Hej, hej, Kochani!
Jestem taka smutna! Pamiętacie, jak tysiące razy pisałam na
blogu, że jeśli Anita coś poleca, to mogę ze spokojnym sumieniem się za to
brać? A tu nagle jedna książka zachwiała moim wyobrażeniem. Miałam być
zachwycona i z przyjemnością przewracać kolejne strony, a tu jedynym motywem,
który zachęcał mnie do czytania, była chęć jak najszybszego zamknięcia tej
książki i zapomnienia o niej na zawsze.
Wiktoria Moreau to poczytna autorka kryminałów, która
właśnie szykuje się do premiery swojej kolejnej powieści, która już w
przedsprzedaży pobiła rekordy popularności. Dodatkowo również życie uczuciowe pisarki
układa się świetnie – wpadła w oko młodszemu, przystojnemu aktorowi. Wszystko
komplikuje się, gdy Wiktoria otrzymuje pozew o zniesławienie firmy
farmaceutycznej, a dodatkowo okazuje się, że kultowy pisarz Lars Washington
niedawno wydał powieść o łudząco podobnej fabule, jak najnowsze dzieło polskiej
pisarki. Jakby tego wszystkiego było mało, z rzeki Houdson wyławiane są trupy,
które zginęły w sposób łudząco podobny do tego przedstawione na kartach
powieści.
Sięgając po tę książkę spodziewałam się kryminału. Byłam
nastawiona na moje pierwsze spotkanie z tym gatunkiem literackim, ale… W „450
stronach” wątek kryminalny jest potraktowany po macoszemu. Na pierwszy plan
wysuwa się romans Wiktorii z młodym Mackeznzie’m, nad którym poznęcam się
jeszcze w tej recenzji z całą pewnością. Z tego, co mi wiadomo, w kryminałach
najważniejsze winno być śledztwo, czytelnik sam powinien móc domyśleć się, kto zamordował
i dlaczego. Tymczasem w powieści pani Gryciuk jedyne śledztwo, jakie jest
prowadzone, ma chyba na celu zaloty pani komisarz względem młodego aktora, a
także dręczenie biedniutkiej pani Moreau. Elementy, które mają naprowadzić na
ślad zabójcy pojawiają się nagle, a samo zakończenie wątku kryminalnego nie
jest satysfakcjonujące i sprawia wrażenie niedopracowanego.
Kolejną wadą książki Patrycji Gryciuk są jej bohaterowie.
Wiktoria Moreau w moich oczach jest typową idiotką. Doprawdy, nie wiem, jakim
cudem udało jej się osiągnąć sławę jako autorka kryminałów. Autorka robi z
niej, mówiąc kolokwialnie ostatnią sierotę, która na przykład dotyka śladów
przestępstwa w wełnianych rękawiczkach… Może autorka próbowała zrobić z Wiktorii swoje
alter ego, bowiem często czytamy, jaką to wspaniałą i genialną pisarką nie jest
bohaterka książki, jednak nie ma to pokrycia w jej zachowaniu. Dodatkowo,
poziom rozmyślań Wiktorii jest wprost żenujący! Kilka razy na kartach powieści
pojawia się stwierdzenie, że jej partner jest bezpłciowy, bo nosi imię, które mogą
nosić zarówno chłopcy, jak i dziewczynki! Jeśli do tej pory uważaliście, że
Bella Swan jest najbardziej niezdecydowaną bohaterką literacką, poznajcie panią
Moreau! Ta kobieta, chcąc spotykać się z dwudziestolatkiem, ignoruje od niego
telefony i trzyma go na dystans, a dodatkowo potrafi jednego dnia dać mu kosza
i zaprosić na kolację! Brawo! Jeśli zaś chodzi o jej romans z Mackenzie’m, jest
on po prostu żałosny. Aktor jawi się jako ideał bez żadnej skazy, który cierpliwie
znosi humory swojej partnerki. Dialogi zakochanych przyprawiają o mdłości nawet
taką miłośniczkę romansów, jak ja.
Jednym z niewielu plusów, jakie widzę w tej książce, jest
ciekawe przedstawienie rynku wydawniczego. Widzimy cały proces powstawania
książki – od momentu, gdy autor stawia pierwszą literę, poprzez cały proces
składania i promowania powieści. Poznajemy także zaciętą konkurencję w branży i
wielką siłę marketingu. Wielką rolę gra tu także sama czynność pisania –
przedstawiona przez Patrycję Gryciuk niemal jako świętość. Obserwując zabawy Wiktorii ze słowem, takie
jak wybory „miss języków”, uśmiechamy się i możemy podziwiać lekkość pióra,
jakim posługuje się autorka.
Podsumowując, żałuję, że moją przygodę z Patrycją Gryciuk
zaczęłam właśnie od „450 stron”, a nie od podobno dużo lepszego planu. Powieść
nie spełniła moich oczekiwań,a nawet mnie zirytowała. Z całą pewnością nie
spodoba się ona fanom kryminałów, jednak może przypaść do gustu miłośniczkom
literatury kobiecej - dla mnie to bardziej
obyczajówka z wątkiem sensacyjnym. Szkoda, że miałam takie wygórowane
oczekiwania…
Ocena: 5/10 (przeciętna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+3,5 cm)
(klucznik nr 1 i 2)
(autor na literę "g")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz