Hej, hej, Kochani!
Dzisiaj poruszę może trochę
kontrowersyjny temat, ale jestem naprawdę zasmucona i zniesmaczona tym, co
czytam w Internecie. Robiąc mały research potrzebny mi do posta, który wkrótce
powinien pojawić się na blogu, natrafiłam na mnóstwo wpisów dotyczących zmory
wszystkich uczniów… LEKTUR SZKOLNYCH!
Większość blogerów, których opinie
czytałam, była negatywnie nastawiona do czytania lektur szkolnych – bo nudne,
bo mało ciekawe, bo stare, bo trudnym językiem. Albo czasem na książkowych fanpage’ach
na facebooku widzę posty, których treść można zamknąć w pytaniu: „Jakie Waszym
zdaniem powinny być lektury szkolne?” (zazwyczaj jest to połączone z
utyskiwaniem na szkolną lekturę, którą admin musi właśnie czytać) . W
komentarzach pojawiają się propozycje takie jak: „Zmierzch”, „Igrzyska śmierci”,
„Niezgodna”, Percy Jackson”, „Harry Potter”, który, notabene, jest jako lektura
do wyboru w szkole podstawowej. Przyznam, że trochę mnie to przeraża, bo pomimo
iż czytanie lektur szkolnych nie zawsze sprawiało mi przyjemność (taki na
przykład „Robinson Crusoe”, przy którym wyrywałam włosy z rozpaczy), ale nie
uważam, że trzeba tak rewolucjonizować kanon lektur szkolnych.
Dużo osób oburza się, że dzielimy
literaturę na „lepszą” i „gorszą”. A ja myślę, że absolutnie nie ma w tym nic
złego. Jest dla mnie zupełnie oczywiste, że nie da się porównać chociażby „Imienia
róży” z najlepszą nawet młodzieżówką typu „Morza spokoju”, czy „Maybe someday”,
które, jak doskonale wiecie, uwielbiam. Dlaczego? Bo ta wyższa literatura ma
zupełnie inne zadanie, niż popularna, którą czytamy, żeby się zrelaksować,
odpocząć, pozachwycać bohaterami. I nie
ma w tym absolutnie nic złego, tylko, że nie takie jest zadanie lektur.
Często można spotkać się z
zarzutami, że kanon lektur zniechęca do czytania. I choć momentami jestem
zmuszona się z tym zgodzić, patrząc chociażby na moją siostrę, która lubiła
czytać, dopóki nie miała do czynienia z „Kajtkowymi przygodami” – teraz na
wszelką propozycję czytania reaguje spazmatycznym płaczem i krzykiem: „Nie!”- to jednak nie tylko o to w pozycjach
omawianych w szkole chodzi. Odpowie Wam na to sama podstawa programowa – tylko w
podstawówce chodzi o to, by zachęcić dzieci do czytania. To brzmi podle, ale nie jest zadaniem szkoły
dostarczenie rozrywki, ale nauczenie
czegoś o świecie, poszerzenie horyzontów.
Weźmy na tapet samą szkołę
średnią, choć może będąc dopiero po pierwszej klasie nie powinnam się
wypowiadać. Trudno. Jak z pewnością wiecie, w szkole średniej omawia się
chronologicznie, epokami, całą literaturę – od średniowiecza do współczesności.
Wyobrażacie sobie robić to tylko na podstawie urywków utworów, znajdujących się
w podręcznikach. Celem lektur jest przybliżenie założeń poglądowych każdej
epoki literackiej, ukazanie ówczesnego stylu, a często także zróżnicowania
twórczości nawet w tym samym czasie. Bez znajomości klasycznych dzieł
średniowiecza trudno jest omawiać potem każdą epokę literacką. W gimnazjum natomiast uczniowie zapoznawani są
naprawdę z niezbędnym minimum, które ukształtowało dzisiejszą literaturę.
Musimy pamiętać, że edukacja kończy się tak zwanym „egzaminem
dojrzałości”. Dlatego szkoła musi nas przygotować do tego stanu jak najlepiej.
Człowiek dojrzały wie, że nie wszystko, co robi, musi mu sprawiać przyjemność,
że czasem rzeczy trudne i nie do zniesienia przysienie mu pożytek. A czytanie
samych młodzieżówek, które oczywiście są cudowne, nie sprawi, że zbliżymy się
do dorosłości, nie poszerzy naszego spojrzenia na świat. Jako naiwna humanistka
wierzę w to, że człowiek powinien mieć chociaż lekkie pojęcie o literaturze, a
to, co jest w podstawie programowej to naprawdę takie właśnie niezbędne minimum,
w całości trzeba przeczytać tak naprawdę dwie powieści!
Wiem, że czytanie lektur to czasami droga przez mękę. Wiem,
że niektórzy nauczyciele nie umieją ich omawiać. Ale czytając lektury robicie
tak naprawdę prezent samym sobie – poszerzacie horyzonty, zdobywacie wiedzę, orientujecie
się w literackim świecie. Potem czytanie innych książek, nawet dla relaksu,
będzie miało zupełnie odmienny charakter, zauważycie mnóstwo nawiązań, o
których nawet nie śniliście! Dlatego,
proszę, nie zamieniajmy klasyki nawet na najlepsze młodzieżówki!
Zapraszam do dyskusji na ten temat w komentarzach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz