Hej, hej, Kochani!
Tematyka chorób, choć trudna i delikatna, dość często
pojawia się w literaturze, zwłaszcza tej młodzieżowej. Zupełnie tak, jakby
poruszenie takich wątków miało sprawić, że książka od razu stanie się lepsza,
bardziej wartościowa, a co za tym idzie, częściej kupowana. Niestety, pisanie o
chorobach wymaga ogromnych pokładów empatii i zrozumienia. Wydawać by się
jednak mogło, że jeśli autor sam cierpi na dolegliwość, o której pisze, to
książka będzie dobra. W ten sposób zachęcona sięgnęłam po drugą powieść blogerki
książkowej, Dominiki Smoleń – „Bieg do gwiazd”.
Dziewiętnastoletnia, chorująca na cukrzycę Ada właśnie
wyszła ze szpitala psychiatrycznego, gdzie trafiła po kolejnej próbie
samobójczej. Nastolatka nie ma jednak zamiaru walczyć o swoje życie. Pogrążona
w depresji planuje podjąć kolejną próbę – tym razem ma pewność, że nikt jej nie
przeszkodzi. Jej plany krzyżuje jednak list od zmarłej babci, która prosi
ukochaną wnuczkę o to, by dała sobie szansę i spróbowała przeżyć
szczęśliwe trzydzieści
dni. Ada postanawia więc podjąć próbę i żyć tak, jak normalna nastolatka.
Przyznam szczerze, że pomimo świetnego zamysłu i poruszenia
tematu choroby rzadko spotykanej w literaturze, „Bieg do gwiazd” okazał się być
książką, która niesamowicie mnie rozczarowała i wymęczyła. Od pierwszych stron
czułam się poirytowana sposobem ukazania cukrzycy oraz kreacją bohaterów czy
językiem Dominiki Smoleń. Dlatego lekturę przeciągałam i cały czas odkładałam
powieść na rzecz innych tytułów.
Tematyka chorób po części mnie dotyczy. Nie jestem cukrzykiem,
ale urodziłam się z poważną wadą serca i, pomimo operacji, moje schorzenie
wciąż oddziałuje na moje życie. Wiem, że w każdej chorobie zdarzają się chwile,
kiedy zadajemy sobie pytanie: ale właściwie dlaczego ja? Czemu mnie to
spotkało? Niemniej sposób, w jaki ukazała to Dominika Smoleń, był dla mnie
kompletnie nierzeczywisty. Cukrzyca ukazana
w powieści stała się dla bohaterki końcem świata. Przekreśliła marzenia, plany
na przyszłość. Sprawiła, że rodzina się od niej odwróciła. Wpędziła ją w
depresję. Przyznam, że kompletnie nie
mogłam w to uwierzyć. Ada diagnozę poznała, będąc małym dzieckiem, więc szybko
przyzwyczaiła się do myśli, że nie jest w pełni zdrowa. Nauczyła się
funkcjonować z chorobą, o czym świadczy fakt, że potrafiła dobrać odpowiednie
dawki insuliny, wiedziała, jak zareagować w krytycznych sytuacjach, potrafiła
odpowiednio zaplanować swój jadłospis. A
mimo to obwiniała chorobę za wszystkie niepowodzenia swojego życia, nawet nie
próbując zaakceptować jej obecności w swoim organizmie. Cukrzyca traktowana
jest w „Biegu do gwiazd” jak schorzenie śmiertelne, którego nikt nie jest w
stanie zrozumieć, nikt nie jest w stanie pomóc bohaterce. To wszystko jest tak…
przerysowane, nierzeczywiste. W dzisiejszym społeczeństwie choroba ta jest
niezwykle rozpowszechniona, więc nie wydaje mi się, że powinna budzić takie reakcje,
jak u rodziców Ady.
Oprócz tematyki choroby, „Bieg do gwiazd” porusza szereg
innych problemów związanych z życiem nastolatków. Niestety, również one są
wyolbrzymione. Jasne, zgadzam się z tym, że każdy ma jakieś problemy, ale nie
podoba mi się sposób ukazania tego przez Dominikę Smoleń. Tak niewielkiej
liczbie bohaterów przydarza się tak ogromna ilość tragedii – pamięć absolutna,
śmierć siostry, poronienie, śmierć rodziców, praca w klubie erotycznym, choroba
weneryczna… Za dużo tego wszystkiego! Z umieszczeniem tak dużej liczby
nieszczęść w powieści wiąże się fakt, że wszystkie zostały jedynie wzmiankowane,
bez poruszenia ich w sposób głębszy. Momentami miałam wrażenie, że pisarka nie
pamiętała o tragediach, którymi obdarzyła swoje postaci. Kolejne wątki pojawiają
się nagle i zupełnie znikąd. Bohaterowie, którzy zupełnie się nie znają, nagle
wyznają sobie największe traumy swojego życia – jakieś to nierzeczywiste! Szkoda,
bo gdyby skupić się na tych problemach, zamiast wiecznym użalaniu się Ady, książka
byłaby zdecydowanie lepsza!
Największą bolączką powieści jest główna bohaterka. Ada to postać,
której nie da się polubić. Cały czas się nad sobą użala. Obarcza rodzinę i
chorobę odpowiedzialnością za wszystkie swoje problemy, choć sama nie robi nic,
by zmienić to, w jaki sposób wygląda jej życie. Nie próbuje naprawiać swoich
rodzinnych relacji, kategoryzuje ludzi. Jest skrajną egoistką, co szczególnie widać
w jej relacjach z ludźmi. Podejmując decyzję o samobójstwie, przywiązuje do
siebie ludzi, wchodzi w głębokie przyjaźnie, związki, chociaż wie, że skazuje
swoich nowych znajomych na ogromne cierpienie. Nie mogłam jej znieść! Zresztą,
wszyscy bohaterowie wzbudzali moją irytację, byli niesamowicie jednostronni i
nierealni.
Kuleje też styl Dominiki Smoleń. „Bieg do gwiazd” napisany
jest w sposób niezwykle sztywny i patetyczny. Pisarka używa słów, które choć
brzmią pięknie, są zupełnie nienaturalne. Na siłę stara się pisać ambitnie i w
sposób podniosły, co budzi irytację. Szczególnie źle napisane są dialogi. Nie
ma w nich naturalności, przypominają przemowy wygłaszane przez bohaterów
jakichś eposów…To nie jest język powieści młodzieżowej! Żeby czarować słowem nie
wystarcza używać wielu wydumanych synonimów, trzeba po prostu mieć talent!
Doceniam to, że Dominika Smoleń chciała poruszyć w swojej
powieści trudną tematykę, jaką jest cukrzyca. Wydaje mi się jednak, że temat
całkowicie ją przerósł. Choroba ukazana przez nią nie budzi współczucia, wydaje
się być wręcz przerysowana. Nienaturalny język powieści też nie ułatwia
lektury. Niestety, to było ogromne rozczarowanie!
Ocena: 3/10 (słaba)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz