czwartek, 7 lutego 2019

Podsumowanie stycznia

Hej, hej, Kochani!
Nareszcie po sesji! Wiele słyszałam o tym mitycznym czasie, jednak nie sądziłam, że serio jest to aż takie ciężkie. Cały miesiąc spędziłam nad książkami, wkuwając opisy głosek, układ dantejskiej "Monarchii" czy historię współczesnych Włoch. Oprócz tego wzięłam udział w dialogu obywatelskim z Franzem Timmermansem, podczas którego zastanawialiśmy się na przyszłością Europy - szczególnie w kontekście Holocaustu. Wzięcie udziału w tym projekcie implikowało także masę dodatkowych artykułów do przeczytania i chodzenie na dodatkowe wykłady, jednak nie żałuję, bo czuję, że rozwijam się jak człowiek - a to właśnie chciałam robić podczas studiów.Na szczęście ten sesjowy koszmar już za mną i, dochodząc do siebie po wczorajszej imprezie, doszłam do wniosku, że czas ogarnąć bloga! Przyznam Wam szczerze, że perspektywa tego, że mam wolne i serio mogę robić to, co chce - i tyle chce na raz!

Z racji sesji moje wyniki czytelnicze są więcej niż niezadowalające. Przynajmniej w kontekście tego, ile zazwyczaj czytam, bo sama z siebie jestem dumna, że w ogóle znalazłam czas i OCHOTĘ na czytanie czegoś innego niż notatki, podręczniki i tego typu cuda. Powiem Wam, że choć zawsze kochałam czytanie, to jednak teraz nie miałam na to weny i wolałam zająć się czymś mniej wymagającym intelektualnie. Ostatecznie zakończyłam miesiąc z wynikiem 3 przeczytanych książek.

1) Maciej A. Brzozowski - "Włosi. Życie to teatr"
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 255
Ile zajęła mi lektura?: 4 dni
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)






2) Adam Leszczyński - "No dno po prostu jest Polska"
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 274
Ile zajęła mi lektura?: 4 dni
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)






3) Primo Levi - "Se questo è un uomo" ("Czy to jest człowiek?")
Wydawnictwo: Letteratura Einaudi
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 232
Ile zajęła mi lektura?: 30 dni
Ocena: 10/10 (arcydzieło) 

Pomimo, że książek nie było wiele, wszystkie były na wysokim poziomie. Chciałabym, żeby taka tendencja się utrzymała - nawet za cenę mniejszej ilości książek. W tym miesiącu nie sposób mi wybrać najgorszej książki, najlepszą zaś jest bez wahania "Czy to jest człowiek" Primo Leviego.

Zdecydowanie lepiej poszło mi z filmami i serialami - jak już wspomniałam, sesja to czas, w którym tak lepiej mi się relaksowało. Oto i filmy, które miałam przyjemność zobaczyć ostatnio:

1) "Słodkie życie" reż. Federico Fellini, Włochy 1960 - klasyka włoskiego kina w najlepszej postaci. Film, który każdy miłośnik Italii i kina musi obejrzeć. Opowieść o tygodniu z życia rzymskiego  dziennikarza, Marcello, nie jest historią łatwą. To nie jest film miły i przyjemny (wbrew nazwie, która po polsku brzmi tak tragicznie), lecz zmuszający do refleksji. Fellini ukazuje epizody z życia włoskiego społeczeństwa, kontrastując ze sobą bogate elity, tych, którzy chcą do nich dosięgnąć, oraz ubogie warstwy. To obraz zepsucia, utraty sensu, które było obecne już 50 lat temu i wciąż jest aktualne.



2) "Do wszystkich chłopców, których kochałam" reż. Susan Johnson, USA 2018 - nareszcie znalazłam czas, by obejrzeć letni hit Netflixa. Książkę, na której oparty został film czytałam wiele lat temu, jednak zatarła mi się ona i pamiętałam jedynie główne motywy fabuły. Dzięki temu z oglądania filmu czerpałam wiele radości. Opowieść o losach Lary Jean, której listy miłosne niespodziewanie trafiają do adresatów to idealne rozwiązanie na babski wieczór. Film jest lekki, zabawny, romantyczny. Nie razi głupotą fabuły czy drewniany aktorstwem. Świetny odmóźdżacz!




3) "Rozejm" reż. Francesco Rosi, Włochy 1997 - przepiękny film, który nie jest dostępny w naszym kraju! To prawdziwe arcydzieło! Oparta na motywach powieści Primo Leviego historia autobiograficzna młodych Włochów, którzy po wyzwoleniu obozu  Auschwitz wyruszają w drogę do Italii. Film opowiada o problemach dipisów, którzy bez znajomości języka, bez pieniędzy, bez niczego przemierzaną wciąż targaną działaniami wojennymi Europę, nie zawsze znajdując zrozumienie dla swej tragedii wśród innych. To także bardzo bolesny obraz prób powrotu do normalnego życia po przeżyciu czegoś, czego my, ludzie wolni nawet nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.


4) "Księżna" reż. Saul Dibb, Wielka Brytania, USA, Francja, Włochy 2008 - jeden z najlepszych filmów kostiumowych, jakie miałam przyjemność obejrzeć!Zazwyczaj filmy w tym klimacie są tylko nudnymi romansami, jednak "Księżna" pokazuje mniej piękną część życia w XVII wieku. Przedstawia losy młodej dziewczyny, która została bardzo młodo wydana za mąż. Jej małżeństwo staje się pasmem upokorzeń, bólu i cierpień. To bardzo smutny obraz tego, jaką pozycję 300 lat temu miały kobiety, jak bardzo musiały z siebie zrezygnować, ile musiały poświęcić i jak wielkich i trudnych wyborów. Świetna rola Keiry Knightley nikogo nie pozostawi obojętnym!



5) "Zabawa, zabawa" reż. Kinga Dębska, Polska 2019 - pierwszy film Kingi Dębskiej, jaki  miałam przyjemność obejrzeć, ale na pewno nie ostatni! Film opowiada o kobietach sukcesu, które zmagają się z problemem alkoholowym, którego same sobie nie uświadamiają. Losy uznanej prokurator, uwielbianej lekarki-pediatry oraz odnoszącej sukcesy studentki komplikują się, gdy tracą kontrolę nad tym, ile i w jakich okolicznościach sięgają po procenty. To bardzo wiarygodna produkcja o tym, jak nałóg prowadzi do upadku człowieka, jak łatwo się w nim pogrążyć, zwłaszcza gdy ma się poczucie bezkarności.




A jak Wam minął ten miesiąc? Mam nadzieję, że znaleźliście w nim więcej czasu wolnego jak ja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz