Hej, hej, Kochani!
W ten styczniowy dzień nadszedł czas, by zakończyć
podsumowanie maratonu czytelniczego, którego pod koniec grudnia zorganizowały
Suomi i Kitty Ailla. Udało mi się przeczytać łącznie trzy z pięciu
zaplanowanych książek, a ostatnią z nich było słynne „Jak powietrze” Agaty
Czykierdy-Grabowskiej, które poznałam dzięki Book tourowi zorganizowanemu przez
największą dilerkę książek w naszej książkowej blogosferze, Kasi z Poligonu
domowego. Powieść, określana jako
pierwsze polskie New adult, swego czasu zrobiła ogromne zamieszanie wśród
recenzentów. Jedni wychwalali ją pod niebiosa, inni pozostali sceptyczni. Ja
sama do lektury tak popularnej podchodziłam z lekkimi obawami, ale również z
ogromną ciekawością.
Oliwię i Dominika więcej dzieli niż różni. Ona jest jedyną
córką ordynatora jednego z warszawskich szpitali, on mieszka na Pradze, jest
mechanikiem samochodowym i samotnie wychowuje dwójkę rodzeństwa. Jedno
popołudnie i jeden niefortunny wypadek sprawiają, że drogi życia tych obojga
młodych ludzi się krzyżują. Oliwia niespodziewanie staje się częścią rodziny
Dominika, a w jej sercu chłopak zaczyna zajmować coraz więcej miejsca. Czy
jednak miłość między osobami tak różnymi jest możliwa? A może rany, które oboje
noszą w sobie, uniemożliwią im stworzenie szczęśliwego związku?
Fenomen „Jak powietrze” mnie intrygował. Chciałam się
dowiedzieć, co jest takiego w tej książce, że jedni ją kochają, a inni
krytykują. Ostatecznie, po przeczytaniu, jak również przemyśleniu jej,
stwierdziłam, że jest to powieść, która absolutnie nie zasługuje na szum, jaki
jest wokół niej wytworzony. Pomimo ogromnej promocji wpisuje się ona mocno w
standardy powieści młodzieżowych i nie odbiega od nich ani stylem, ani kreacją
bohaterów, ani zaprezentowaną historią. Rzeczywiście, spędziłam przy niej wiele
miłych chwil i była miłym zapychaczem czasu, chwilą odpoczynku od bardziej
ambitnych pozycji, jednak nie wzbudziła we mnie żadnych skrajnych emocji.
Zacznijmy od zalet powieści Agaty
Czykierdy-Grabowskiej. Przede wszystkim
należy do nich realizm. Często w pozycjach dla młodzieży bohaterowie żyją w
świecie, który nijak się ma do znanej nam rzeczywistości. Na szczęście nie jest
tak w przypadku „Jak powietrze”. W książce ukazane są polskie realia, idealnie
oddany jest klimat naszego kraju i Warszawy. Przedstawione są rzeczywiste problemy, z którymi mierzą się
młodzi ludzie. Świat nie jest przerysowany – ukazane jest zarówno dobro, jak i zło.
Naprawdę bardzo podobała mi się kreacja świata przedstawionego!
Również bohaterowie przypadli mi do gustu. Nie należeli do
tego gatunku postaci, które na siłę szukają problemów. Oboje są dojrzałymi
młodymi ludźmi, którzy wiedzą do czego chcą dojść w życiu. Mają określone
priorytety i system wartości. Dominik
zdobył moje serce swoim zdroworozsądkowym podejściem do życia, a także nieśmiałością
w stosunku do kobiet połączona z miłościa, odwagą i bezkompromisowością,
którymi odnazaczyły się jego relacje rodzinne. Oliwia, choć początkowo nieco
mnie irytowała, ostatecznie ujęła mnie swoją dobrocią i gotowością do poświęceń
dla dobra ukochanej osoby. Nie była mimozą, jakich pełno w powieściach
młodzieżowych, lecz zdecydowaną bohaterką, która wiedziała czego chciała i nie
dała sobie w kaszę dmuchać. Z całą pewnością na uwagę zasługują także postaci
drugoplanowe – szczególnie praski dresiarz, Łysy, którego wypowiedzi i dialogi
z Oliwią niejednokrotnie doprowadzały mnie do wybuchów śmiechu oraz ojciec
Oliwi, którego relacja z córką została niesamowicie głęboko i wiarygodnie
przedstawiona.
Niestety, główną wadą książki „Jak powietrze” jest totalna
schematyczność i nieoryginalność fabuły.
W pełni realizuje ona wszystkie wzorce romansu młodzieżowego. Wiadomo, jak potoczą
się losy bohaterów, wiadomo, co ich spotka. Problemy, które ich spotykają, nie
są w stanie zaaferować czytelnika, gdyż wiadomym jest, iż wszystko musi
skończyć się dobrze. Nie do końca dobrze rozplanowane są wydarzenia – opis
pierwszych dni znajomości Oliwii i Dominika jest niezwykle obszerny, a potem
akcja gna na łeb na szyję i sprawy rzeczywiście ważne, jak zmierzenie się z
własną przeszłością, opisane są po łebkach. Niestety, w tej kwestii „Jak powietrze”
mnie rozczarowały.
Styl Agaty Czykierdy-Grabowskiej jest dość nijaki. Przez większość
książki pisze ona sprawnie, kolokwialnie, lekko, tak by czytelnikowi ułatwić
lekturę. Niestety, w jej języku pełno jest wulgaryzmów, których po pewnym czasie
miałam już dość oraz dziwnych błędów logicznych typu: „nie ruszyła powiekami,
ale jej rzęsy drżały”. Czasem autorka wtrącała bardzo pompatyczne zdania, które
w ogóle nie pasowały do klimatu powieści i zamiast wzbudzać refleksję, bawiły.
Reasumując, „Jak powietrze” jest książką, która nie
wzbudziła we mnie głębszych emocji. Miała zarówno swoje zalety, jak i wady. Na
pewno autorce trzeba oddać, że świetnie ukazała realia oraz wykreowała niebanalnych
bohaterów. Niestety, historia jest bardzo schematyczna, a język pełen usterek. Słynną
ksiażkę Agaty Czykierdy-Grabowskiej określiłabym jako lekki umilacz czasu i
poleciła osobom, które chcą na chwilę wyłączyć myślenie.
Ocena: 6/10 (dobra)