Hej, hej, Kochani!
Powoli, ale bardzo powoli odkopuję się z miliona moich
zaległości – egzemplarzy recenzenckich oraz książek z book tourów. Nie mam
pojęcia, jakim cudem to wszystko zwaliło się na mnie niemal w tym samym czasie!
Dzisiaj opowiem Wam o pięknej polskiej powieści obyczajowej, którą przeczytałam
dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.
Wrocław, głęboki PRL. Antonina i Laura to kobiety w różnym
wieku, ale o podobnych doświadczeniach. Niespełnione w miłości aktorki, którym
nie dane było realizować swojej pasji. Kiedy ich teatr bankrutuje, a życie
zdaje się tracić sens, nie poddają się. Tworzą małą, przyjazna jadłodajnię o
niecodziennej, związanej z rodzinną historią nazwie „Srebrny widelec”. Miejsce
to, pełne ciepła i uroku dwóch gospodyń szybko staje się przystanią dla ludzi
samotnych i nieszczęśliwych. A tymczasem los okazuje się przewrotny i okazuje
się, że zarówno dla Laury, jak i dla Antoniny jeszcze nie wszystko stracone –
zarówno w miłości, jak i w karierze.
Obawiałam się tego, jak spodoba mi się „Srebrny widelec”. Do
polskich książek obyczajowych z reguły podchodzę z dość dużymi uprzedzeniami,
jako do historii niezwykle naiwnych i zbudowanych na jednym schemacie. Bardzo
rzadko zdarza się, by coś rodzimego z tego gatunku podobało mi się. A jednak!
Może najnowsza powieść pani Wandy Majer-Pietraszak nie była żadnym arcydziełem
literatury, jednak spędziłam przy niej naprawdę miły czas! „Srebrny widelec” to
powieść pełna ciepła, prawdziwy umilacz czasu! Oczywiście, bajeczka, ale taka
bajeczka, w którą chciałoby się wierzyć.
Autorka wykreowała niesamowity klimat. Książka nieco
przypominała mi moją ukochaną Jeżycjadę autorstwa Małgorzaty Musierowicz.
Przedstawiała ona losy związanych ze sobą, znających się od dawna ludzi, którzy
wspólnie przeżywali wzloty i upadki. Pisarka dzięki swojemu niezaprzeczalnemu
talentowi obdarzyła czytelnika taką dawką miłości i ciepła, że czuł się, jakby
sam należał do grupy przyjaciół spotykających się w Srebrnym Widelcu.
Fabuła książki jest jak samo życie – pełna wzlotów i
upadków. Pani Wanda Majer-Pietraszak przestawiła w wiarygodny sposób pełną
szarości i bylejakości epokę nieboszczki komuny oraz dylematy, jakie przeżywali
wówczas ludzie. Ówczesna rzeczywistość i wszystkie jej bolączki przedstawione
są w szeroki sposób, zarówno poprzez zamykanie niewygodnych politycznie
ośrodków kultury, jak i rzeczy tak prozaiczne jak brak produktów żywnościowych.
Czytając „Srebrny widelec” nie natkniemy się na żadne zwroty akcji, na
niesamowitą, trzymającą w napięciu fabułę. Wydarzenia przedstawione na kartach
książki są prozaiczne, mogłyby wydarzyć się niemal każdemu. A jednak, leniwie
tocząca się akcja porywa czytelnika – może dlatego, że przywiązuje się on do
bohaterów i chce wiedzieć, czy w końcu uda im się mieć szczęśliwe życie?
Wielką zaletą książki są jej bohaterowie – zarówno drugoplanowi,
jak i najważniejsze Laura i Antonina. Oczywiście, można by się zżymać, że
kompletnie to nierealne, że są wyidealizowane, ale wiecie, co? Mnie tacy
właśnie bohaterowie byli właśnie potrzebni. Na pozór są zwyczajni – kucharka,
niespełniona autorka, nauczyciel matematyki, jednak jest w nich coś
niespotykanego. To ludzie po prostu dobrzy, dla których niesienie pomocy jest
czymś naturalnym. Pomimo przeciwności losu, nie poddają się, nie narzekają, nie
psują innym życia, lecz są po prostu życzliwi. Przyznam, że obcowanie z tak
niezwykłymi osobami było dla mnie prawdziwą przyjemnością, a także inspiracją.
Jedyną wadą „Srebrnego widelca”, jaką jestem w stanie
wskazać, jest jej styl. Książka napisana jest w sposób bardzo prosty, językiem
mówionym. Z racji tego, że autorka jest jeszcze z tych przedwojennych,
posługuje się inną polszczyzną niż młodzi ludzie. Dlatego momentami irytowały
mnie inne formy fleksyjne czy słowa, które ja już uważam za archaizmy. Z
drugiej strony, dzięki takiemu stylowi,
książka zyskuje czar tego, co było kiedyś, ale dziś…
Podsumowując, bardzo się cieszę, że mogłam poznać twórczość
pani Wandy Majer-Pietraszak. Książki takie, jak „Srebrny widelec” są dobre na
ciężkie chwile, kiedy mamy dość świata, bowiem w niesamowity sposób poprawiają
nastrój, obdarowują ciepłem i pokazują, że wbrew wszystkiemu – ludzie są
dobrzy! Polecam!
Ocena: 6/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz