Hej, hej, Kochani!
Długo myślałam o tym, jak napisać dzisiejszą recenzję. Co
powinnam w niej zawrzeć, czy polecić Wam „Podwójne życie Pat”, czy może raczej
odradzić. Wstępem do tej niełatwej lektury, który pozwoli wam lepiej ją
zrozumieć niech będzie cytat z Reginy Brett: „A życie nigdy nie jest zbyt krótkie, by nie mieć znaczenia". Mam nadzieję, że uda mi się rzetelnie
opowiedzieć o książce, która na kilka dni zabrała mnie w głąb XX wieku i kazała
się zastanowić, czy naprawdę wierzę w to, że jednostka może zmienić świat.
Książka opowiada o pewnej Brytyjce, Patricii. Kobieta,
obecnie zbliżająca się do swoich setnych urodzin, przebywa w domu opieki.
Czując, że zbliża się ku przejściu na tamten świat, kobieta zaczyna wspominać
swoje dotychczasowe życie – tu jednak pojawiają się pewne problemy – staruszka nie
wie, kim była. Jej życie biegnie jedną linią do chwili, gdy narzeczony prosi ją
o rękę – później okazuje się, że przyjęła oświadczyny Marka i stała się
zahukaną kurą domową, a jednocześnie odrzuciła swojego narzeczonego i stała się
spełnioną autorką przewodników, która spędziła czterdzieści lat w lesbijskim
związku z Bee. Kim naprawdę była Patricia? Jaki wpływ na losy świata miała jej
decyzja? Czy wybrała pokój i samotność, a może miłość i wojnę?
Powieść Jo Walton porusza szereg ważnych kwestii, które ukształtowały
społeczeństwo XX wieku. Na jej kartach odnajdziemy opis walki kobiet o
przysługujące im prawa i ich chęć wyzwolenia się spod dominacji mężczyzn.
Główna bohaterka w obu wcieleniach, choć w zupełnie inny sposób, odkrywa moc i
siłę swojej kobiecości. W książce znajdziemy także echo obaw związanych z
rozwojem technologii, a co za tym idzie, nowymi rodzajami broni. Jedna z wcieleń bohaterek żyje w świecie, gdzie co
chwilę zrzucane są bomby atomowe, a ludzie w wyniku promieniowania coraz
częściej zapadają na nieuleczalną odmianę raka. Znajdziemy tu także wątek
homoseksualny – widzimy walkę „kochających inaczej” o równe traktowanie, o
możliwość towarzyszenia ukochanej osobie w czasie choroby, czy o wspólne
wychowywanie dzieci.
Wielkim plusem książki jest opis Włoch – ale może to
dlatego, że ten kraj jest moją wielką miłością. W „Podwójnym życiu Pat” Italia
staje się drugim domem Pat, a także miejscem, gdzie leczą się jej rany. Autorka
w niesamowity sposób oddaje klimat tego cudownego miejsca, a także potrafi
zauroczyć swoją wizją Flornecji – uznałam, że koniecznie muszę ją odwiedzić!
Warto wspomnieć kilka słów o kreacji bohaterek. Jo Walton
pozwoliła Patricii stać się dwiema zupełnie innymi kobietami, jednak jej
charakter i siła wewnętrzna pozostały te same. Pat i Trish to osoby silne i
dobre, takie, które chciałoby się spotkać na swojej drodze. Również bohaterowie
drugoplanowi są dobrze wykreowani i wiarygodni psychologicznie. Nie wszyscy
wzbudzają naszą sympatię, ale udaje nam się ich zrozumieć.
Książka Jo Walton nie jest odpowiednia dla osób, które lubią
lektury z dużą ilością akcji, takie, które mrożą krew w żyłach. Poza kilkoma
zwrotami wydarzeń, powieść toczy się leniwym tempem, opisywane są codzienne
zdarzenia i rozmowy. Mimo wszystko książka zachwyca swoim przesłaniem i wiarą w
to, że decyzja jednego człowieka może odmienić losy całego świata.
Niestety, książki nie można nazwać lekturą bez wad. Po pierwsze, w „Podwójnym życiu Pat” irytowała
mnie jej stronniczość. Tak, jestem osobą dość konserwatywną i nie do końca
podzielam poglądy autorki. Niestety, w wykreowanym przez nią świecie związek
heteroseksualny unieszczęśliwia bohaterkę i wszystko, co z nim związane ma na
Trish destrukcyjny wpływ. Natomiast wybór Bee jako partnerki życiowej sprowadza
na Pat niemal wyłącznie szczęście – nawet dzieci pochodzące z tego związku
zdają się lepiej wykreowane niż te pochodzące ze związku z Markiem. Nie przekonuje mnie taka stronniczość i mam
za złe autorce, że weszła w aż taką propagandę.
Drugą wadą, jaką zauważyłam w
książce jest nieutrzymywanie realizmu. Sięgając po „Podwójne życie Pat” ,liczyłam na to, że sama będę zastanawiać się,
które życie Patricia faktycznie przeżyła. Tymczasem w jednej z wersji autorka
tworzy wizję świata zupełnie odmiennego od naszego, przez co podkreśla jej
nierealność.
Podsumowując, uważam, że wychwalające „Podwójne życie Pat”
recenzje są nieco na wyrost. To rzeczywiście dobra książka, miłe oderwanie się
od rzeczywistości w deszczowy dzień, ale nic więcej. Ma kilka mankamentów,
przez które nie mogę nazwać jej książką wybitną. Czuję, że w moim przypadku
będzie to po prostu pozycja, o której prędko zapomnę.
Ocena: 6/10 (dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+ 3 cm)
(klucznik nr 3)
Słyszałam już o tej książce niejedno i nie wiem co o niej myśleć. Chciałabym w sumie chętnie ją przeczytać, ale te wady trochę mnie odstraszają. A szczególnie ta jedna...
OdpowiedzUsuńWarto wyrobić chyba własną opinię :)
UsuńNiejednoznaczność w ocenie tej książki sprawia, że chętnie bym po nią sięgnęła. Czuję się zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że Ty będziesz jednoznacznie na TAK
UsuńBardzo rzetelna recenzja. Zwróciłaś uwagę zarówno na wady, jak i zalety. Książka mimo niedociągnięć może okazać się ciekawa, nieśpieszna akcja mi nie przeszkadza. Chyba nawet lubię taką :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja z tej recenzji jestem na odmianę bardzo niezadowolona :)
Usuń