czwartek, 23 marca 2017

(141) "W domu innego" Rhidian Brook

Hej, hej, Kochani!
Czas na kolejną powieść wojenną, którą miałam okazję w niedawnym czasie przeczytać. Przypomniałam sobie, dlaczego tak lubię ten gatunek i jak bliski mojemu sercu jest ów okres historii. O „W domu innego” usłyszałam już kilka lat temu, jednak książka była niemal nieosiągalna, dlatego możecie sobie wyobrazić moją radość, gdy będąc w bibliotece „tylko po to, żeby oddać książki, Ola, nic dziś nie wypożyczasz”, dojrzałam tę pozycję. Jak możecie się domyśleć, moje plany szybko się zmodyfikowały i do domu wracałam już  z powieścią Rhidiana Brooka w torebce. Czy książka rzeczywiście jest warta zachodu? Dowiecie się tego z recenzji!


Hamburg, rok 1946. Miasto w pokonanych Niemczech jest okupowane przez Brytyjczyków. Jednym z przedstawicieli wojsk króla Jerzego jest Lewis Morgan. Pułkownik odpowiedzialny jest za odbudowę miasta z wojennych zniszczeń. Do Brytyjczyka przyjeżdża jego rodzina – syn Edmund i żona Rachael. Oboje są, w odróżnieniu od wojskowego, bardzo uprzedzeni w stosunku do pokonanych mieszkańców Hamburga. Wyznają zasadę opracowaną przez angielskich oficjeli: „Dobry Niemiec to martwy Niemiec”. Brytyjskie małżeństwo wraz z dzieckiem ma zamieszkać w domu należącym do Niemców, którzy oczywiście mają zostać wykwaterowani. Nieoczekiwanie pułkownik Morgan proponuje coś, co wzbudza kontrowersje nawet wśród jego przełożonych – dzielenie domu. Pomiędzy mieszkającymi razem Brytyjczykami i Niemcami powoli przełamują się bariery. Okazuje się, że nic nie jest czarno-białe, nikt nie jest jednoznacznie dobry ani jednoznacznie zły.

Książka pana Brooka nie do końca była tym, czego oczekiwałam. Może przez to, że była tak nieosiągalna i tak wymarzona, miałam wobec niej zawyżone oczekiwania. Niestety, powieść nie zrobiła na mnie efektu „wow!”. Jednakże nie miała także żadnych większych wad, była po prostu dobrą lekturą.

Na pewno na plus należy policzyć autorowi to, że w niesamowicie wiarygodny i przejmujący sposób ukazał rzeczywistość powojennych Niemiec. Przywykliśmy do myśli, że Niemcy byli sprawcami całego zła II wojny światowej, które nigdy do nich nie wróciło, jednak nie jest to do końca prawda. Nie mam oczywiście zamiaru zaprzeczać oczywistym faktom – uważam, że II wojna światowa została sprowokowana przez naszych zachodnich sąsiadów, jednak ich także dotknęły całe zło i niesprawiedliwość, jakie niesie ze sobą każdy konflikt zbrojny. Wspaniale widać to w powieści pana Brooka. Opisał on Hamburg zniszczony, wygłodzony, pełen okrucieństwa i wzajemnej wrogości. Pozwolił czytelnikowi poczuć się częścią okupowanego miasta i dzielić wraz z jego mieszkańcami nędzę i strach.

Bardzo podobały mi się przedstawione w powieści postaci. Autor ukazał, że nie ma ludzi ani narodów dobrych i złych z natury, że wszyscy w głębi serca jesteśmy tacy sami i przeżywamy podobne tragedie. Na uwagę zasługują szczególnie żona pułkownika Morgana, Rachael oraz gospodarz domu, Niemiec Lubert. Choć są do siebie niebywale uprzedzeni, łączy ich bardzo wiele. Oboje utracili w czasie wojny osoby, które kochały i oboje usiłują nauczyć się żyć na nowo. Pozytywne odczucia w czytelniku wzbudza postać brytyjskiego pułkownika Lewisa Morgana, który nie kieruje się stereotypami w stosunku do Niemców, wręcz przeciwnie, zawsze ma na uwadze sprawiedliwość i ogólnie przyjętą etykę i moralność.  Pisarz ukazał także, że wojna ma ogromny wpływ na najbardziej niewinnych – dzieci, które zostają dotknięte głodem, sieroctwem, a później zamykają się w uprzedzeniach i wzajemnej wrogości.

Niestety, wadą „W domu innego” jest kompletny brak akcji. W książce nie dzieje się właściwie nic, fabuła rozwija się bardzo leniwie. Na kartach powieści nie odnajdziemy zwrotów akcji czy mrożących krew w żyłach wydarzeń. Pan Brook skupił się bardziej na opisie uczuć i przeżyć bohaterów. Nie twierdzę, że jest to złe, jednak lektura nieco mnie nudziła.


Podsumowując, cieszę się, że po tylu latach sięgnęłam w końcu  po „W domu innego”. Brytyjski pisarz dostarczył mi materiału do wzruszeń i przemyśleń. Książka niesie ze sobą przesłanie, które uważny czytelnik zapamięta do końca życia. Polecam, o ile nie jesteście fanami li i jedynie zwartej akcji. 

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Książka bierze udział w wyzwaniach:

(+2,6 cm)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz