Witajcie, Kochani!
Są takie książki, o których nie da się opowiedzieć świeżo po
lekturze. Muszą ułożyć się w głowie, bo wywołały tyle emocji, że nie sposób od
razu o nich opowiedzieć. Jedna z takich powieści jest przeczytana przeze mnie
ponad miesiąc temu „Zaginiona dziewczyna” autorstwa Gillian Flynn. Książka przez
wielu blogerów i booktuberów uważana za jeden z najlepszych thrillerów
psychologicznych, który po prostu trzeba przeczytać. I zdecydowanie lektura, o
której nie da się zapomnieć!
To miał być piękny dzień. Amy i Nick Dunnowie obchodzili
piątą rocznicę ślubu. Ich sen zamienił się jednak w koszmar, gdy kobieta
zniknęła, a głównym podejrzanym w tej sprawie stał się jej mąż. Niemal wszystkie fakty – a zwłaszcza
odnaleziony dziennik Amy – świadczą o tym, kto stoi za tragedią. Od Nicka
kolejno odwracają się wszyscy, zostaje on wrogiem publicznym numer jeden.
Udowodnić niewinność pomaga mu siostra. Razem usiłują pokazać światu, kim była
Amy i jaki los stał się jej udziałem.
„Zaginiona dziewczyna” to powieść, którą niesamowicie ciężko
się recenzuje. Jest to bowiem niesamowicie całościowa i spójna opowieść, którą
docenia się dopiero po przeczytaniu ostatniej strony – ale o tym przecież w
recenzji można tylko napomknąć, by nie popsuć Wam przyjemności czytania.
Postaram się więc jak najogólniej jak to możliwe opisać moje uczucia, jakie
wywołała czwarta i najsłynniejsza chyba powieść Gillian Flynn, a które wciąż,
po miesiącu od zakończeniu lektury są we mnie żywe.
Najsłynniejsza powieść Gillian Flynn zachwyciła mnie swoją
kompozycją. Jak już wspomniałam, jest to książka stanowiąca spójną całość. Tu
każdy element wprowadzony jest w jakimś celu, każdy szczegół ma znaczenie,
każde słowo może wpłynąć na rozwój sytuacji, a każde zdarzenie pociąga za sobą
trudne do przewidzenia konsekwencje. Autorka nie boi się wprowadzać zwrotów
akcji, które sprawią, że czytelnik nie będzie mógł oderwać się od lektury. Nie
ma oporów przed mieszaniem odbiorcy w głowie, przed podsuwaniem coraz to nowych
tropów i hipotez. To lektura, którą nie sposób porzucić, bowiem dopiero
ostatnie słowa uświadamiają czytelnikowi, z jaką perełką literacką obcował.
Thriller psychologiczny to trudny gatunek. Niektórzy autorzy
go tworzący skupiają się jedynie na opisach psychiki swoich postaci, inni
zarzucają to na koszt rozwoju dynamicznej i pełnej zwrotów akcji fabuły. Gillian
Flynn udało się odnaleźć złoty środek. Jak już wspomniałam, kompozycja książki
jest niezwykle przemyślana i pełna. Autorka nie zaniedbała jednak kreacji
bohaterów. Nick i Amy Dunnowie to niesamowicie realne postaci. To chodząca
szarość. Nie wiadomo, czego się po nich spodziewać, kim naprawdę są, które z
ich słów to prawda, a które należy włożyć między bajki. Bohaterowie na przemian
wzbudzają w odbiorcy sympatię połączoną ze współczuciem, jak i pogardę i
nienawiść. Czytelnik mota się pomiędzy jednym a drugim małżonkiem, usiłując
odtworzyć wydarzenia, które doprowadziły do tragedii. Gillian Flynn serwuje
swoim odbiorcom opowieść o zmianach, jakie rodzą się w ludziach. O tym, że
nigdy tak naprawdę nie poznamy drugiej osoby. O tym, jak łatwo stworzyć jakąś
wizję własnej osoby i trzymać się jej tak kurczowo, że samemu zaczyna się w nią
wierzyć. Pisarka w „Zaginionej dziewczynie” w mistrzowski sposób ukazała chore
i spaczone psychiki dążąc do destrukcji siebie i innych. Zobrazowała także
zmiany w psychice, jakie zachodzą pod wpływem związku.
„Zaginiona dziewczyna” zachwyciła mnie także swoim stylem.
Gillian Flynn pisze w sposób lekki – na poły kolokwialny, na poły artystyczny.
Najważniejsze wydarzenia opisane są w sposób dynamiczny, który pcha fabułę do
przodu. Natomiast w momentach, w których mamy okazję wgłębić się w psychikę
bohaterów ustępuje on miejsca liryzmowi, kobiecej eteryczności, która w
nienachalny sposób serwuje przemyślenia życiowe Uważam, że takie zróżnicowanie
stylów podkreśliło także różnice osobowości pomiędzy Nickiem a jego żoną. . Z
całą pewnością na plus zaliczyć należy świetne i celne uwagi na temat związków
damsko-męskich, miłości, ogólnego funkcjonowania w społeczeństwie. Chociaż
„Zaginiona dziewczyna” to prawdziwa cegiełka, dzięki sprawnemu stylowi, jakim
posługuje się jej autorka, czytelnik mknie przez lekturę i nie ma okazji, by
zmęczyć się nią.
„Zaginiona dziewczyna” jest powieścią, która ryje mózg.
Która nie pozostawia obojętnym, najpierw angażując czytelnika w lekturę, każąc
mu wziąć udział w śledztwie i dojść do prawdy, by w końcu zostawć go ogłuszonym
bezradnością w obliczu wszechmocnego zła. Najsłynniejsze dzieło Gilllian Flynn
po prostu trzeba przeczytać!
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz