środa, 26 września 2018

(272) "Testament" Remigiusz Mróz

Hej, hej, Kochani!
Jak wiecie, moja relacja z Remigiuszem Mrozem ostatnio przeżywa kryzys. Pojedyncze pozycje nie podobają mi się niemal w ogóle (jak na przykład „Nieodnaleziona”), a serie zaczynają nużyć i stawać się schematyczne. Ale jednak moje przywiązanie do jego twórczości i zwykła sympatia do Chyłki i Zordona sprawiają, że jakkolwiek nie byłabym sceptyczna, to i tak kupię kolejne książki. Dlatego pomimo mojego ostatniego kryzysu związanego z twórczością tego autora, postanowiłam znów zaufać i sięgnęłam po „Testament”!

UWAGA! DALSZA CZĘŚĆ RECENZJI ZAWIERA SPOILERY DO POPRZEDNICH CZĘŚCI CYKLU O JOANNIE CHYŁCE.

Podczas gdy Zordon oczekuje zatwierdzenia wyroku przez sąd i wciąż jest zdany na łaskę i, co bardziej prawdopodobne, niełaskę dawnego prześladowcy, Joanna Chyłka robi wszystko, by wydostać go z więzienia. Nieoczekiwania do załamanej po utracie dziecka kobiety trafia zdesperowany ginekolog, który otrzymał w spadku po swojej klientce widzianej jedynie raz w życiu spory majątek. Po jej śmierci wszystkie podejrzenia padają na lekarza. Kiedy okazuje się, że prowadzenie tej sprawy może pomóc w wyciągnięciu Kordiana na wolność, bezkompromisowa adwokat nie waha się ani chwili.


Przyznam, że już zwątpiłam w twórczość Remigiusza Mroza. Może się wypalił? Może wszystko stało się zbyt przewidywalne? Na szczęście lektura „Testamentu” upewniła mnie, że nawet jeśli wszystkie inne książki tego autora nie będą mi przypadały do gustu, to po dalsze losy Chyłki i Zordona mogę sięgać w ciemno, bo są to książki lekkie i odstresowujące – pod tym względem nigdy nie zawodzą.

Czytanie o tym słynnym prawniczym duecie może nie jest już tak emocjonujące. Podczas tych trzech lat, które minęły od premiery „Kasacji” Chyłka i Zordon podbili serca milionów czytelników, więc z całą pewnością możemy stwierdzić, że z każdej opresji jakoś się wywiną, bo przecież nie zabija się kury znoszącej złote jaja. Rzeczywiście, cudowne zbiegi okoliczności, które ratują głównych bohaterów, są coraz bardziej naciągane i coraz częściej popadają w schematyzm, jednak Remigiusz Mróz nadrabia to snuciem intryg kryminalnych. Po raz kolejny w „Testamencie” udowodnił, że jego wyobraźnia nie zna granic!

„Testament”, jak każda książka Remigiusza Mroza zachwyca swoją aktualnością. Pisarz sięgnął po kolejny chodliwy temat, jakim jest afera reprywatyzacyjna. To właśnie na skandalach w warszawskim ratuszu opiera się koncept książki. Wykorzystanie takiego motywu pozwala na wplecienie w fabułę nieśmiałych dygresji politycznych czy niezwykle kompetentnych opisów zawiłości prawnych. Mimo to powieść czyta się świetnie i szybko, akcja gna do przodu i wciąż się zmienia, powodując w głowie czytelnika prawdziwy zamęt. Remigiusz Mróz decyduje się na odważne zagrania, które sprawiają, że fabuła serii toczy się w zupełnie niespodziewanym kierunku. Jedyne, co można zarzucić, to to, że zupełnie nie pamięta on, by wprowadzić konsekwencje swoich decyzji fabularnych – kolejne szokujące rozwiązania są jak bomby, które nie wybuchają. A SZKODA!

Jestem niesamowicie pozytywnie zaskoczona kreacją psychologiczną postaci. Pisząc recenzję „Nieodnalezionej”, narzekałam, że Mróz nie potrafi oddać emocji swoich bohaterów i tworzy ich szablonowo – bo to najlepiej sprawdza się w jego gatunku. Tymczasem Chyłka i Zordon w „Testamencie” zaskakują. Może to zasługa tego, że przez trzy lata pisania o nich Remigiusz Mróz dobrze ich poznał i zrozumiał? Każdy wierny fan, czytając kolejny już tom tej serii, zauważy ogromne zmiany, jakie zaszły w psychice bohaterów. Chyłka to postać coraz bardziej zniszczona, a jednocześnie coraz silniejsza. Po poronieniu podejmuje walkę o to, by znów wydawać się taką samą bezlitosną prawniczką, jak wcześniej. Mamy jednak okazję ujrzeć jej prawdziwą, słabą twarz. To wspaniałe, że autor pozwala nam lepiej zrozumieć bohaterów, ujrzeć ich mniej oczywiste oblicze. Ogromną przemianę przeszedł też Zordon – to już nie ten idealistyczny młodzik, który zaczynał aplikację w kancelarii Żelaznego i McVaya. Kariera i dziwna, toksyczna wręcz, relacja z byłą patronką, a także rosnące problemy z prawem sprawiają, że Kordian popada w nałogi i ciężkie stany psychiki. To naprawdę przykre, patrzeć na takie zmiany ulubionych bohaterów

Przyznam szczerze, że czasem mam wrażenie, że serię o Chyłce czytam już tylko dla rozwoju relacji Zordona i Joanny. Od pierwszego tomu im kibicuję, bo widzę między nimi niesamowitą chemię, ale, oczywiście, wciąż nie jest dane im być razem. W „Testamencie” wątek , może dlatego, że był już za długo grany? A jednak zakończenie sprawiło, że mam nadzieję, iż Mróz nie zejdzie z obranej drogi.

Po ostatnich Mrozowych klapach miałam ogromne obawy przed sięgnięciem po „Testament”. Na szczęście okazały się one niesłuszne. Po raz kolejny autor zachwycił mnie i dał mi dokładnie to, czego potrzebowałam – szybką i łatwą w odbiorze książkę, która wzbudziła we mnie bardzo silne emocje. Choć ten najpłodniejszy współczesny polski pisarz próbuje swoich sił niemal w każdym gatunku, czy nie lepiej by było, by pozostał wierny temu, w czym jest najlepszy? Bo „Testamentem” udowodnił, że pisać wciąż potrafi!

Ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz