Hej, hej, Kochani!
Przyznam, że trochę ciężko i smutno pisać mi dzisiejszą
recenzję. Dlaczego? Po raz pierwszy na moim blogu gości książka, która nie
została jeszcze wydana – nawet nie tyle w Polsce, co w ogóle. I choćbym nie
wiem, jak ją zachwalała, Wy nie macie możliwości jej poznać. Ale jednak,
postanowiłam Wam o niej napisać, bo po pierwsze, obiecałam to naszej kochanej Kitty
Ailli, a po drugie, może jakiś przedstawiciel wydawnictwa by się zastanawił i
Kociak będzie mógł wysłać mój list polecający.
Leila trafiła do prywatnej szkoły, w której twarde rządy
sprawuje psychopatyczna dyrektorka. Tam odkrywa w sobie niezwykłą moc – ogień,
który nosi w swoim wnętrzu. Dręczona, bita i głodzona decyduje się na ucieczkę.
Nie wie jeszcze, że jej przeznaczenie nie pozwoli jej uwolnić się od jej
dręczycielki. Niespodziewanie Leila odkrywa świat magii oraz swoją
niebezpieczną misję.
Przyznam, że miałam duże obawy przed rozpoczęciem lektury
„Pani ognia” – odkładałam to przez bodaj trzy miesiące. Tematyka książki nie do
końca wpisuje się w moje gusta, a zresztą, wiecie jak to jest, jak oceniacie
dzieło kogoś, kto jest bliski Waszemu sercu. Na szczęście, książka absolutnie
mnie wciągnęła i niesamowicie spodobała!
„Pani ognia” napisana jest prosty, codziennym językiem.
Uważam, że jest to odpowiednie to rodzaju akcji, jaki przedstawia nam autorka.
Bardzo podobało mi się, że nie było wielu wulgaryzmów, co jest częste w
dzisiejszej prozie. Do gustu przypadło mi również to, że Kitty nie siliła się
na stylizację archaiczną, dzięki czemu jej debiut jest bardzo przyjemny w
odbiorze
Zdecydowana zaletą „Pani ognia” są jej bohaterowie. Dawno
nie spotkałam się w literaturze młodzieżowej z tak dojrzałymi charakterami jak
tytułowa Leila. To dziewczyna, która niespodziewanie staje naprzeciw swojego
przeznaczenia. Jednocześnie boi się i chce go podjąć. Mimo że ma ochotę uciec,
wie, że nie ma wyjścia i jej przeznaczenie musi się spełnić. Bardzo prawdziwy
jest jej obraz, kiedy próbuje zbudować relację z nienzaną mamą, z przyjacielem
z dzieciństwa czy z dawnymi znajomymi. Z łatwością możemy zrozumieć jej
motywacje i postępowanie. Bohaterka wzbudza sympatię czytelnika i bez trudu się
z nią utożsamiamy.
Absoultnie ujął mnie wątek miłosny, który stworzyła Kitty
Ailla. Jak z pewnością wiecie, ja nie cierpię, kiedy miłość wyrasta ni z
gruchy, ni z Pietruchy i jest od razu aż po grobową deskę. Tymczasem w „Pani
ognia” mamy do czynienia ze wspaniałym uczuciem, które musi przejść wiele
etapów – od wrogości poprzez budzące się zaufanie, Az po wybuch uczuć. Po raz
kolejny muszę pochwalić autorkę za wspaniale napisaną scenę erotyczną – tak
delikatnie napisaną, właściwie jedynie zasugerowaną. Niestety, w związku z
wątkiem miłosnym pojawiają się pierwsze zgrzyty. Rozumiem, że bohaterowie mają
zaledwie szesnaście lat, ale czasem wydaje mi się, że na siłę szukają
pretekstów do kłótni – a zwłaszcza Leila, bo Arthur jest dla mnie ideałem
mężczyzny i jeśli spotkacie jakiegoś tak cierpliwego, wyrozumiałego i
zakochanego chłopca, przyprowadźcie go do mnie.
Drugą wadą „Pani ognia”, o której muszę wspomnieć, jest nie
do końca wytłumaczony świat. Często miałam problemy, by zrozumieć poszczególne wątki i je ze sobą połączyć. Nie
do końca rozumiałam, na czym polegały poszczególne zdolności i moce. Uważam, że
Kitty mogła wcześniej wszystko wyjaśnić, wtedy z pewnością łatwiej wciągnęłabym
się w wykreowany świat i przebieg fabuły.
Mam nadzieję, że „Pani ognia” prędko ukaże się na półkach
księgarni. To wspaniały polski debiut i szkoda by było, gdyby ludzie nie mogli
go poznać!
Ocena: 7/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
(+1,2)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz