sobota, 5 stycznia 2019

Podsumowanie grudnia

Hej, hej, Kochani!
Z ogromnym opóźnieniem witam Was w podsumowaniu ostatniego miesiąca 2018 roku. Był to miesiąc niezwykle ciężki i intensywny, w którym czytałam śmiesznie mało, ale w moim życiu tyle się stało, byłam tak wszystkim przytłoczona i zmęczona, że wydawało mi się, że nie odnajdę w sobie radości nawet na Święta. A kiedy one nadeszły, wolałam spędzać czas z rodziną niż na czytaniu bądź prowadzeniu bloga. Grudzień strasznie dał mi w kość, miałam dużo czasu do myślenia i zebrania sobie w całość tego roku, który też najpiękniejszym nie był. Dlatego dzisiejsze podsumowanie będzie więcej niż skromne, ale w styczniu obiecuję Wam nadrobić recenzje z grudnia i jakoś spróbować wyjść na blogową prostą.

Z racji ogólnego zamieszania i bałaganu, jaki zrobił się w moim życiu, a także wielu aktywności związanych ze studiami, w grudniu przeczytałam mało, bo jedynie 6 książek. Miałam nadzieję, że może okres świąteczny sprawi, że poczytam więcej, jednak chyba znów jestem "przeczytana" i potrzebuję innych aktywności. Niemniej cieszę się, że choć w grudniu czytałam mało, czytałam mądrze i żadna z książek mnie nie rozczarowała. A oto i moje grudniowe lektury:

1) Szczepan Twardoch - "Król"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 432
Ile zajęła mi lektura?: 6 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)






2) Szczepan Twardoch - "Królestwo"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 352
Ile zajęła mi lektura?:  4 dni
Ocena: 9/10 (wybitna)






3) Małgorzata Musierowicz - "Noelka"
Wydawnictwo: Akapit Press
Rok wydania: 1992
Liczba stron: 186
Ile zajęła mi lektura?: 1 dzień
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)






4) Gabrielle Zevin - "Wzloty i upadki młodej Jane Young"
Tłumaczenie:  Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2018
Liczba stron:  348
Ile zajęła mi lektura?: 19 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)




5) Maria Kuncewiczowa - "Tristan 1946"
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1970
Liczba stron: 316
Ile zajęła mi lektura?:  8 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
  




6) Kurban Said - "Dziewczyna znad Złotego Rogu"
Tłumaczenie: Agnieszka Gadzała
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 352
Ile zajęła mi lektura?:  6 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)





Łącznie w grudniu udało mi się przeczytać 1986 stron, czyli średnio 64 strony dziennie. Najlepszą książką miesiąca okazało się być "Królestwo" Szczepana Twardocha. Z radością natomiast muszę oznajmić, że nie jestem w stanie wybrać najgorszej książki miesiąca, bo wszystkie były przecudowne!

Nieco lepiej poszło mi natomiast z filmami, których obejrzałam 5:

1) "Caro Diario" reż. Nanni Moretti, Włochy 1993 - produkcję tę musiałam obejrzeć na zajęcia z języka włoskiego, tak że od razu moje nastawienie do niej nie było zbyt pozytywne. Niestety, film tego słynnego włoskiego reżysera nie do końca przypadł mi do gustu. Choć początkowo piękne rzymskie plenery mnie zachwyciły, później nieco znużyła bardzo rozczłonkowana fabuła. Nie umiałam się odnaleźć w zamyśle reżysera i ostatecznie film nie przypadł mi do gustu.






2) "Świąteczny książę" reż. Alex Zamn, USA 2017 - co robi student przed trudnym kolokwium? Ogląda przesłodkie i przekiczowate filmy świąteczne Netflixa. "Świąteczny książę" opowiada historię młodej nowojorskiej dziennikarki, która w okresie świątecznym zostaje wysłana na europejski dwór, by opisywać przygotowania do koronacji młodego króla. Nieoczekiwanie zostaje wzięta za guwernantkę, co pozwala jej zbliżyć się do rodziny królewskiej i następcy tronu. Film jest niesamowicie schematyczny i przewidywalny, bazuje na każdym możliwym oklepanym motywie. Aktorstwo nie jest wysokich lotów, jednak całość jest tak urocza, że nie da się nie oglądać tej netflixowej produkcji z przyjemnością. Ot, takie przedświąteczne guilty pleasure ku rozgrzaniu serc.


3) "Zamiana z księżniczką" reż. Mike Rohl, USA 2018 - kolejna kiczowata produkcja świąteczna od Netflixa, którą w pierwszy dzień świąt obejrzałam razem z moją młodszą siostrą. Tym razem przedstawiona zostaje historia młodej cukierniczki, która wraz ze swoim pomocnikiem i przyjacielem bierze udział w konkursie wypieków, który odbywa się w fikcyjnym europejskim księstwie. Na miejscu odkrywa, że jest łudząco podobna do narzeczonej następcy tronu. Młode dziewczyny postanawiają wykorzystać ten zbieg okoliczności i zamienić się życiami. Książę i żebrak w edycji świątecznej to kolejna produkcja niskich lotów, której zadaniem jest jedynie dostarczyć rozrywki - jednak dostarcza rozrywki  miłej i rozgrzewającej serce. Wydaje mi się, że film jest lepiej zagrany, niż "Świąteczny książę", ale może być to wynikiem tego, że od czasów High School Musical uwielbiam Vanessę Hudgens. "Zamiana z księżniczką" jest oczywiście do bólu odrealniona i przesłodzona, ale czy nie tego oczekujemy, kiedy zasiadamy z rodziną przy świątecznym oglądaniu telewizji?

4) "Asterix i Obelix. Misja: Kleopatra" reż. Alain Chabat, Francja, Niemcy 2002 - jedna z moich ukochanych produkcji filmowych z dzieciństwa po raz kolejny zachwyciła mnie w drugi dzień świąt. Kleopatra, chcąc zaimponować swojemu kochankowi Juliuszowi Cezarowi, każe wznieść dla niego w 30 dni przepiękny pałac. Architekt, któremu zlecono to zadanie jest przerażony - jak ma tego dokonać? Na szczęście na pomoc przychodzą mu słynni Galowie oraz ich magiczny napój. Uwielbiam filmy o Asteriksie i Obeliksie za ich humor. To idealne produkcje na poprawę nastroju czy zrelaksowanie się. Teraz, będąc już starsza, w pełni doceniłam geniusz polskiego dubbingu, pełnego nawiązań do rzeczywistości początku XXI wieku. Film jest prześmieszny i idealny dla całej rodziny - bardzo polecam!

5) "Elizabeth" reż. Shekhar Kapur, Wielka Brytania 1998 - jestem absolutnie zakochana w filmach historycznych i kostiumowych. Uwielbiam to, że za ich pomocą mogę rozbudzać swoje historyczne pasje. Dlatego kiedy na netflixie znalazłam opowieść o Elżbiecie I, z uwielbianą przeze mnie Cate Blanchett w roli głównej, wiedziałam, że muszę ją obejrzeć! Historia o początkach panowania Królowej Dziewicy nie porwała mnie jednak tak, jakbym tego oczekiwała. Nie umiałam odnaleźć się w fabule, w której aż roiło się od wątków. Wciąż mylili mi się bohaterowie i małam wrażenie, że film jest po prostu za długi. Niemniej  bardzo doceniam go za świetne aktorstwo i genialne oddanie drogi, jaką ta najsłynniejsza brytyjska monarchini musiała przejść, by z młodej dziewczyny stać się Królową.


I to już wszystko, jeśli chodzi o grudzień. Niemal pod żadnym względem nie jestem z niego zadowolona. Nie ma jednak co rozpaczać, tylko mieć nadzieję, że kolejne miesiące będą lepsze, łatwiejsze. I tego życzę i Wam, i sobie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz