wtorek, 19 czerwca 2018

(251) "Z popiołów" Martyna Senator


Hej, hej, Kochani!

Martyna Senator to pisarka, która znana jest dużej części polskiej blogosfery książkowej. Autorka bestsellerowych powieści młodzieżowych szturmem zdobywa serca młodych czytelniczek. Jej twórczość była mi jednak bardzo długo nieznana – pomimo że już rok temu zakupiłam „Ósmy kolor tęczy”, wciąż leży on nieprzeczytany na półce. Jednak otrzymany zbyt dawno temu egzemplarz recenzencki „Z popiołów” oraz „Z  otchłani” zmotywował mnie, żeby w końcu przyjrzała się twórczości tej młodej polskiej pisarki.


Po tragicznych wydarzeniach sprzed trzech lat Sara zamknęła się w sobie. Stała się introwertyczką, która boi się zaufać komukolwiek. Jej jedynymi bliskimi są babcia oraz przyjaciółka i współlokatorka, Kaśka. Studentka edytorstwa radzi sobie z bólem, przelewając go w tworzone piosenki. Jej życie zmienia się, kiedy na jej drodze staje Michał – niedawno osierocony chłopak, który wiele lat temu został zraniony przez ukochaną kobietę. Pomimo iż studenci na początku obiecują sobie, że ich znajomość będzie tylko przyjaźnią, wkrótce okazuje się, że przed miłością nie ma sensu uciekać.


Mam bardzo mieszane uczucia odnośnie pierwszej książki pani Senator, jaką miałam okazję przeczytać. Jej lekturę zaczynałam z dość dużymi obiekcjami. Ostatnio literatura młodzieżowa zaczynała mnie lekko irytować swoją infantylnością. Jednak już po pierwszych stronach niesamowicie wciągnęłam się w love story Michała i Sary i zaznaczałam coraz to piękniejsze cytaty. Niestety, w połowie książki, wszystko straciło swój urok i stało się kolejną wtórną historią…


Nie da się ukryć, że w „Z popiołów” pierwsze skrzypce gra miłość. Książka Martyny Senator to kolejny romans dla nastolatków, który idealnie wpasowuje się w schemat i nie zaskakuje niczym oryginalnym. Wątek uczucia Michała i Sary nie do końca mnie przekonał. Jakoś nie potrafię zaakceptować motywu obustronnej miłości od pierwszego wejrzenia, totalnie nie potrafię w nie uwierzyć.  Kiedy przeczytałam opis, miałam nadzieję na opis przyjaźni, która powoli przeradza się w głębsze uczucie – wiecie, jak bardzo kocham takie wątki. Niestety, w historii Michała i Sary przyjaźni niemal nie było. Tak samo  - wszystkie traumy i bolesne wydarzenia, które nosiła w sobie Sara znikają w okamgnieniu, kiedy poznaje ukochanego. Dla mnie wszystko to działo się za szybko, przemiana głównej bohaterki, która poprzez miłość stała się kompletnie inną osobą, była dla mnie niezbyt realna. Jasne, miłość uskrzydla, ale czy aż tak?


Na szczęście książka broni się świetną kreacją bohaterów. Michał i Sara to ludzie z krwi i kości. Nie są wyidealizowani, mają realistyczne problemy i wątpliwości. To ludzie tacy jak my – studenci, którzy usiłują pogodzić życie  prywatne, naukę, pracę, przyjaźń. Sara jest postacią, której nie sposób nie obdarzyć sympatią. Zamknięta w sobie, pełna traum dziewczyna przy bliższym spotkaniu okazuje się być niezwykle ciepłą i pomocną osobą. Kibicujemy jej w zmaganiach z przeszłością i mamy nadzieję, że w końcu upora się z bólem. Natomiast Michał – och! To czysty ideał! Troskliwy, oddany, walczący o swoją kobietę ze wszystkich sił – która by mu się oparła? Bo na pewno nie ja! Wspaniałą postacią jest też przyjaciółka Sary, Kasia. Może lekko wyidealizowana, jednak jej obecność to niezwykle pozytywny aspekt książki. Uśmiechnięta, wspierająca fanka zdrowego odżywania, która w odpowiednich momentach potrafi potrząsnąć główną bohaterką i nie pozwala jej zatracić się w bólu.


Z całą pewnością dużą zaletą „Z popiołów” jest fakt, iż jest to love story dziejące się tuż obok nas. Akcja książki rozgrywa się w moim Krakowie – nawet nie wiecie, jak miło czytało się o miejscach, które odwiedzam codziennie. A kiedy Michał i Sara odwiedzili moją pracę – to już w ogóle byłam w siódmym niebie! Niemniej nawet nie-krakowianie odnajdą w powieści Martyny Senator coś dla siebie. Otaczająca bohaterów rzeczywistość jest swojska i doskonale nam znana, tak samo jak problemy, które dotykają bohaterów.


„Z popiołów” to książka, która została napisana w przecudowny, idealny wprost sposób. Główna narracja prowadzona jest w prostym, dość kolokwialnym stylu, który ułatwia szybką lekturę. Jednak tym, za co pokochałam sposób pisania Martyny Senator to wplecione niby od niechcenia, przepiękne cytaty. Mój egzemplarz jest cały obklejony znacznikami, a to naprawdę rzadko się zdarza!  Oto kilka z nich, te które najmocniej mnie zachwyciły:


„Z doświadczenia wiem, że istnieją takie rozdziały, których nie da się tak po prostu zamknąć,. Ciągną się w nieskończoność, mimo że już dawno powinniśmy postawić ostatnią kropkę i sięgnąć po czystą kartkę. Wszystko dlatego, że konfrontacja z przeszłością nigdy nie jest łatwa. W niektórych przypadkach bywa wręcz niemożliwa. Bo chociaż bardzo chcemy stawić czoła temu, co się wydarzyło, to bolesne wspomnienia nas paraliżują. Sprawiają, że zastygamy w bezruchu, niezdolni do wykonania kolejnego kroku.”

„Myślę, że miłość jest formą masochizmu. Ja mam już dosyć bólu.”

„Miłość nie zawsze jest piękna. Czasami zamiast radości, uśmiechu i trzepotu motylich skrzydeł w brzuchu towarzyszą jej ból, łzy i odgłos pękającego serca. Dlatego wolę nie ryzykować. Wybieram samotność, bo wiem, że nie udźwignę kolejnego rozczarowania.”

„Nie warto kurczowo trzymać się uczucia, które zamiast uskrzydlać, zniewala i odziera człowieka z godności.”

„Ale ja już dawno temu pozbyłam się złudzeń. Światło, które kiedyś tak jasno we mnie świeciło, zgasło, a nadzieja zagubiła się w ciemności.”

„Czasami wcale nie potrzeba kilku lat, żeby zobaczyć w oczach drugiego człowieka kawałek własnej duszy. Do tego wystarczy jedno spojrzenie.”

„Serce człowieka jest lekkomyślne i nieodpowiedzialne. Pełne uniesień gna w stronę przepaści, nie bacząc na konsekwencje, jakie niesie ze sobą miłość. Dlatego trzymam swoje pragnienia na smyczy i ufam temu, co nakazuje mi rozsądek. Tak jest dużo prościej, dużo bezpieczniej.”

„Z popiołów” nie jest może najlepszą książką, jaką przeczytałam. Rzeczywiście, Martynie Senator nie udało się uciec od schematów, stworzyła jednak poruszającą opowieść o zmianach, o romantycznej miłości i o konieczności odcięcia przeszłości – a wszystko to napisane w przepiękny sposób. Polecam wszystkim fanom literatury młodzieżowej!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra) 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.

Książka bierze udział w wyzwaniu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz