piątek, 13 lipca 2018

(258) "Bieg do gwiazd" Dominika Smoleń


Hej, hej, Kochani!
Tematyka chorób, choć trudna i delikatna, dość często pojawia się w literaturze, zwłaszcza tej młodzieżowej. Zupełnie tak, jakby poruszenie takich wątków miało sprawić, że książka od razu stanie się lepsza, bardziej wartościowa, a co za tym idzie, częściej kupowana. Niestety, pisanie o chorobach wymaga ogromnych pokładów empatii i zrozumienia. Wydawać by się jednak mogło, że jeśli autor sam cierpi na dolegliwość, o której pisze, to książka będzie dobra. W ten sposób zachęcona sięgnęłam po drugą powieść blogerki książkowej, Dominiki Smoleń – „Bieg do gwiazd”.

Dziewiętnastoletnia, chorująca na cukrzycę Ada właśnie wyszła ze szpitala psychiatrycznego, gdzie trafiła po kolejnej próbie samobójczej. Nastolatka nie ma jednak zamiaru walczyć o swoje życie. Pogrążona w depresji planuje podjąć kolejną próbę – tym razem ma pewność, że nikt jej nie przeszkodzi. Jej plany krzyżuje jednak list od zmarłej babci, która prosi ukochaną wnuczkę o to, by dała sobie szansę i spróbowała przeżyć 
szczęśliwe trzydzieści dni. Ada postanawia więc podjąć próbę i żyć tak, jak normalna nastolatka.
 
Przyznam szczerze, że pomimo świetnego zamysłu i poruszenia tematu choroby rzadko spotykanej w literaturze, „Bieg do gwiazd” okazał się być książką, która niesamowicie mnie rozczarowała i wymęczyła. Od pierwszych stron czułam się poirytowana sposobem ukazania cukrzycy oraz kreacją bohaterów czy językiem Dominiki Smoleń. Dlatego lekturę przeciągałam i cały czas odkładałam powieść na rzecz innych tytułów.

Tematyka chorób po części mnie dotyczy. Nie jestem cukrzykiem, ale urodziłam się z poważną wadą serca i, pomimo operacji, moje schorzenie wciąż oddziałuje na moje życie. Wiem, że w każdej chorobie zdarzają się chwile, kiedy zadajemy sobie pytanie: ale właściwie dlaczego ja? Czemu mnie to spotkało? Niemniej sposób, w jaki ukazała to Dominika Smoleń, był dla mnie kompletnie nierzeczywisty.  Cukrzyca ukazana w powieści stała się dla bohaterki końcem świata. Przekreśliła marzenia, plany na przyszłość. Sprawiła, że rodzina się od niej odwróciła. Wpędziła ją w depresję.  Przyznam, że kompletnie nie mogłam w to uwierzyć. Ada diagnozę poznała, będąc małym dzieckiem, więc szybko przyzwyczaiła się do myśli, że nie jest w pełni zdrowa. Nauczyła się funkcjonować z chorobą, o czym świadczy fakt, że potrafiła dobrać odpowiednie dawki insuliny, wiedziała, jak zareagować w krytycznych sytuacjach, potrafiła odpowiednio zaplanować swój jadłospis.  A mimo to obwiniała chorobę za wszystkie niepowodzenia swojego życia, nawet nie próbując zaakceptować jej obecności w swoim organizmie. Cukrzyca traktowana jest w „Biegu do gwiazd” jak schorzenie śmiertelne, którego nikt nie jest w stanie zrozumieć, nikt nie jest w stanie pomóc bohaterce. To wszystko jest tak… przerysowane, nierzeczywiste. W dzisiejszym społeczeństwie choroba ta jest niezwykle rozpowszechniona, więc nie wydaje mi się, że powinna budzić takie reakcje, jak u rodziców Ady.

Oprócz tematyki choroby, „Bieg do gwiazd” porusza szereg innych problemów związanych z życiem nastolatków. Niestety, również one są wyolbrzymione. Jasne, zgadzam się z tym, że każdy ma jakieś problemy, ale nie podoba mi się sposób ukazania tego przez Dominikę Smoleń. Tak niewielkiej liczbie bohaterów przydarza się tak ogromna ilość tragedii – pamięć absolutna, śmierć siostry, poronienie, śmierć rodziców, praca w klubie erotycznym, choroba weneryczna… Za dużo tego wszystkiego! Z umieszczeniem tak dużej liczby nieszczęść w powieści wiąże się fakt, że wszystkie zostały jedynie wzmiankowane, bez poruszenia ich w sposób głębszy. Momentami miałam wrażenie, że pisarka nie pamiętała o tragediach, którymi obdarzyła swoje postaci. Kolejne wątki pojawiają się nagle i zupełnie znikąd. Bohaterowie, którzy zupełnie się nie znają, nagle wyznają sobie największe traumy swojego życia – jakieś to nierzeczywiste! Szkoda, bo gdyby skupić się na tych problemach, zamiast wiecznym użalaniu się Ady, książka byłaby zdecydowanie lepsza!

Największą bolączką powieści jest główna bohaterka. Ada to postać, której nie da się polubić. Cały czas się nad sobą użala. Obarcza rodzinę i chorobę odpowiedzialnością za wszystkie swoje problemy, choć sama nie robi nic, by zmienić to, w jaki sposób wygląda jej życie. Nie próbuje naprawiać swoich rodzinnych relacji, kategoryzuje ludzi. Jest skrajną egoistką, co szczególnie widać w jej relacjach z ludźmi. Podejmując decyzję o samobójstwie, przywiązuje do siebie ludzi, wchodzi w głębokie przyjaźnie, związki, chociaż wie, że skazuje swoich nowych znajomych na ogromne cierpienie. Nie mogłam jej znieść! Zresztą, wszyscy bohaterowie wzbudzali moją irytację, byli niesamowicie jednostronni i nierealni.

Kuleje też styl Dominiki Smoleń. „Bieg do gwiazd” napisany jest w sposób niezwykle sztywny i patetyczny. Pisarka używa słów, które choć brzmią pięknie, są zupełnie nienaturalne. Na siłę stara się pisać ambitnie i w sposób podniosły, co budzi irytację. Szczególnie źle napisane są dialogi. Nie ma w nich naturalności, przypominają przemowy wygłaszane przez bohaterów jakichś eposów…To nie jest język powieści młodzieżowej! Żeby czarować słowem nie wystarcza używać wielu wydumanych synonimów,  trzeba po prostu mieć talent! 

Doceniam to, że Dominika Smoleń chciała poruszyć w swojej powieści trudną tematykę, jaką jest cukrzyca. Wydaje mi się jednak, że temat całkowicie ją przerósł. Choroba ukazana przez nią nie budzi współczucia, wydaje się być wręcz przerysowana. Nienaturalny język powieści też nie ułatwia lektury. Niestety, to było ogromne rozczarowanie!

Ocena: 3/10  (słaba)

Książka bierze udział w wyzwaniach:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz