poniedziałek, 1 października 2018

Podsumowanie września

Hej, hej, Kochani!
I stało się! Moje najdłuższe wakacje w życiu przeszły do historii. Przyznam, że jakoś nie umiałam wyobrazić sobie, że one kiedykolwiek się skończą. Były wspaniałe! Odpoczęłam, przewietrzyłam głowę, zarobiłam pieniądze, zwiedziłam i czuję, że stałam się inną osobą niż byłam w maju, kiedy po raz ostatni wyszłam z mojego "ukochanego" liceum. Sam wrzesień był chyba najbardziej leniwym miesiącem wakacji, który poświęciłam na czytanie, pisanie bloga (muszą być przecież jakieś zapasy na rok akademicki) i podróże. Spełniłam swoje ogromne marzenie i zobaczyłam "Pilotów" w Teatrze Muzycznym Roma, wybawiłam się na weselu mojej kuzynki, zaangażowałam w wolontariat i czuję, że jestem gotowa na studia! Tylko... jak się uczy?





Mimo że tyle czasu spędziłam w domu, moje czytelnicze wyniki nie są jakieś oszałamiające. Wiem, że gdybym poświęciła się lekturze zamiast serialom i grze w The Sims 4, miałabym więcej przeczytanych powieści na koncie. Ale wiecie co - nie żałuję. Jeszcze się od października naczytam - minimum pięć lektur na każdy z dziesięciu przedmiotów zobowiązuje. Tymczasem we wrześniu udało mi się przeczytać 11 książek.

1) Magdalena Kicińska - "Pani Stefa"
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 272
Ile zajęła mi lektura?: 4 dni
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)






2) Karen Cleveland - "Muszę to wiedzieć"
Tłumaczenie: Agnieszka Walulik
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 384
Ile zajęła mi lektura?: 1 dzień
Ocena: 9/10 (wybitna)
Recenzja




3) Stanisława Kuszelewska-Rayska - "Kobiety"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 429
Ile zajęła mi lektura?: 5 dni
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)






4) Corinne Michaels - "Consolation" 
Tłumaczenie: Kinga Markiewicz
Wydawnictwo: Szósty zmysł
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 344
Ile zajęła mi lektura?: 3 dni
Ocena: 3/10 (słaba)





5) Jakub Małecki - "Dżozef"
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 379
Ile zajęła mi lektura?: 2 dni
Ocena: 7/10 (dobra)






6) Tammy Robinson - "Normalni inaczej"
Tłumaczenie: Izabella Mazurek
Wydawnictwo: IUVI
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 335
Ile zajęła mi lektura?: 1 dzień
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)





7) Emily Bronte - "Wichrowe wzgórza"
Tłumaczenie: Piotr Grzesik
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 448
Ile zajęła mi lektura?: 5 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)





8) Remigiusz Mróz - "Czarna Madonna" 
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 450
Ile zajęła mi lektura?: 1 dzień
Ocena: 4/10 (może być)






9) Becky Albetali - "Twój Simon"
Tłumaczenie: Donata Olejnik
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 301
Ile zajęła mi lektura?: 2 dni
Ocena: 6/10 (dobra)





10) Remigiusz Mróz - "Kontratyp"
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 532
Ile zajęła mi lektura?: 2 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)






11) Elena Ferrante - "Córka"
Tłumaczenie: Lucyna Rodziewicz-Doktór
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 226
Ile zajęła mi lektura?: 1 dzień
Ocena: 10/10 (arcydzieło) 






Łącznie udało mi się przeczytać 4100 stron, co dziennie daje średnio 137 stron. Najlepszą książką okazała się być przeczytana pod sam koniec miesiąca "Córka" Eleny Ferrante, natomiast najgorszą niestety "Consolation" Corinne Michaels.

We wrześniu udało mi się obejrzeć aż 6  filmów (a w dwóch się zakochać) i zacząć 4 sezony seriali, jednak żadnego z nich nie skończyłam. A oto filmy, które miałam przyjemność zobaczyć:

 "Dywizjon 303. Historia prawdziwa" reż. Denis Delić, Polska 2018 - w tym miesiącu na ekranach kinów dane nam było zobaczyć aż dwa tytuły o losach bohaterskich lotników. Niestety, pomimo chęci udało mi się obejrzeć jedynie polską produkcję, co do której mam bardzo mieszane uczucia. Nie da się ukryć, że produkcja pomaga popularyzować wiedzę o tych mniej znanych bohaterach, jednak sposób, w jaki ukazuje wojnę jest moim zdaniem nie do przyjęcia. Polski film stworzony jest bowiem w tej irytującej hurra-patriotycznej narracji, w której wojna jest wspaniałą przygodą, a życie lotników to jedna wielka zabawa. Zabrakło mi w tej historii głębi psychologicznej, jakiegokolwiek znaku wojny, tego, jak okrutna ona jest. Na pewno dużą zaletą tej produkcji jest Maciej Zakościelny, który z pewnością nadaje jej wielu walorów estetycznych, choć za dużo nie gra.  Myślę, że warto obejrzeć ten film, lecz być świadomym, że ma wiele mankamentów.


"Po prostu przyjaźń" reż. Filip Zybler, Polska 2016 - do oglądania tej produkcji podeszłam pełna pozytywnego nastawienia. Czegokolwiek nie mówi się o polskich komediach romantycznych, ja w zdecydowanej większości je lubię. Dodatkowo smaczku dodawała obecność bardzo wielu aktorów, których lubię - Agnieszki Więdłochy, Magdaleny Różczki czy Katarzyny Dąbrowskiej. Tymczasem historia opowiedziana przez Zyblera całkowicie mnie rozczarowała i wynudziła. Za dużo wątków, za duży mętlik. Zupełnie nie mogłam się wciągnąć.




"Madagaskar" reż. Tom McGrath, Eric  Darnell, USA 2005 - powrót do jednej z mojej ulubionych historii z dzieciństwa jak zawsze był udany. Uwielbiam opowieść o losach zwierzaczków z nowojorskiego zoo, które niespodziewanie znajdują się w dziczy. To jedna z tych produkcji, które docenia się jeszcze bardziej dopiero po pewnym czasie. Idealna animacja dla całej rodziny - im dojrzalszy odbiorca, tym więcej podtekstów i nawiązań kulturowych dostrzeże. Myślę, że ten film się nigdy się nie zestarzeje!





"Król rozrywki" reż. Michael Gracey, USA 2017 - jeden z dwóch filmów, w którym się w tym miesiącu zakochałam. Historia twórcy pierwszego cyrku to sztandarowy przykład historii w stylu american dream. Jak niemal każda produkcja zza ocenu ukazuje, że każdy człowiek jest wartościowy i promuje afirmację siebie i wiarę we własne możliwości. Choć historia wydaje się być nieco banalna, to ten mankament świetnie rekompensuje strona artystyczna filmu. Musical zachwycił mnie  świetną ścieżką dźwiękową - "A million dreams" czy "Never enough" na stałe zagościły na mojej playliście i cudowną choregrafią.To jedna z takich produkcji, której zostają w sercu czytelnika i pozwalają w losach bohaterów odnaleźć odbicie własnej historii. Koniecznie musicie zobaczyć!

"Księgarnia z marzeniami" reż.  Isabel Coixet, Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania 2017 - film idealny na wieczorne wyjście do kina z koleżankami. Kiedy razem z moimi dziewczynkami szukałyśmy produkcji, która umili nam piątkowe wyjście, wybrałyśmy właśnie tę historię. Skusiło nas to, że motywem przewodnim produkcji jest miłość do książek - brzmi świetnie, prawda? Niestety historia wdowy, która postanawia otworzyć w małym miasteczku księgarnię jest filmem tragicznie napisanym. Akcja jest przeciągnięta, nużąca - wielokrotnie podczas senasu przekonywałam się, że jestem myślami kompletnie gdzie indziej. Fabule brakuje konceptu, elementu zaskoczenia. Można zobaczyć, ale raczej nie warto wydawać 15 złotych w kinie.

"Czarny łabędź" reż. Darren Aronofsky, USA 2010 - jak możecie się domyśleć, to drugi film, który obdarzyłam ogromną miłością. Historia delikatnej i niewinnej baletnicy, która po otrzymaniu roli, której desperacko pragnęła, ukazuje swoją mroczną stronę zmroziła mi krew w żyłach i zapewniła bezsenną noc. Film jest przepiękną brzydotą - poszczególne kadry aż rażą po oczach, jednocześnie  facynując. Ukazana opowieść zmusza do refleksji, pozostawia wiele możliwości interpretacyjnych, nie pozwala spać spokojnie. Poziom aktorstwa, na jaki wzbili się aktorzy, szczególnie zaś grająca główną rolę Natalie Portman jest wprost nie do opisania. GENIALNE WIDOWISKO!



Jak zapowiada się październik? IDĘ NA STUDIA! Nie mogę w to uwierzyć, jestem przerażona i podekscytowana. Trzymajcie kciuki, żeby udało mi się dobrze zacząć i pokochać moje studia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz