poniedziałek, 22 sierpnia 2016

(83) "Parabellum. Horyzont zdarzeń" Remigiusz Mróz

Hej, hej, Kochani!
Nie wiem, czy wiedzieliście, moja wina, zapomniałam Wam oznajmić, ale w nocy z piątku na sobotę moja kochana KittyAilla zorganizowała cudowną noc czytania! Przyznam, że choć deklarowałam udział w wielu, dopiero tym razem udało mi się naprawdę dobrze bawić. Odpoczęłam od okropnej, najgorszej lektury mojego życia i zatonęłam w niezwykłym świecie wykreowanym przez jednego z moich ulubionych pisarzy, Remigiusza Mroza.

UWAGA! DALSZA CZĘŚĆ LEKTURY MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERYDO TOMU PIERWSZEGO!


Kampania wrześniowa kończy się klęska Polski, nie oznacza to jednak, że bohaterowie wykreowani przez Remigiusza Mroza zamierzają przerwać swoją walkę. Bronek Zaniewski, po nieudanej próbie odbicia swojego dowódcy zmierza w kierunku wschodnich rubieży II Rzeczpospolitej, by tam odnaleźć swoją dawną narzeczoną i prosić ją o wybaczenie. Jego młodszy brat, Staszek, wraz ze swoją żydowską narzeczoną Marią ruszają wprost do paszczy lwa – przedzierając się przez III Rzeszę mają w planach dostać się do Francji. Ich śladami podąża oficer Wermachtu, a później esesman Christian Leitner, który został przezeń skompromitowany. Losy bohaterów przecinają się, łączą i coraz bardziej komplikują w tak ogromnym stopniu, że czytelnik zdaje sobie sprawę, że wszystko nie może zakończyć się inaczej, jak ogromną katastrofą…

Zacznę może od tego, że nie radzę czytać tej książki tak, jak ja, ponad rok od zakończenia lektury tomu pierwszego. Pozapominałam najważniejszych wątków, kilkukrotnie musiałam pytać o szczegóły Mamę, która niedawno przeczytała, tom za tomem, całe „Parabellum”. Remigiusz Mróz rozpoczyna akcję niemal w tym samym momencie, w którym przerwał ją w pierwszym tomie. Nie ma tu miejsca na przypomnienie najważniejszych informacji, od razu jesteśmy rzuceni w wir wydarzeń.

Jak dla mnie, cały cykl „Parabellum” nie jest typową powieścią wojenną. Nie znajdziecie tu zbyt dużo opisów okrucieństw (oczywiście, są one, ale nie dominują w powieści) czy potyczek wojennych. Widać, że autor dobrze czuje się w pisaniu kryminałów, powieści sensacyjnych i ich elementy wplata także do tego historycznego cyklu. „Parabellum” to pełna zapierających dech w piersiach zwrotów akcji, ucieczki, pogoni i tajemnic sensacja osadzona jesienią 1939 roku.
Remigiusz Mróz, jak już pisałam w jednej recenzji, jest dla mnie mistrzem budowania fabuły! 

Znów zaskoczył mnie swoją pomysłowością i kreatywnością. To był idealny wybór na Noc Czytania! Książka jest tak nieprzewidywalna, że nie sposób odłożyć ją na półkę!  Wciągnięciu się w akcję sprzyja podział książki na krótkie rozdziały przenoszące czytelnika na spotkanie z różnymi bohaterami w różnych miejscach. Nie muszę chyba dodawać, że zazwyczaj kończą się one w najbardziej mrożących krew w żyłach momentach, przez co musimy NATYCHMIAST dowiedzieć się, co będzie dalej. Tutaj jednak widzę pierwszy mankament tej książki – niektóre zbiegi okoliczności były zbyt nieprawdopodobne, a, według słów Mamy, w kolejnym tomie będzie jeszcze gorzej.

Muszę wspomnieć o jeszcze jednej wadzie drugiego tomu cyklu „Parabellum”. Otóż, w niektórych momentach powieść była aż za bardzo nierealistyczna. Jasne, rozumiem, sama napisałam, że nie jest to powieść historyczna sensu strcito, jednak zirytowała mnie zbytnia naiwność w prowadzeniu niektórych wątków. Ciężko uwierzyć mi w tak prostą i niemal pozbawioną przeszkód podróż dwójki ludzi bez dokumentów przez cały totalitarny kraj, jakim była III Rzesza. Nie do końca przekonuje mnie także wątek ucieczki z radzieckiego transportu – bohaterowie później niemal w ogóle nie przejmowali się tym, że mogą być poszukiwani.


Podsumowując, cieszę się, że sięgnęłam po „Parabellum”. Choć ten cykl nie jest tak dobry, jak książka o Joannie i Zordonie, to wciąż bardzo dobra i porywająca lektura. Polecam ją zarówno fanom powieści sensacyjnych, jak i tych wojennych – zaręczam, że znajdziecie w niej coś dla siebie!

Ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Książka bierze udział w wyzwaniach:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz