Hej, hej, Kochani!
Jeszcze rok temu byłam święcie przekonana o tym, że kocham
historię – ba, szykowałam się nawet na takie studia. Potem jednak, wraz z
postępującym rozszerzeniem, znienawidziłam ten przedmiot całym sercem i teraz
uczę się jej bez najmniejszej przyjemności. Dlatego tak bardzo ucieszyłam się,
gdy przeczytałam cytat otwierający recenzowana dziś książkę Anny Moczulskiej: „Historią prawdziwą, poważną historią nie
potrafię się interesować. (…) Czytuję trochę z obowiązku, ale wszystko, co tam
jest, albo mnie złości, albo nudzi. Kłótnie papieży i królów, wojny, zarazy na
każdej stronicy, wszyscy mężczyźni nicponie i kobiet niemal wcale, to takie
nużące” (Jane Austen, „Opactwo
Northanger”). Mogę się podpisać pod tymi słowami, więc z niecierpliwością
oczekiwałam, czy Anna Moczulska sprosta zadaniu, które sobie postawiła –
ukazaniu historii w atrakcyjny sposób.
Która z dziewczynek nie marzy o tym, by zostać księżniczką?
Poślubić pięknego księcia, żyć w pałacu? Przecież każda z nas zaczytuje się w
bajkach Hansa Christiana Andersena i marzy o tym, by stać się ich bohaterką…
Czasem los uśmiecha się do niektórych dziewczynek, pozwalając im stanąć na
ślubnym kobiercu u boku (nie zawsze) przystojnego następcy tronu i włożyć na
głowę koronę… Czy jednak los księżniczek jest zawsze godzien pozazdroszczenia?
Anna Moczulska przedstawia w swojej książce losy królewien i królowych, które
do dziś są znane w Polsce i na świecie. Opowiada historie między innymi krwawej
Mary – Marii Tudor, słynnej Joanny Szalonej, największej miłości Zygmunta
Augusta – Barbary Radziwiłłównej czy pierwszej ikonie stylu – cesarzowej Sissi.
Anna Moczulska we wstępie do swojej książki pisze, że nie
tworzy książki historycznej, raczej popularno-naukową, chcąc przybliżyć
współczesnemu czytelnikowi ciekawe losy swoich bohaterek. I rzeczywiście, w
taki sposób należy patrzeć na „Bajki, które zdarzyły się naprawdę”. Wytrawny
historyk nie odnajdzie tu szeroko odmalowanego tła epoki, ciężko będzie
natrafić na szczegółowe opisy sytuacji
międzynarodowej, bitew czy wojen. Autorka skupia się tylko na swoich bohaterkach,
chcąc jak najlepiej wczuć się w ich położenie i przedstawić je czytelnikowi.
Jej książka jest pisana prostym, codziennym i niewyrafinowanym językiem, przez
co jest bardzo łatwa w odbiorze. Niemniej, niekiedy raziły mnie kolokwializmy,
które wydawały mi się niestosowne w lekturze takiego kalibru.
Bardzo, bardzo, bardzo ciekawym zabiegiem, jaki zastosowała
Anna Moczulska jest nawiązanie do znanych każdemu czytelnikowi, a już na pewno
każdej czytelniczce baśni. Losy prezentowanych przez nią postaci są porównane
do losów Kopciuszka, Śpiącej Królewny, księżniczki na ziarnku grochu, Królewny
Śnieżki czy Pięknej z „Pięknej i Bestii”. Muszę przyznać, że porównania te były
niezwykle trafne i niejednokrotnie zszokowały mnie tak widoczne analogie, na
które, nawet znając losy niektórych bohaterek, sama bym nie wpadła.
Autorka ma niezwykle emocjonalny stosunek do swoich
bohaterów. Zdaje się, że rozumie ich motywacje i działania i chce je
przedstawić swojemu odbiorcy. Niejednokrotnie odwraca znany nam z lekcji
historii odbiór niektórych postaci. Każe ludzkim okiem spojrzeć na krwawą Marię
I Tudor, osnutą złą sławą Joannę Szaloną czy znienawidzonego przez Polaków
wielkiego księcia Konstantego. Z drugiej
zaś strony, ukazuje mroczne strony postaci odbieranych pozytywnie, jak nasz
wielki władca – Kazimierz Wielki lub uwielbiana w popkulturze księżna Sissi.
Wielkie pochwały należą się Annie Moczulskiej za to, że „odczarowała”
w pewien sposób nasz odbiór historii. Ukazała, że jest to niezwykle
interesujący dział nauki. Przedstawiła czytelnikowi to, co w historii jest
najważniejsze i najpiękniejsze – ludzi – ich problemy, ich strapienia, ich
miłości i ich radości. Odkurzyła postaci
znane z podręczników, niektóre wyeksponowała (na przykład będące wiecznie w
cieniu trzy siostry z wawelskiego wzgórza – Annę, Katarzynę i Zofię
Jagiellonki). Dzięki jej książce możecie na nowo, a może po raz pierwszy
zakochać się w historii. Gorąco Wam polecam!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz