środa, 14 marca 2018

(233) "Czarownica" Anna Klejzerowicz



Hej, hej, Kochani!
Ostatnio głównie zachwycałam się książkami, dziś jednak nadszedł czas na ogromną, wielką, miażdżącą krytykę. Jak wiecie, jestem typem czytelnika, który gromadzi na swojej półce książki, ale ma problem, by znaleźć czas na ich lekturę. Skutkiem tego książki leżą i się kurzą. Czasem jednak mam ochotę sięgnąć po zaległości i tym sposobem, niestety, sięgnęłam po „Czarownicę” Anny Klejzerowicz. Autorkę znałam z czytanego trzy lata temu „Listu z powstania”, który bardzo mi się spodobał, byłam więc pełna nadziei na dobrą, może nie wysokich lotów, ale odprężającą powieść obyczajową. NAWET NIE WIECIE, JAK BARDZO SIĘ POMYLIŁAM!

Michał to odnoszący sukcesy biznesmen, człowiek z miasta. Nieoczekiwanie postanawia on odmienić swoje życie i wzorem przyjaciół przenieść się na wieś. Kupuje działkę, na której stawia nowy dom. Już pierwszego dnia spędzonego w nowym miejscu na jego drodze staje tajemnicza, rudowłosa nieznajoma, przypominająca znaną z baśni wiedźmę. Ona, jak i cicha oraz zaniedbana dziewczynka przewracają życie Michała o sto osiemdziesiąt stopni.


Naprawdę byłam pełna dobrych chęci, kiedy zaczynałam tę książkę. Tyle lat czekała przecież na swoją kolej. A tu rozczarowanie na całej linii. Wiecie, nawet o fabule tej książki nie da się nic powiedzieć, bo jest ona kompletnie miałka i wtórna. „Czarownica” to kolejny schemat irytującej powieści o wiejskim zaciszu, gdzie na każdego czeka szczęście – tym razem w męskim wydaniu.

Głównym konceptem Anny Klejzerowicz zdaje się być ukazanie odwróconej historii znanej już z tak wielu książek. Tylko, że ja ani przez moment nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę opowieść o losach mężczyzny! Pisarka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, co chyba miało uwiarygodnić powieść. Stało się wręcz przeciwnie! Wszyscy chyba wiemy, że kobieca i męska psychika znacząco się od siebie różni. Z tego powodu byłam bardzo ciekawa, jak autorce udało się wniknąć w meandry umysłu swego bohatera.  Niestety, Anna Klejzerowicz w ogóle nie podjęła tego wysiłku. Michał nieustannie analizuje swoje uczucia, opisuje świat z detalami, których nawet ja, będąc kobietą, bym nie zauważyła, a w jego narracji dominują okrutnie irytujące zdrobnienia (domeczek, samochodzik, grrr!). Styl był zdecydowanie przesłodzony, a opisy cudowności wsi , na której zawsze wszystko się udaje i jej wyższości nad miastem doprowadzały mnie do szału!

Jakże beznadziejnie została opisana fabuła! Naprawdę, od „Czarownicy” nie spodziewałam się niewiadomo jakich emocji czy zaskoczeń, ale tutaj… Nie dość, że bohaterom wszystko cudownie się udaje (zakup działki to przecież tylko kwestia zadzwonienia do przyjaciela, a budowa domu trwa sześć dni, LOGICZNE!), a przeszkody same usuwają się spod stóp na zasadzie deus ex machina, to jeszcze wszystko zostało beznadziejnie opisane. Wątek miłosny nie wzbudził we mnie żadnych emocji, choć chyba tak naprawdę żadnemu wydarzeniu się to nie udało.  Naczelną winę za to ponosi fakt, iż akcja toczy się błyskawicznie, na jeden epizod poświęconych jest zaledwie kilka zdań, opisy sytuacji w ogóle nie są pogłębione, przez co książka sprawia wrażenie własnego streszczenie. Pomimo że Michał wciąż analizuje swoje uczucia, zabrakło mi w  „Czarownicy” uczuć, zaangażowania mnie w historię. Ot, tak, czytałam, a poza rosnącym wkurzeniem nie czułam właściwie nic.

Kolejnym absolutnie tragicznym aspektem tej powieści są jej bohaterowie. W ogóle nie zostali pogłębieni (ale czy przy takim sposobie narracji było to w ogóle możliwe?), scharakteryzowani. Każdy z nich uosabia jakiś archetyp postaci. Ich cechy są ledwie wspomniane, nie przekładają się jednak na ich zachowanie. Swoje postawy życiowe zmieniają pod wpływem chwili, tak, jak na dany moment jest wygodniej autorce. Postaci często zachowują się w zupełnie irracjonalny sposób, podejmują dziwne decyzje.  Najgorszym przykładem jest dla mnie wybranka serca głównego bohatera – Ada. Kobieta jest absolutną egoistką, która nie liczy się ze zdaniem innych, robi wokół siebie zamieszanie, a każdą niezgodę traktuje jako powód do wywołania awantury.

Kochani, nie sięgajcie po tę książkę pod żadnym pozorem! Jest beznadziejnie napisana, jej fabuła irytuje, a bohaterowie są niesamowicie papierowi.  Nie mam pojęcia, jakim cudem wydawnictwo na tyle uznane, jak Prószyński i S-ka mogło zmarnować aż 253 strony papieru na wydanie takiego chłamu!


Książka   bierze udział w wyzwaniach:



Ocena: 2/10 (bardzo słaba)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz