Hej, hej, Kochani!
Po raz kolejny na przełomie ostatnich dni chcę Wam
zaprezentować książkę, która niesamowicie mi się spodobała i podbiła moje
zakochane w historii XX wieku serduszko. Chyba faktycznie muszę częściej sięgać
po sprawdzone, stare, dobre powieści historyczne, bowiem czytanie ich sprawia
mi mnóstwo radości. Tym razem za sprawą genialnej powieści „Krawcowa z Madrytu”
przeniosłam się do Hiszpanii i Maroka na przełomie lat trzydziestych i
czterdziestych – w czasy rewolucji, hiszpańskiej wojny domowej oraz drugiej wojny
światowej.
Rok 1936. Dziewiętnastoletnia Sira, córka samotnej i ubogiej
szwaczki wiedzie uporządkowane życie. Wraz z matką pracuje w zakładzie
krawieckim, jest zaręczona ze spokojnym, ułożonym i oddanym jej bezgranicznie
Ignaciem. Wszystko jednak zmienia się, gdy poznaje niezwykle przystojnego,
pociągającego oraz tajemniczego Ramira. Z jego powodu postanawia całkowicie
odmienić swoje życie. Związek z wysoko postawionym, bogatym mężczyzną pozwala
jej na poznanie wielkiego świata, zasmakowanie elegancji, a także na ucieczkę z
Hiszpanii w przededniu wybuchu wojny domowej. Kiedy jednak uwielbiany przez
Sirę kochanek opuszcza ją w egzotycznym Maroku, wcześniej pozbawiając całego
majątku, kobieta jest zmuszona wziąć swoje życie we własne ręce. Nie przypuszcza
jeszcze, że posiadany przez nią talent krawiecki umożliwi jej nie tylko odmianę
własnego losu, lecz także wpłynie na koleje dziejów całej Europy.
„Krawcowa z Madrytu” to powieść, która uwiodła mnie już od
pierwszych stron. Choć byłam pełna obaw, gdyż opis wskazywał jedynie na
historyczny romans, a mnie często uwiera spłycenie takiej tragedii, jaką była
II wojna światowa i uczynienie z niej jedynie tła dla miłosnych perypetii. Na
szczęście moje początkowe przeczucia absolutnie się nie sprawdziły! Książka Maríi
Dueñas to pasjonująca opowieść o wielkiej historii oraz o z pozoru przeciętnych
jednostkach, które usiłują na nią wpłynąć.
Kiedy czytałam „Krawcową z Madrytu”, jako pierwszą
zachwyciłam się kreacją bohaterów. Jak wiecie, lubię w książkach historycznych
to, że w pewien sposób ożywiają one przeszłość i nadają jej bardziej osobowy
rys. W przypadku powieści Maríi Dueñas zasada ta sprawdza się w stu procentach.
Zawiłe losy Maroka, Hiszpanii oraz Europy poznajemy poprzez pryzmat zwykłych
ludzi uwikłanych w machinę historii. Bohaterów wykreowanych przez hiszpańską
pisarkę nie da się nie obdarzyć silnymi uczuciami. To kolejna autorka, która we
wspaniały sposób obrazuje człowieka z jego zaletami, jak i wadami. Szczególnie
cieszy mnie fakt, że chociaż „Krawcowa z Madrytu” jest powieścią historyczną,
wojenną, na pierwszy plan wysuwają się kobiety. I to kobiety nieprzeciętne,
lecz silne wewnętrzną siłą. Kobiety, które nie poddają się przy przeciwnościach
losu, lecz biorą życie we własne ręce i usiłują przeżyć je jak najlepiej.
Kobiety, które walczą i inspirują. Autorka we wspaniały sposób oddała ich uczuciowość
– szczególnie zaś tytułowej Siry, z której perspektywy poznajemy całą historię.
Mamy okazję śledzić jej wzloty i upadki, podziwiać zalety i napiętnować wady.
Kolejną zaletą powieści Maríi Dueñas jest to, w jaki sposób
autorka rozplanowała akcję. „Krawcowa z Madrytu” to książka, która wciąga od
pierwszych stron. Pisarka cały czas zwiększa napięcie, wplata nowe, zaskakujące
wątki, które później łączą się i wyjaśniają w niemożliwy do przewidzenia
sposób. W książce w odpowiedni sposób wyważone są proporcje między
okrucieństwem a radością, spokojem a wojną, słabością bohaterów a ich siłą.
Przy tej książce naprawdę nie da się nudzić!
Zachwycił mnie również styl, jakim posługuje się hiszpańska
pisarka. Na skrzydełku okładki można znaleźć informację, że nazywana jest ona
Zafonem w spódnicy i w mojej opinii taki tytuł jej absolutnie przysługuje!
Autorka za pomocą słów potrafi oddać atmosferę miejsc, które opisuje. Tworzy
przekonujący obraz zarówno biednej, madryckiej ulicy, egzotycznego i
wielonarodowego Maroka czy wytrwanych przyjęć pomiędzy śmietanką towarzyską.
Dzięki jej talentowi czytelnik czuje się, jakby towarzyszył Sirze w tych
wszystkich miejscach. Rzeczywiście niesamowite uczucie!
María Dueñas w przekonujący sposób opowiedziała także historię
swojego kraju. Przyznam szczerze, o hiszpańskiej wojnie domowej przed
rozpoczęciem lektury nie wiedziałam niemal nic – same ogólniki jak generał
Franco, Guernica, brygady międzynarodowe. Tak samo obce było mi położenie
ojczyzny Siry w czasie II wojny światowej. Teraz oczywiście też nie czuję się specjalistką,
a gdzieżby to, jednak „Krawcowa z Madrytu” spełniła główne zadanie, jakie ja
stawiam powieściom historycznym. Zainteresowała mnie tematem i teraz chętnie
sama, na własną rękę odnajdę odpowiedzi na frapujące mnie historyczne pytania.
W jaki sposób to zrobiła? Otóż, María Dueñas naświetliła mi nastroje panujące w
1936 roku w Hiszpanii oraz ukazała, jak na cały zamęt mogli patrzeć zwykli
Hiszpanie. W swoją powieść wplotła też postaci autentyczne, które uczyniła jej
pełnoprawnymi bohaterami. Historia zaprezentowana w „Krawcowej z Madrytu” nie
przytłacza – wręcz przeciwnie, zachęca do zagłębienia tematu przez czytelnika.
„Krawcowa z Madrytu” jest jedną z lepszych powieści, jakie
przeczytałam w ostatnim czasie. Jej
autorka uwiodła mnie wiarygodnym i intrygującym przedstawieniem historii.
Dzięki pełnokrwistym postaciom wykreowanym przez pisarkę hiszpańska wojna
domowa nie jest już dla mnie jedynie kilkoma stronami w podręczniku do
historii. Poza tym, to po prostu dobra, trzymająca w napięciu, pełna intryg
powieść. Polecam z całego serca.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu
Muza.
Ocena: 9/10 (wybitna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz