Hej, hej, Kochani!
Jak już z pewnością wiecie, ostatnimi czasy zaczytuję się w
dystopijnej francuskiej serii – U4. Dla przypomnienia, jest to zbiór czterech
niezależnych od siebie książek napisanych przez czterech różnych autorów, które
opisują świat, a konkretniej Francję po epidemii filowirusa U4. Recenzowany
dziś „Yannis” jest już trzecim tomem, który miałam okazję przeczytać. Jak mi
się podobał? Zapraszam Was do przeczytania recenzji.
Yannis to chłopak arabskiego pochodzenia. Jego rodzice byli
imigrantami pochodzącymi z Algierii. Przed wybuchem epidemii bohater miał
niemal beztroskie życie – całe dnie spędzał na grze w popularne Warriors of
Time. Kiedy nadchodzi apokalipsa, chłopak jest zagubiony i nie wie, jak sobie
poradzić. Jedyne, co dodaje mu nadziei i chęci do życia, to wiadomość od
administratora gry, w której wzywa on Ekspertów na spotkanie, w czasie którego
cofną się w czasie i być może uda im się zapobiec zagładzie. Yannis wyrusza
więc do Paryża. Po drodze poznaje twardą Stephane, która stanie się jego
towarzyską. Razem będą starali się przetrwać w niebezpiecznej stolicy Francji,
w której zagrożeniem są nie tylko działania wojskowych, ale również walki
pomiędzy gangami.
Niestety, „U4. Yannis” przypadł mi do gustu w dużo mniejszy
stopniu niż pozostałe tomy. Nie wiem, czy to wina tego, że był źle napisany,
czy może tego, że cała fabuła wszystkich tomów jest bardzo podobna. Nieco
nudziło mnie czytanie po raz trzeci o tych samych wydarzeniach z perspektywy
kolejnego bohatera, zwłaszcza, że zauważyłam, że niektóre dialogi dublują się z
„Koridwen” i „Julesem”.
Mam wrażenie, że każdy z autorów piszących tę serię chciał
skupić się na innym aspekcie świata po epidemii filowirusa. I tak w „Yannisie”
główny akcent położony jest na psychikę głównego bohatera. Chłopak musi się
zmierzyć z niebezpieczeństwem, ze światem, którego wczesniej nie znał – nie może
już liczyć na pomoc swoich rodziców. Przytłaczają go wyrzuty sumienia i wizje, których doświadcza.
Porównując go z Julesem i Koridwen muszę stwierdzić, że chyba najbardziej
przeżywa stratę rodziny. Jest też najbardziej samotny, a jego drogą ucieczki
jest wcielenie się w rolę Adriala – wykreowanego przez siebie awatara z gry
Warriors of Time. Myślę, że przedstawiając w ten sposób głównego bohatera
Florence Hinckel chciała ukazać, jak
bardzo niszczący wpływ na psychikę bohaterów miała epidemia i jak bardzo nie
byli gotowi na samodzielne życie.
„Yannis” zrobił na mnie największe wrażenie, jeżeli chodzi o
brutalność pokazywanych scen. W tomie tym odnajdziecie stosy trupów,
strzelaniny, pościgi. Autorka nie pozwala czytelnikowi mieć złudzeń – epidemia spowodowala
utratę zasad moralnych, rozbudziła najniższe instynkty, była także przyczyną
wielkiego chaosu i niespotykanego wcześniej okrucieństwa. Niestety, nie przypadł
mi do gustu język, jakim pisała Florence Hinckel. Moim zdaniem nie przekazywał
on ładunku emocjonalnego, nie wpływał na czytelnika. Nie mogłam też wciągnąć
się w lekturę tego tomu, choć może to dlatego, że, jak pisałam wcześniej,
większość wydarzeń powtarza się, więc brakowało mi elementu zaskoczenia.
Nie mogę powiedzieć, że „U4. Yannis” to ksiązka zła. Może
nie dorównuje poziomem rewelacyjnemu „Julesowi” czy niezwykle oryginalnej „Koridwen”,
ale ma swoje plusy, do których zaliczam ciekawy rys psychologiczny głównego bohatera
czy realistycznie oddany świat po apokalipsie. Niestety, rozczarował mnie nieco
pomysł na całą serię – czytanie po raz trzeci o tych samych wydarzeniach nieco
mnie znudziło, dlatego ocena tego tomu jest taka a nie inna.
Ocena: 6/10 (dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+ 3 cm)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz