Hej, hej, Kochani!
Chciałoby się powiedzieć – nareszcie! Ostatnio miałam
naprawdę słaby czytelniczo okres i trafiałam na beznadziejnej książki. Na
szczęście dzisiaj mogę przyjść do Was z opinią pełną zachwytów, bowiem
całkowicie zakochałam się w recenzowanej dziś pozycji. Po książki o tematyce drugiej
wojny światowej sięgam dość często – także po beletrystykę, choć w tym
przypadku zawsze zastanawiam się, jak uda się autorom oddać realia, czy nie
poniesie ich za bardzo fantazja. Często jednak dostaje powieści, po których
jestem więcej niż usatysfakcjonowana – i tak jest w przypadku „Dziewczyny z
Krakowa”, fabularnego debiutu Alexandra Rosenberga, amerykańskiego filozofa i
naukowca.
Rok 1936. Rita Feuerstahl, żydowska studentka prawa na Uniwersytecie
Jagiellońskim poznaje przystojnego Ursa, lekarza z kresowego miasteczka. Pomimo
braku uczuć, postanawia zostać jego żoną – aby zapewnić sobie spokojne, bogate
życie, o jakim zawsze marzyła. Jednak wojenna zawierucha niszczy uporządkowany
świat pani doktorowej. Żydówka postanawia stoczyć ciężką walkę o przeżycie. Jej
droga będzie prowadzić przez niemal całe Generalne Gubernatorstwo, przez Rosję,
a nawet przez III Rzeszę. Aby przetrwać, Rita będzie musiała nauczyć się kłamać
i żyć z ogromnymi tajemnicami, których wydanie oznaczałoby śmierć. Wątek
Żydówki, która w okupowanym przez Niemców Generalnym Gubernatorstwie walczy o swoje życie, przeplata się z wątkiem
jej przedwojennego kochanka. Doktor Tadeusz Sommerman, chcąc znaleźć sens
swojego życia, udaje się do ogarniętej wojną domową Hiszpanii. A to dopiero
początek jego odysei, która będzie wiodła między innymi przez Imperium Zła.