Hej, hej, Kochani!
W kwietniu cały świat żył sprawą małego Alfiego Evansa – chłopca,
który walczył o życie w jednym z brytyjskich szpitali. Walkę z brytyjskim
prawem prowadzili zarówno zrozpaczeni rodzice, jak i zaangażowani proliferzy z
całego świata. Niestety, nie udało się – maluszek umarł. Dlaczego wspominam
dzisiaj tę niezwykle smutną sprawę? Wczoraj miałam przyjemność przeczytać
książkę, która już w poniedziałek 16 lipca będzie miała swoją premierę – „Niebo
na własność” Luke’a Allnutta. Powieść, która przedstawia walkę rodziców o życie
i godną śmierć ich umierającego na raka mózgu synka, Jacka. Dawno nie czytałam
aż tak pięknej i przygnębiającej książki!
Anna i Rob poznali się na ostatnim roku studiów i od razu
się w sobie zakochali. Pomimo różnic między nimi, stali się modelowym wręcz
małżeństwem. Dopełnieniem ich szczęścia są narodziny syna, Jacka. Idealne życie
rodziny przerywa diagnoza – rak mózgu, który rozpanoszył się w organizmie
chłopca. Rodzice podejmują skazaną na przegraną walkę. Jednak choroba Jacka zabija
nie tylko jego, ale również związek pomiędzy Anną a Robem.
Jak wspomniałam w ostatniej recenzji „Biegu do gwiazd”,
uważam, że tematyka chorób, choć popularna w literaturze, jest niezwykle
trudna. Pisząc książki o umieraniu, cierpieniu, szczególnie tym dziecięcym,
łatwo wpaść w egzaltację i używać tanich chwytów, mających na celu wzbudzić łzy
u czytelnika. Wcale nie tak prosto jest odnaleźć książkę, która autentycznie
poruszy, która napisana została z klasą i szacunkiem do bohaterów i ich
choroby. Na szczęście dokładnie taką powieścią jest „Niebo na własność”!
Książka Luke’a Allnutta, pomimo że zaliczyć ją można do
literatury kobiecej, jest w pewien sposób niezwykle męska. W odróżnieniu od
większości powieści o takiej tematyce, które pisane są albo z perspektywy matki
albo samego umierającego dziecka, narrację w „Niebie na własność” prowadzi
mężczyzna – ojciec Jacka. Zabieg ten sprawia, że książka jawić się może jako
dużo mniej emocjonalna, może nawet „chłodna”. Dla mnie jednak był to tylko
plus! Mam wrażenie, że w innych książkach autorzy zbytnio chcą wymusić na
czytelnikach określone uczucia, opisując je rozlegle. W przypadku „Nieba na
własność” emocje pojawiają się same. Rob, narrator, po prostu opowiada historię
swoją i swojego dziecka – nie ma tu miejsca na opisy łez, rozpaczy, same fakty
sprawiają, że serce człowieka krwawi.
Luke Allnutt w swojej powieści stworzył niezwykle wiarygodny
obraz psychologiczny rodziny dotkniętej chorobą. Ukazał, że choroba zabija nie
tylko chorego, lecz również całą jego rodzinę. Po diagnozie każdy z bohaterów usiłuje radzić
sobie inaczej. Od dzieciństwa podporządkowana zasadom i autorytetom Anna, która
całkowicie traci nadzieję, wydaje się być pogodzona z diagnozą, usiłuje tylko sprawić, by ostatnie chwile jej
dziecka były jak najbardziej szczęśliwe, a jego odejście – jak najbardziej
godne. Rob, który zawsze sprzeciwiał się regułom i szukał własnych rozwiązań,
za wszelką cenę chce walczyć i chwyta się każdej nadziei. Inne podejście obojga
rodziców do choroby dziecka sprawia, że ich drogi rozchodzą się nieodwracalnie.
Pomimo że narracja prowadzona jest z perspektywy Roba, autor pozwala zrozumieć
i poznać motywacje, uczucia, emocje obojga rodziców. Ich rozpacz i bezsilność
jest obezwładniająca i wyciska z czytelnika wszystkie łzy. W odróżnieniu od
wielu książek o tematyce chorób, w „Niebie na własność” odnajdziemy nie tylko
opis walki o zdrowie, lecz również poruszającą opowieść o żałobie. Luke Allnutt
ukazuje życie rodziców osieroconych,
którzy nie mają już kogo kochać, którzy muszą zmagać się z pustką w swoim
życiu. Ukazuje niemożność normalnego życia, to, że nawet drobiazgi, jak reklama
zabawek, mogą doprowadzić do łez. Dawno nie spotkałam się z tak dobrą i
prawdziwą kreacją bohaterów!
Powieść „Niebo na własność” napsiana została w przepiękny
sposób. Żałuję niesamowicie, że zapomniałam zaznaczać sobie cytatów – choć wtedy
musiałam przepisać prawie całą książkę. Pisarz w delikatny, nienachalny sposób
pisze o emocjach. Pomiędzy pozornie chłodny opis walki z chorobą wplecione są
piękne zdania o sensie życia, o miłości, o szczęściu i stracie. Przez powieść
się płynie – naprawdę nie sposób się od niej oderwać.
Niesamowicie się cieszę, że miałam okazję przeczytać „Niebo
na własność”. To była przepiękna pozycja o miłości, rodzicielstwie, stracie.
Dawno nie czułam się aż tak wyprana emocjonalnie, czytając książkę!
Ocena: 10/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Chciałabym dać Wam szansę na poznanie tej książki! Dlatego zapraszam do book touru!
Oto regulamin:
1. Organizatorką Book Touru i właścicielką książki jest autorka bloga Nieuleczalny Książkoholizm, Ola K.
2. Book Tour wystartuje, jeśli zgłosi się do niego min. 4 uczestników.
3. Uczestnikami Book Touru mogą być wyłącznie osoby posiadające adres korespondencyjny na terenie Polski.
4. Warunkiem uczestnictwa w Book Tourze jest bycie obserwatorem bloga Nieuleczalny Książkoholizm oraz udostępnienie podlinkowanego baneru.
4. Chęć udziału w Book Tourze należy zgłosić pod tym postem. Wzór zgłoszenia:
Zgłaszam się!
Obserwuję bloga jako:
Adres e-mail:
Udostępniam baner:
5. Adres korespondencyjny podany Organizatorce służy jedynie celom organizacyjnym, będzie przechowywany jedynie na czas trwania Book Touru i nie będzie rozpowszechniany.
5. O kolejności otrzymania książki decyduje kolejność zgłoszeń do Book Touru.
6. Uczestnik Book Touru ma 14 dni na przeczytanie książki i wysłanie jej do kolejnej osoby.
7. Książka ma być wysłana Pocztą Polską, przesyłką poleconą (priorytetową bądź ekonomiczną) lub Paczką Mini.
8. Jeżeli Uczestnik Book Touru jest blogerem, proszony jest o opublikowanie recenzji oraz oznaczenie, że książka pochodzi z akcji.
9. Zabrania się niszczenia książki - dozwolone jest pisanie, podkreślanie bądź zaznaczanie cytatów za pomocą karteczek.
10. Zgłoszenie sie do Book Touru jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz