Strony

czwartek, 30 czerwca 2016

Lektury to zło! Spalić je!

Hej, hej, Kochani!
Dzisiaj poruszę może trochę kontrowersyjny temat, ale jestem naprawdę zasmucona i zniesmaczona tym, co czytam w Internecie. Robiąc mały research potrzebny mi do posta, który wkrótce powinien pojawić się na blogu, natrafiłam na mnóstwo wpisów dotyczących zmory wszystkich uczniów… LEKTUR SZKOLNYCH!




Większość blogerów, których opinie czytałam, była negatywnie nastawiona do czytania lektur szkolnych – bo nudne, bo mało ciekawe, bo stare, bo trudnym językiem. Albo czasem na książkowych fanpage’ach na facebooku widzę posty, których treść można zamknąć w pytaniu: „Jakie Waszym zdaniem powinny być lektury szkolne?” (zazwyczaj jest to połączone z utyskiwaniem na szkolną lekturę, którą admin musi właśnie czytać) . W komentarzach pojawiają się propozycje takie jak: „Zmierzch”, „Igrzyska śmierci”, „Niezgodna”, Percy Jackson”, „Harry Potter”, który, notabene, jest jako lektura do wyboru w szkole podstawowej. Przyznam, że trochę mnie to przeraża, bo pomimo iż czytanie lektur szkolnych nie zawsze sprawiało mi przyjemność (taki na przykład „Robinson Crusoe”, przy którym wyrywałam włosy z rozpaczy), ale nie uważam, że trzeba tak rewolucjonizować  kanon lektur szkolnych.

Dużo osób oburza się, że dzielimy literaturę na „lepszą” i „gorszą”. A ja myślę, że absolutnie nie ma w tym nic złego. Jest dla mnie zupełnie oczywiste, że nie da się porównać chociażby „Imienia róży” z najlepszą nawet młodzieżówką typu „Morza spokoju”, czy „Maybe someday”, które, jak doskonale wiecie, uwielbiam. Dlaczego? Bo ta wyższa literatura ma zupełnie inne zadanie, niż popularna, którą czytamy, żeby się zrelaksować, odpocząć, pozachwycać bohaterami.  I nie ma w tym absolutnie nic złego, tylko, że nie takie jest zadanie lektur.

Często można spotkać się z zarzutami, że kanon lektur zniechęca do czytania. I choć momentami jestem zmuszona się z tym zgodzić, patrząc chociażby na moją siostrę, która lubiła czytać, dopóki nie miała do czynienia z „Kajtkowymi przygodami” – teraz na wszelką propozycję czytania reaguje spazmatycznym płaczem i krzykiem: „Nie!”-  to jednak nie tylko o to w pozycjach omawianych w szkole chodzi. Odpowie Wam na to sama podstawa programowa – tylko w podstawówce chodzi o to, by zachęcić dzieci do czytania.  To brzmi podle, ale nie jest zadaniem szkoły dostarczenie  rozrywki, ale nauczenie czegoś o świecie, poszerzenie horyzontów.

Weźmy na tapet samą szkołę średnią, choć może będąc dopiero po pierwszej klasie nie powinnam się wypowiadać. Trudno. Jak z pewnością wiecie, w szkole średniej omawia się chronologicznie, epokami, całą literaturę – od średniowiecza do współczesności. Wyobrażacie sobie robić to tylko na podstawie urywków utworów, znajdujących się w podręcznikach. Celem lektur jest przybliżenie założeń poglądowych każdej epoki literackiej, ukazanie ówczesnego stylu, a często także zróżnicowania twórczości nawet w tym samym czasie. Bez znajomości klasycznych dzieł średniowiecza trudno jest omawiać potem każdą epokę literacką.  W gimnazjum natomiast uczniowie zapoznawani są naprawdę z niezbędnym minimum, które ukształtowało dzisiejszą literaturę.

Musimy pamiętać, że edukacja kończy się tak zwanym „egzaminem dojrzałości”. Dlatego szkoła musi nas przygotować do tego stanu jak najlepiej. Człowiek dojrzały wie, że nie wszystko, co robi, musi mu sprawiać przyjemność, że czasem rzeczy trudne i nie do zniesienia przysienie mu pożytek. A czytanie samych młodzieżówek, które oczywiście są cudowne, nie sprawi, że zbliżymy się do dorosłości, nie poszerzy naszego spojrzenia na świat. Jako naiwna humanistka wierzę w to, że człowiek powinien mieć chociaż lekkie pojęcie o literaturze, a to, co jest w podstawie programowej to naprawdę takie właśnie niezbędne minimum, w całości trzeba przeczytać tak naprawdę dwie powieści! 

Wiem, że czytanie lektur to czasami droga przez mękę. Wiem, że niektórzy nauczyciele nie umieją ich omawiać. Ale czytając lektury robicie tak naprawdę prezent samym sobie – poszerzacie horyzonty, zdobywacie wiedzę, orientujecie się w literackim świecie. Potem czytanie innych książek, nawet dla relaksu, będzie miało zupełnie odmienny charakter, zauważycie mnóstwo nawiązań, o których nawet nie śniliście!  Dlatego, proszę, nie zamieniajmy klasyki nawet na najlepsze młodzieżówki!


Zapraszam do dyskusji na ten temat w komentarzach!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz