poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Podsumowanie marca

Hej, hej, Kochani!
Ależ ten czas szybko leci! Nie mam pojęcia jakim cudem, ale mamy już kwiecień! Marzec był dla mnie bardzo trudnym miesiącem, miałam problemy rodzinne, które bardzo odbiły się na całym moim życiu. Na szczęście wszystko idzie już ku dobremu! Oprócz tego studia zaskoczyły mnie całą masą roboty - nie spodziewałam się, że na każde zajęcia będę musiała przygotowywać coś w domu. Prócz tego sama zaczęłam nauczać - i daje mi to ogromną radość. Zapisałam się także na kurs chorwackiego. Wszystkie te zajęcia powodują, że nie mam niemal w ogóle czasu, ale czuję, że się rozwijam. Ach, nie myślałam, że studiowanie będzie tak różne od mojego życia w liceum.



Mimo całego tego zamieszania udało mi się w marcu przeczytać aż 6 książek. Jest to wynik, z którego jestem bardzo dumna, bo zmęczenie i przepracowanie naprawdę dawało mi ostatnio w kość, często też nie miałam głowy do czytania, za dużo w niej było myśli. Jeśli taką średnią 5-6 książek udałoby mi się utrzymać cały rok byłabym bardzo zadowolona. A oto moje marcowe lektury:

1) Francine Rivers - "Echo w ciemności" 
Tłumaczenie: Adam Szymanowski
Wydawnictwo: Bogulandia
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 576
Ile zajęła mi lektura?:  3 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Recenzja




2) Marta Abramowicz - "Zakonnice odchodzą po cichu"
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 226
Ile zajęła mi lektura?: 6 dni
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Recenzja





3)  Heather Gudenkauf - "Ciężar milczenia"
Tłumaczenie: Hanna Ordęga-Hessenmüller
Wydawnictwo: Harper Collins
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 368
Ile zajęła mi lektura?: 9 dni
Ocena: 5/10 (przeciętna)





4) Anna Bikont - "Sendlerowa. W ukryciu"
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 478
Ile zajęła mi lektura?: 9 dni
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)






5) Emily Giffin - "Wszystko, czego pragnęliśmy"
Tłumaczenie: Martyna Tomczak
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 360
Ile zajęła mi lektura?: 15 dni
Ocena: 5/10 (przeciętna)





6) Amy Harmon - "Inna Blue"
Tłumaczenie: Marcin Machnik
Wydawnictwo: Edito
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 303
Ile zajęła mi lektura?: 5 dni
Ocena: 8/10 (wybitna) 





Łącznie w marcu udało mi się przeczytać 2311 stron, co daje średnio 75 stron dziennie. Najlepszą książką miesiąca był reportaż Marty Abramowicz - "Zakonnice odchodzą po cichu", miano najgorszej muszę zaś przyznać Emily Giffin i jej powieści "Wszystko, czego pragnęliśmy".

Koniec marca to także czas, by podsumować mój kwartalny TBR. Tak jak się spodziewałam, nie przeczytałam wszystkiego, jednak i tak jestem z siebie dość zadowolona.

 
"Echo w ciemności" - przeczytane. Tak ja się spodziewałam, kontynuacja Trylogii Lwa była równie dobra, jak pierwszy tom.
"Niewolnice" - przeczytane. Niepozorna książeczka może nie jest najlepszą pozycją o niewolnictwie, jednak otwiera oczy i uwrażliwia na krzywdę drugiego.
"Nocne czuwanie" - niestety na tę książkę zabrakło mi czasu. Jest jednak kolejna na moim stosiku, więc po prostu przeczytam ją w drugim kwartale.
"Zawisza Czarny" - shame życia, zostało mi 60 stron do końca i nie mam kiedy doczytać. Niestety, powieść jest dość pokaźna, więc kilka razy już ją odłożyłam, bo niewygodnie się czyta, bo książka z biblioteki ma termin i tak dalej i tak dalej.
"Dziedzictwo von Becków" - przeczytane, tak samo jak i drugi tom. Niestety, jestem rozczarowana tą serią, spodziewałam się po niej dużo, dużo więcej. Historia miała potencjał, jednak warsztat autorki nie był wystarczający, by go udźwignąć.
"Fizyka smutku" - niestety, o tej książce mogłam jedynie pomarzyć. Obecnie niezbyt stać mnie, by wywalać pieniądze na książki, a ta powieść była naprawdę dość droga. Minęła mi też na nią zajawka i chyba prędko jej nie przeczytam.


A oto TBR na najbliższe 3 miesiące:




Marzec pod kątem filmowym był dość słaby - ani nie oglądałam za bardzo seriali, ani filmów. Mam za sobą 3 obejrzane produkcje.

"Jak romantycznie!" reż. Todd Straus Schulson, USA 2018 - netflixowskie produkcje mają to o siebie, że nie są zbyt ambitne, jednak ogląda się je z niekłamaną przyjemnością. Tym razem mamy do  czynienia z satyrą na typowe amerykańskie komedie romantyczne. Główna bohaterka nagle budzi się w świecie wyjętym z jej znienawidzonych produkcji filmowych i staje się obiektem westchnień przystojnego miliardera... Szybko jednak zrozumie, że w życiu najważniejsze jest to, by akceptować je takim, jakie jest! Film jest bardzo przyjemny, odmóżdzający i relaksujący.  Nie jest to produkcja wysokich lotów, jednak idealnie nada się na chwile odpoczynku.



"Złodziejaszki" reż. Hirokazu Koreeda, Japonia 2018 - tym razem udało mi się obejrzeć ambitniejszą produkcję. Historia rodziny złodziejaszków, ludzi żyjących na granicy prawa, których życie odmienia się, gdy do ich domu trafia porzucona przez rodziców mała dziewczynka. To opowieść, która uczy, że nic w życiu nie jest czarno-białe, że nie da się jednoznacznie ocenić człowieka. Film pokazuje codzienne życie ludzi żyjących na marginesie społeczeństwa - nie z konieczności jednak, lecz z własnego wyboru. "Złodziejaszki" nie zachwycają może bardzo bogatą fabułą, jednak przekazują wachlarz emocji, wobec których nie sposób być obojętnym!



"Uśmiech Mony Lisy" reż. Mike Newell, USA 2003 - niezwykle przyjazna produkcja, która jednocześnie pozwala się zrelaksować, a z drugiej strony pozostawia po sobie ślad. Historia nauczycielki w amerykańskich collegu dla dziewcząt w latach 50. Bohaterka grana przez Julię Roberts odkrywa, że uczelnia za swoje jedyne zadanie stawia wychowanie idealnych żon. Stara się temu przeciwstawić i ukazuje dziewczętom własną drogę do realizacji i do spełniania swoich marzeń. Szybko jednak okazuje się, że i ona stara się zamknąć swoje uczennice w jakimś schemacie. Pomimo prostej i dość schematycznej fabuły film jest naprawdę wciągający i inspirujący. Nakłania do przemyślenia wyborów, które podejmujemy i tego, w jaki sposób wpływamy na innych.

I to już wszystko na dziś. Życzę Wam Kochani wspaniałego i zaczytanego kwietnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz