Strony

piątek, 3 marca 2017

(134) "Pani ognia" Kitty Ailla

Hej, hej, Kochani!
Przyznam, że trochę ciężko i smutno pisać mi dzisiejszą recenzję. Dlaczego? Po raz pierwszy na moim blogu gości książka, która nie została jeszcze wydana – nawet nie tyle w Polsce, co w ogóle. I choćbym nie wiem, jak ją zachwalała, Wy nie macie możliwości jej poznać. Ale jednak, postanowiłam Wam o niej napisać, bo po pierwsze, obiecałam to naszej kochanej Kitty Ailli, a po drugie, może jakiś przedstawiciel wydawnictwa by się zastanawił i Kociak będzie mógł wysłać mój list polecający.

Leila trafiła do prywatnej szkoły, w której twarde rządy sprawuje psychopatyczna dyrektorka. Tam odkrywa w sobie niezwykłą moc – ogień, który nosi w swoim wnętrzu. Dręczona, bita i głodzona decyduje się na ucieczkę. Nie wie jeszcze, że jej przeznaczenie nie pozwoli jej uwolnić się od jej dręczycielki. Niespodziewanie Leila odkrywa świat magii oraz swoją niebezpieczną misję.


Przyznam, że miałam duże obawy przed rozpoczęciem lektury „Pani ognia” – odkładałam to przez bodaj trzy miesiące. Tematyka książki nie do końca wpisuje się w moje gusta, a zresztą, wiecie jak to jest, jak oceniacie dzieło kogoś, kto jest bliski Waszemu sercu. Na szczęście, książka absolutnie mnie wciągnęła i niesamowicie spodobała!

„Pani ognia” napisana jest prosty, codziennym językiem. Uważam, że jest to odpowiednie to rodzaju akcji, jaki przedstawia nam autorka. Bardzo podobało mi się, że nie było wielu wulgaryzmów, co jest częste w dzisiejszej prozie. Do gustu przypadło mi również to, że Kitty nie siliła się na stylizację archaiczną, dzięki czemu jej debiut jest bardzo przyjemny w odbiorze

Zdecydowana zaletą „Pani ognia” są jej bohaterowie. Dawno nie spotkałam się w literaturze młodzieżowej z tak dojrzałymi charakterami jak tytułowa Leila. To dziewczyna, która niespodziewanie staje naprzeciw swojego przeznaczenia. Jednocześnie boi się i chce go podjąć. Mimo że ma ochotę uciec, wie, że nie ma wyjścia i jej przeznaczenie musi się spełnić. Bardzo prawdziwy jest jej obraz, kiedy próbuje zbudować relację z nienzaną mamą, z przyjacielem z dzieciństwa czy z dawnymi znajomymi. Z łatwością możemy zrozumieć jej motywacje i postępowanie. Bohaterka wzbudza sympatię czytelnika i bez trudu się z nią utożsamiamy.

Absoultnie ujął mnie wątek miłosny, który stworzyła Kitty Ailla. Jak z pewnością wiecie, ja nie cierpię, kiedy miłość wyrasta ni z gruchy, ni z Pietruchy i jest od razu aż po grobową deskę. Tymczasem w „Pani ognia” mamy do czynienia ze wspaniałym uczuciem, które musi przejść wiele etapów – od wrogości poprzez budzące się zaufanie, Az po wybuch uczuć. Po raz kolejny muszę pochwalić autorkę za wspaniale napisaną scenę erotyczną – tak delikatnie napisaną, właściwie jedynie zasugerowaną. Niestety, w związku z wątkiem miłosnym pojawiają się pierwsze zgrzyty. Rozumiem, że bohaterowie mają zaledwie szesnaście lat, ale czasem wydaje mi się, że na siłę szukają pretekstów do kłótni – a zwłaszcza Leila, bo Arthur jest dla mnie ideałem mężczyzny i jeśli spotkacie jakiegoś tak cierpliwego, wyrozumiałego i zakochanego chłopca, przyprowadźcie go do mnie.

Drugą wadą „Pani ognia”, o której muszę wspomnieć, jest nie do końca wytłumaczony świat. Często miałam problemy, by zrozumieć  poszczególne wątki i je ze sobą połączyć. Nie do końca rozumiałam, na czym polegały poszczególne zdolności i moce. Uważam, że Kitty mogła wcześniej wszystko wyjaśnić, wtedy z pewnością łatwiej wciągnęłabym się w wykreowany świat i przebieg fabuły.


Mam nadzieję, że „Pani ognia” prędko ukaże się na półkach księgarni. To wspaniały polski debiut i szkoda by było, gdyby ludzie nie mogli go poznać!

Ocena: 7/10

Książka bierze udział w wyzwaniach:

(+1,2)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz