wtorek, 20 marca 2018

(234) "Jej wysokość P." Joanna MacGregor



Hej, hej, Kochani!

Nawet w przedmaturalnym szale usiłowania dogonienia lektur muszę od czasu do czasu znaleźć czas na literaturę, która mnie odpręży. Właśnie z tego powodu sięgnęłam po gorącą nowość od Wydawnictwa Kobiecie – „Jej wysokość P”. Debiut Joanny MacGregory to lekka, niezobowiązująca młodzieżówka. Przyznam jednak, że ponieważ naprawdę dawno nie sięgalam po ten gatunek, obawiałam się mojej irytacji. Jak finalnie wypadła pierwsza pozycja skierowana do młodych czytelniczek, wydana przez to uwielbiane wydawnictwo?


Peyton to piękna dziewczyna, która musi się jednak zmierzyć z kompleksami. Jej największym problemem jest wzrost – nastolatka mierzy bowiem ponad metr osiemdziesiąt wzrostu. Pewnie osobom, które tak jak ja zaliczają się do krasnoludków, problem wydaje się śmieszny, jednak wcale tak nie jest. Peyton ma problemy nawet ze znalezieniem ubrania, nie mówiąc już o chłopaku, który nie byłby od niej niższy. Dodatkowo, musi mierzyć się z naprawdę trudną sytuacją rodzinną i chorobą matki. Dlatego kiedy otrzymuje propozycję pewnego zakładu, w wyniku którego ma szansę wygrać osiemset dolarów, nie zastanawia się długo. Czymże jest bowiem umówienie się na trzy randki i pójście na bal maturalny z chłopakiem wyższym od siebie? 


Jak już wspomniałam, na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do książki. Sama zastanawiałam się, co mną kierowało, gdy postanowiłam ją zrecenzować. A jednak, postanowiłam nie uprzedzać się dać się porwać fabule. I bardzo dobrze uczyniłam! „Jej wysokość P.”, choć jej opis może sugerować schematyczną młodzieżówkę, jest naprawdę warta poznania! Oczywiście, powiela dużo wzorców, a jej fabułę można przewidzieć DOSŁOWNIE od pierwszych stron, jednak ma w sobie urok, jest sprawnie napisana, a pod płaszczykiem romansu skrywa ważną lekcję.


Na pierwszy plan w powieści wybija się oczywiście wątek miłosny. I chyba jest on najsłabszą częścią lektury.  Jak już wspomniałam, jest niesamowicie przewidywalny, już od pierwszych stron wszyscy wiedzą, w jakim kierunku potoczy się fabuła. Problemy na drodze Jaya i Peyton znikają jak ręką odjął, wszystko się wyjaśnia niemal od razu. Nie podoba mi się także fakt, że główna bohaterka w mojej opinii na zbyt wiele pozwalała swojemu ukochanemu i w relacji z nim stawała się kompletnie irracjonalna i traciła swoją siłę. Myślę, że bez tego wątku romansowego, debiut Joanny MacGregor byłby naprawdę dużo, dużo lepszy!


Na szczęście „Jej wysokość P.” to nie tylko historia o miłości damsko-męskiej. To także, a może przede wszystkim, historia o miłości do siebie. Pod tym względem poznać ją powinna każda nastolatka, bo każda z nas zmaga lub zmagała się z jakimś kompleksem – jedna jest za gruba, druga jest za koścista, ta ma za mały, inna za duży biust. Jeszcze kolejna cierpi z powodu bycia niską, podczas gdy jej koleżanka chętnie pozbyłaby się kilku centymetrów. Powodem do braku samoakceptacji może być także kolor oczu czy włosów… Peyton, główna bohaterka, na samym początku ma ogromne problemy z zaakceptowaniem siebie. Wydaje się sobie być kompletnie niedopasowaną. Wciąż zdaje się jej, że jest oceniana przez wszystkich. Akceptacji poszukuje gdzie indziej, a nie wewnątrz samej siebie. Na szczęście, pod wpływem wielu wydarzeń, dochodzi do wniosku, że jedyną osobą, która ma ją kochać i bezwarunkowo akceptować jest ona sama.  Książka ukazuje, że nie ma czegoś takiego jak idealny, obiektywny wzór, do którego mamy dążyć. Każda kobieta, nastolatka, jest inna i na swój sposób cudowna. A ludzie naprawdę nie dostrzegają naszych wad, dopóki sami im ich nie pokażemy. Uczy także, że nie będzie ci dobrze z innymi, o ile nie ułożysz się sama ze sobą.


Sprzeczne emocje wzbudzili we mnie bohaterowie. Z jednej strony, Peyton irytowała mnie ciągłym narzekaniem na swój wygląd (nie wiecie, jak ciężko czytać o kompleksach z powodu bycia zbyt wysoką dziewczynie, która niedawno pozbyła się problemów z tym, że jest za niska) i jakąś taką biernością. Nie podobał mi się jej stosunek do matki oraz ślepe zapatrzenie w Jaya. W mojej opinii wmówiła sobie część problemów, które potem hiperbolizowała.  Jednak im bardziej ją poznawałam, tym bardziej ją rozumiałam, szanowałam i podziwiałam.  Dużo mniej przypadł mi do gustu jej ukochany, Jay. Nie lubię chłopaków, którzy często zmieniają dziewczyny, którzy nie umieją ich uszanować i działają pod wpływem impulsu. To, co chłopak zrobił pod koniec książki, przekreśliło go w moich oczach zupełnie i żadne próby wytłumaczenia go przez Joannę MacGregor tego nie zmienią. Trzeba jednak przyznać, że amerykańskiej debiutantce udało się uniknąć schematów w tworzeniu postaci. Jej bohaterowie to ludzi z krwi i kości, takich, jakich można spotkać w realnym życiu. Szczególnie udana jest kreacja postaci drugoplanowych – każdy z nich zapada czytelnikowi w pamięć i wzbudza emocje.


„Jej wysokość P.” jest napisana w sposób, który ułatwia lekturę. Autorka używa prostych słów, barwnie opisując emocje. Znajdziemy tu dużo humoru i dystansu do świata, a także odniesienia do świata literatury. Niezwykła mądrość książki przekazana jest w sposób bezpretensjonalny, dzięki czemu wynotowałam sobie kilka cytatów:

Nikt nie jest w stanie cię zawstydzić, jeśli mu w tym nie pomożesz, więc musisz podejść do tego z poczuciem humoru albo przynajmniej udawać. Śmiej się razem z nimi, a zazdrość przyjmuj z uśmiechem.

Dużo mniej przejmowałabyś się tym, co ludzie o tobie myślą, gdybyś tylko wiedziała, jak rzadko to robią.

Normalność była miła. Normalność była nijaka. Normalność była cholernie nudna. To nasze różnice, nasze odcienie szaleństwa sprawiały, że każde z nas było wyjątkowe, niepowtarzalne i fascynujące.

Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać pierwszą młodzieżówkę wydaną przez Wydawnictwo Kobiece. Spędziłam z nią naprawdę miłe chwile! Może nie jest to lektura, po którą koniecznie musicie sięgnąć, która zmieni Wasze życie, jednak ma w sobie urok, humor oraz pewną mądrość, którą, choć jest oczywista, warto sobie raz na czas przypomnieć.

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecie!

Książka bierze udział w wyzwaniach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz