. Jedną z ważniejszych ról w całej historii rozgrywa mieszkanie zamieszkane przez tytułową lokatorkę. Autor opisuje je, zastanawiając się, w jaki sposób wnętrza wpływają na stan psychiczny jednostek. W powieści znajdziemy także wiele przedstawień dzieł sztuki czy architektury. To naprawdę ciekawy pomysł, który w dużym stopniu uatrakcyjnił odbiór książki.

„Lokatorka” nie jest może najlepszym thrillerem psychologicznym, jaki napisano. Nie zdumiewa tak, jak „Zaginiona dziewczyna” ani nie starszy tak, jak „Millenium”. Wciąż jednak jest naprawdę dobrą książką ze sprawnie rozplanowaną fabułą, bardzo ciekawie wykreowanymi postaciami i suspensem, który naprawdę zaskakuje. Myślę, że to świetna propozycja dla fanów gatunku!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz