Witajcie moi Drodzy!
Każdy z nas został w życiu zraniony. Każdego z nas kiedyś
skrzywdzono. Każdy z nas nosi w sobie jakieś rany i blizny, o których nie
potrafi zapomnieć. A gdyby… Gdybyś miał szansę sprawić, że osoba, która Cię
skrzywdziła zginie? Ktoś pomści Twoje zranienie, Twój ból. Wystarczy jedna
Twoja decyzja… Ale przecież ty jesteś dobrym człowiekiem, prawda? Nie skazałbyś
nikogo na śmierć. Tylko czy na pewno? A może bierność to także forma
morderstwa? Wszystkie te pytania z pewnością pojawią się w głowie czytelnika, gdy
zakończy lekturę najlepszej moim zdaniem powieści Remigiusza Mroza – „Behawiorysty”.
Szaleniec, tytułujący się Kompozytorem, zamyka się wraz z
zakładnikami w opolskim przedszkolu. Do swojego czynu angażuje również
obserwatorów – internautów poszukujących w sieci krwawych obrazów oraz
ekstremalnych doznań. Stawia przed nimi pytanie znane jako dylemat wagonika –
każe wybrać pomiędzy życiem małej dziewczynki a starszej przedszkolanki.
Bezradna policja prosi o pomoc relegowanego z służby prokuratora Gerarda Edlinga.
Wydarzenia w śląskim przedszkolu to dopiero preludium do Koncertu krwi granego
zarówno przez niepoczytalnego terrorystę, jak i genialnego prokuratora, zwanego
przez wszystkich „behawiorystą”.
Remigiusz Mróz przyzwyczaił nas do książek, w których najważniejsza
jest akcja. Pomimo że uwielbiam je z całego serca, zawsze uważałam je po prostu
za literaturę rozrywkową, która pochłania mnie w całości i uzależnia, nie
wywołując jednak głębszych refleksji. „Behawiorysta” jest inny. Przy nieco
spokojniejszym tempie akcji wgryza się w psychikę czytelnika, stawia przed nim
pytania bez odpowiedzi i każe zajrzeć w głąb własnej duszy. To powieść, o
której nie da się zapomnieć.
Cały koncept powieści oparty jest na dylemacie wagonika. Aby
wytłumaczyć Wam, na czym polega to zjawisko psychologiczne, odsyłam Was na
stronę Koncert krwi, na której sami będziecie musieli podjąć trudne decyzje.
Remigiusz Mróz w swojej powieści stawia tezę, że nikt nie jest niewinny, kiedy
dochodzi do morderstwa. Każda postawa, nawet wygodna bierność nie jest do końca
moralna. Genialnie opisane przez polskiego pisarza dylematy nie pozostawiają
czytelnika obojętnym. Tej książki nie da się po prostu przeczytać. Remigiusz
Mróz nie pozwala odbiorcy na spokój, bowiem w „Behawioryście” pełno jest szczegółowo
opisanych, okrutnych, brutalnych scen. Z tego powodu zdecydowanie odradziłabym
tę powieść młodszym fanom autora, a także tym bardziej wrażliwym.
W „Behawioryście” Remigiusz Mróz zawarł genialny obraz
społeczeństwa. Nie tylko tutejszego, lokalnego, polskiego. Ustami szaleńca
scharakteryzował chorobę XXI wieku – znieczulicę społeczną oraz obsesyjne
poszukiwanie nowych, coraz bardziej drastycznych bodźców. Autor trafnie
diagnozuje, że lubimy nasz komfort niepodejmowania decyzji i chłodnego przyglądania
się okrucieństwu oraz nieszczęściu innych. Wystarczy tylko spojrzeć na to, ile
wyświetleń mają wstawiane na YouTube’a filmiki z egzekucji prowadzonych przez
ISIS. Sytuacja wykreowana w książce ukazuje jednak, że te nierzeczywiste z
pozoru zdarzenia mogą wydarzyć się tuż obok nas i angażować nas emocjonalnie.
Remigiusz Mróz w genialny, acz przerażający sposób opisuje
także psychikę człowieka. Lubimy wierzyć, że jesteśmy dobrymi, prawymi ludźmi.
Kierujemy się moralnością i etyką, a nie niskimi instynktami. Jednak sytuacje
wykreowane w książce jasno ukazują, że na nasze decyzje wpływ ma nasza
przeszłość, nasze poglądy, nasze emocje, a nie racjonalny osąd rzeczywistości.
Mnie szczególnie dotknęło to, jak autor przedstawił zło drzemiące w każdym z
nas. Zło, które czeka tylko na odpowiednie okoliczności, żeby się ujawnić.
„Behawiorysta” nie byłby tak genialną pozycją, gdyby nie
kreacja cudownych i niepowtarzalnych bohaterów. Zarówno Kompozytor, jak i
Behawiorysta wzbudzają w czytelniku silne emocje. Kreując postać psychopaty,
Mróz wykazał się dużą wrażliwością oraz znajomością meandrów ludzkiej psychiki.
To postać, która budzi lęk oraz chęć zrozumienia jego poczynań. Czy terrorysta
rzeczywiście wierzy, że spełnia dziejową misję? A może jedynie mści się za
doznane w przeszłości krzywdy? Antagonistą Kompozytora jest były prokurator
Gerard Edling. Pomimo zauważalnego początkowo podobieństwa do komisarza Forsta,
jest to bohater, jakiego rzadko spotyka się w powieściach sensacyjnych.
Diabelnie inteligentny, przesadnie dbający o poprawność językową, niewahający
się sięgnąć po niekonwencjonalne środki mężczyzna staje się równorzędnym partnerem
dla psychopaty. Jedyną wadą „Behawiorysty”, jaka przychodzi mi do głowy jest
to, że miejscami relacja Gerarda i Kompozytora zbytnio przypominała mi relację
Wiktoria Forsta i Bestii z Giewontu.
Akcja w „Behawioryście” rozwija się powoli. Wydarzenia
rozciągnięte są na przestrzeni lat. W tej powieści nie są ważne nagłe zwroty
akcji czy emocjonujące pościgi. Remigiusz Mróz daje czytelnikowi czas, by ten
zajrzał w psychikę mordercy, a także we
własną i spróbował rozwiązać problem, jaki postawił przed nami wszystkimi „Kompozytor”.
Jak zwykle, najjaśniejszym punktem powieści jest zakończenie – znów obróciło
wszystko do góry nogami i wywołało u mnie ogromnego kaca książkowego.
„Behawiorysta” to powieść, która zdecydowanie wyróżnia się
na tle pozostałej twórczości Remigiusza Mroza. Tej książki nie da się tak po
prostu przeczytać. Ilość zła i okrucieństwa, jaka wylewa się z kart tego dzieła,
przytłacza. Jest to powieść zdecydowanie
bardziej poważna i przeznaczona da zdecydowanie starszego lub bardziej dojrzałego
czytelnika. Dzięki powieściom takim jak ta, możemy zastanowić się nad samym
sobą, nad psychiką otaczających nas ludzi i ogólną moralną kondycją świata. A po zakończeniu lektury zastanowić się – czy naprawdę
jestem dobrym człowiekiem?
Ocena: 9/10 (wybitna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz