Hej, hej, Kochani!
Nareszcie mogę wrócić do Was z pisaniem recenzji. Jakoś
ferie świąteczne mi przeleciały i nie miałam kiedy usiąść i opowiedzieć Wam o
książkach, które przeczytałam. Na szczęście w ostatnim czasie, jak zresztą
mogliście zobaczyć w podsumowaniu grudnia, przeczytałam masę dobrych książek
więc pisanie o nich będzie prawdziwą radością! Dzisiaj chciałabym opowiedzieć
Wam o niesamowitej powieści, która całkowicie mnie pochłonęła i zauroczyła
sobą. Przeniosła do pięknego świata,
którego już nie ma i otworzyła oczy na rzeczywistość, której wcześniej nie
znałam.
Asiadeh, córka wysokiego rangą urzędnika Imperium Osmańskiego
przed rewolucją młodoturków została obiecana związanemu więzami krwi z sułtanem
księciu. Niestety, przewrót, który doprowadził do abdykacji władcy, zniszczył
cały świat dziewczyny. Zmuszona została do emigracji na Zachód, do Berlina, a
jej książęcy narzeczony zniknął bez śladu. Asiadeh nieoczekiwanie dla samej
siebie zakochuje się w serbskim lekarzu i postanawia za niego wyjść. Czy jednak
związek dwójki osób wywodzących się z kompletnie innej kultury ma jakiekolwiek
szanse powodzenia?
Kiedy decydowałam się na zrecenzowanie tej książki, byłam
święcie przekonana, że spotkam się z przykładem literatury, którą bardzo lubię –
romansem z historycznym tłem, który rozgrzeje moje serce romantyczki, a także
zachwyci ukazaniem historycznych realiów, świata, który przeminął. Tymczasem,
ku mojemu ogromnemu, ale też i pozytywnemu zaskoczeniu, dostałam bardzo głęboką
i niełatwą w odbiorze historię psychologiczną, w której nie sposób jednoznacznie
ocenić żadnego z bohaterów.
Koncept książki oparty jest na zderzeniu ze sobą dwóch
kompletnie innych światów i kompletniej innej mentalności. Asiadeh, gorliwa muzułmanka
oraz wierna etosowi Osmanów Turczynka znajduje się w świecie, którego
kompletnie nie może zrozumieć – i na dobrą sprawę nawet nie stara się tego
zrobić. Chce żyć w obcym świecie według własnych zasad moralnych i dziwi się,
że świat nie dopasowuje się do jej światopoglądu. Równie zagubioną osobą jest
jej mąż – muzułmanin, który odszedł od wiary i zaczyna żyć w sposób europejski.
Autor, Kurban Said, świetnie ukazuje różnice w mentalności obojga małżonków –
oboje inaczej widzą małżeństwo, relacje damsko-męskie, honor oraz realia
światów, w którym się wychowali. Co ważne, pisarz nie wartościuje światopoglądów
swoich bohaterów, ocenę pozostawiając czytelnikowi. Zwraca uwagę na szczegóły,
różniące nasze kultury i pozwala lepiej zrozumieć obce dla nas zasady postępowania.
Z nostalgią i dużym zrozumieniem opowiada o cywilizacji, która przestała
istnieć i o związanych z nią ludziach, którzy nie umieli zapomnieć tamtego świata,
którzy wciąż czuli się Osmanami, jednak nie mieli możliwości żyć wedle swoich
zasad.
Dawno nie spotkałam się z tak dobrą i ciekawą kreacją
bohaterów. Tak naprawdę w „Dziewczynie znad Złotego Rogu” to nie fabuła, ale właśnie
kreacja psychologiczna gra pierwsze skrzypce w powieści. Autor stworzył bardzo
wiarygodnych bohaterów, których nazwać można tragicznymi. Asiadeh, główna
bohaterka to osoba bardzo zagubiona. Jest przekonana o słuszności zasad, w
których została wychowana i którymi się kieruje, nie potrafi jednak zyskać
zrozumienia i uchodzi za egzotyczną, lecz i dziwaczną osobę, bardziej ciekawy okaz
niż prawdziwego człowieka. Choć kilkukrotnie podejmuje próby odnalezienia się w
nowej, nieznanej rzeczywistości, muzułmańska mentalność jest w niej silniejsza.
Autor świetnie ukazuje jej rozdarcie. Dopuszcza nas do myśli kobiety i angażuje
emocjonalnie w jej wewnętrzną walkę. Kolejną ciekawą postacią jest mąż Asiadeh,
Hassa, będący całkowitą odwrotnością dziewczyny. Pomimo muzułmańskich korzeni, odrzuca
on swoje dziedzictwo i żye na
europejskim poziomie. Obce mu są problemy małżonki. Choć jest to postać
zupełnie inna niż Asiadeh, nie budzi w czytelniku negatywnych emocji.
Prawdziwe tragicznym bohaterem „Dziewczyny
znad Złotego Rogu” jest narzeczony Asiadeh – zaginiony książę, który przyjął
amerykańską tożsamość. Młody mężczyzna, choć usiłuje zacząć nowe życie, nie
jest w stanie odrzucić dziedzictwa Osmanów i swojej mentalności. Wciąż w głębi
serca żyje w świecie, którego już nie ma. Kreacja bohaterów w „Dziewczynie znad Złotego Rogu”
jest naprawdę zachwycająca. Ukazanie bohaterów w sposób dogłębny,
przedstawienie wszystkich ich myśli i pragnień sprawia, że czytelnik współodczuwa
ich smutek i rozdarcie. To ludzie, których świat odszedł, a oni wciąż nie
umieją się z tym pogodzić.
Autor oczarował mnie swoim stylem pisania. Dzięki niemu
książki się nie czyta, tylko przez nią płynie. Kurban Said sprawnie prowadzi fabułę, idealnie
balansując między rozwojem fabuły, a ważniejszymi w powieści przemyśleniami i
opisami stanów wewnętrznych bohaterów. Styl jest niezwykle dopasowany do treści
– bogaty, metaforyczny i od razu kojarzący się ze światem Orientu. Autor obficie
opisuje świat otaczający bohaterów i sprawnie go ze sobą kontrastuje – lekko chaotyczne
i przepełnione przepychem ulice muzułmańskich miast Bośni zestawione są tu z
uporządkowanymi przestrzeniami Wiednia. Dla mnie, jako początkującego filologa,
prawdziwą gratką były opisy języków – ale zdaję sobie sprawę z tego, że dla
laików mogą być one nie do przebrnięcia – jednak mimo wszystko moim zdaniem
także one tworzą klimat książki.
„Dziewczyna znad Złotego Rogu”, wbrew temu, co oniej
myślałam, okazała się być książką niezwykle trudną w odbiorze. Ma ona swój specyficzny
klimat, opisuje świat, który zniknął jeszcze przed właściwym rozpoczęciem
akcji. To książka napełniająca smutkiem i zmuszająca do refleksji na temat
związków i relacji międzyludzkich. Z czystym sercem polecam!
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz